"Sadoffski szanuj kibica swego, bo nie będziesz miał żadnego" - taki transparent pojawił się na stadionie Edwarda Jancarza w sektorze, który zajmują przedstawiciele stowarzyszenia kibiców. Po interwencji ochrony został dość szybko usunięty. To wydarzenie pokazuje jednak, że relacje obecnego prezesa ebut.pl Stali z częścią fanów dalekie są od idealnych.
To o tyle dziwne, że sytuacja klubu wcale nie jest zła. Zespół Stanisława Chomskiego zaliczył przecież dobre wejście w sezon. Najpierw minimalnie przegrał w Toruniu, a we wtorek pewnie pokonał na własnym torze ZOOleszcz GKM 51:39.
Co ciekawe, sam prezes nie potrafi powiedzieć, co jest źródłem zachowania kibiców. - Proszę mi wierzyć, że sam chciałbym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi - mówi nam Waldemar Sadowski.
ZOBACZ WIDEO: Mikkel Michelsen: Maksym Drabik to mój przyjaciel. Jest niezrozumiany. Jest inny i ja się z tym identyfikuję
- Faktem jest, że chodzi o sektor, w którym zasiada stowarzyszenie kibiców. Organizowaliśmy spotkania z jego przedstawicielami już w ubiegłym roku. W tym roku też próbowaliśmy je zaaranżować, ale nic z tego nie wyszło. Nie ukrywam, że w tej chwili zajmuję się tym tematem, bo jest on dla mnie zaskakujący. Nie chcę snuć żadnych przypuszczeń. Zamierzam jednak spotkać się z kilkoma osobami i poznać źródło tego problemu. Dopiero wtedy zabiorę głos - zaznacza szef Stali.
Wygrany z ZOOleszcz GKM mecz przyniósł ebut.pl Stali nie tylko pierwsze punkty, ale także ważną zmianę. Od dłuższego czasu mówiło się, że podczas meczów rozgrywanych w Gorzowie z toru wiało nudą. Tym razem na stadionie Edwarda Jancarza wreszcie można było obejrzeć mijanki. Najlepiej świadczy o tym zakończenie spotkania. W 15. wyścigu po starcie na podwójnym prowadzenie jechali goście z Grudziądza. Ostatecznie w stosunku 5:1 wygrali go gospodarze. Wszystko za sprawą efektownych akcji, które na trasie przeprowadzili Anders Thomsen i Szymon Woźniak.
- Pod tym względem byliśmy jeszcze niedawno na szarym końcu w PGE Ekstralidze. Nie wiem, ile tych mijanek policzono teraz, ale różnica była widoczna. To na pewno dobry prognostyk na dalszą część sezonu - podkreśla prezes.
Na razie sukcesem Sadowskiego jest także transfer Oskara Fajfera. Wychowanek Startu Gniezno pojawił się w Stali w miejsce Bartosza Zmarzlika. Nikt nie oczekiwał, że zastąpi trzykrotnego świata. 28-latek miał jednak skutecznie wspierać liderów i dorzucać ważne punkty do dorobku drużyny. Z tego zadania wywiązuje się wręcz idealnie. Przypomnijmy, że Fajfer w Toruniu zdobył dziewięć punktów, a wczoraj zapisał na swoim koncie osiem "oczek". - Nie jestem zaskoczony jego jazdą. Tak naprawdę tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że to był dobry transfer - zaznacza Sadowski.
Prezesa Stali na pewno może za to martwić słaba frekwencja. We wtorek na "Jancarzu" było wiele pustych miejsc. - Nie mam jeszcze ostatecznych danych, ale zmiana terminu spotkania zrobiła swoje. To zawsze burzy plany kibiców. Wielu z nich zapewne chciało być z nami w piątek, a we wtorek nie mogło. Do tego doszły zawirowania z pogodą. Było zimno, a pierwsze promienie słońca pojawiły się, kiedy żużlowcy byli na obchodzie toru - podsumowuje Sadowski.
Zobacz także:
GKM za chwilę podejmie decyzję, kto odejdzie
Zawodnik Orła kończy karierę