W tym artykule dowiesz się o:
Łodzianie wygrali z beniaminkiem 1. Ligi Żużlowej po niezbyt porywającym widowisku. W rywalizacji z ebebe PSŻ-em Poznań prowadzili od samego początku, ale gospodarze próbowali gonić i w pewnym momencie złapali właściwy rytm. W efekcie zrobiło się gorąco i mecz rozstrzygał się dopiero w biegach nominowanych. Ostatecznie Orzeł opanował sytuację i Cieślak mógł cieszyć się z pierwszej wygranej w nowym zespole.
- Punkty były nam bardzo potrzebne, więc cieszę się, że ja zdobyliśmy. Ten mecz pokazał jednak, że czeka nas sporo pracy. To nie może tak wyglądać. Straciliśmy w trakcie spotkania mnóstwo pozycji. Rywal wprawdzie też, ale mnie interesuje przede wszystkim nasz zespół. A fakty są takie, że zwłaszcza w drugiej połowie rywalizacji tych błędów było stanowczo za dużo - mówi nam Marek Cieślak.
Trener H.Skrzydlewska Orła doskonale zna przyczynę problemów zespołu. Jak podkreśla, u jego zawodników ciągle widoczny jest brak regularnej jazdy. Przed meczem w Poznaniu łodzianie mieli naprawdę niewiele okazji do rywalizacji w warunkach meczowych.
- Dobrze, że w piątek pojechaliśmy sparing w Lesznie. Przegraliśmy go wysoko, ale nie to było najważniejsze. Drużyna rywalizowała w końcu w warunkach bojowych, spod taśmy, a tego nam najbardziej brakuje. Mamy 23 kwietnia, a za nami dopiero drugie spotkanie ligowe. Z jednej strony potrzeba punktów, a z drugiej zawodnicy nie do końca wiedzą, na co ich stać i reagują nerwowo. Dobrze, że wyszarpaliśmy zwycięstwo w Poznaniu. Jeśli wygramy jeszcze dwa spotkania, to pewnie przyjdzie uspokojenie - tłumaczy.
Podczas meczu w Poznaniu nie obyło się bez kontrowersji. Wszystko za sprawą kłopotów z taśmą startową. Przedstawiciele Orła bardzo długo sugerowali sędziemu Remigiuszowi Substykowi, że ta nie działa prawidłowo, co mogło mieć ogromny wpływ na wyniki poszczególnych wyścigów. Dodajmy, że łodzianie nie byli w tej opinii osamotnieni, bo na problem zwracali uwagę dziennikarze i eksperci Canal+ 5 Sport, a także kibice, którzy śledzili transmisję.
- To jest skandal. Właściwie przez cały mecz taśma szła nierówno. Widzieliśmy, że z pierwszego pola ruszała z opóźnieniem. Dopiero na biegi nominowane został zrobiony z tym porządek. Wcześniej spodziewaliśmy się powtórzenia kilku wyścigów, ale nic takiego się nie wydarzyło. To jest dla mnie naprawdę dziwne - podsumowuje Cieślak.
ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie
Zobacz także: Mocne słowa Chomskiego To dlatego Thomsen jest taki szybki?