To był występ, którego nie powstydziłby się Bartosz Zmarzlik. Anders Thomsen mecz w Częstochowie zaczął wprawdzie od dwóch drugich miejsc, ale w kolejnych wyścigach był w kosmicznej formie. Duńczyk nie dał w nich szans rywalom, przeprowadzając efektowne akcje na dystansie. Poza tym stanął na wysokości zadania w kluczowym momencie, kiedy ważyły się losy spotkania.
- Cieszę się, że naszą rozmowę rozpoczynamy w końcu od tematów sportowych. Przez ostatnie tygodnie musieliśmy odpowiadać głównie na pytania dotyczące zdrowia Andersa. Od początku mówiłem, że wszystkie te obawy są bezpodstawne i nieuzasadnione. Mam nadzieję, że występ w meczu z Włókniarzem raz na zawsze zamyka całą dyskusję. Jeszcze raz powtarzam, że Anders jest w stu procentach zdrowy - mówi nam Krzysztof Sudak, menedżer duńskiego żużlowca.
Team Thomsena był już od dawna spokojny o dyspozycję Duńczyka. - Już podczas PGE IMME wiedzieliśmy, że z formą i szybkością silników wszystko jest w porządku. Wtedy zaliczyliśmy dwa bardzo dobre wyścigi, po których musieliśmy się wycofać, bo pojawiły się problemy żołądkowe. Później były MPPK w Rzeszowie, ale tamte zawody poświęciliśmy na testy sprzętu, więc nie braliśmy ich pod uwagę. Jedynym odstępstwem był tak naprawdę mecz w Toruniu, który okazał się nieco pechowy. Ostatnie spotkanie w Gorzowie i piątkowe w Częstochowie to już kontynuacja tego, czego byliśmy pewni po IMME. Na razie wszystko przebiega zatem zgodnie z planem, ale Anders ma świadomość, że to tylko początek. Jesteśmy pełni pokory, a cały team ma świadomość, że nadal musimy bardzo ciężko pracować - dodaje Sudak.
U Duńczyka widoczne było także znakomite przygotowanie sprzętowe. Thomsen startuje w tym roku na silnikach Krzysztofa Jabłońskiego, któremu mocno zaufał. - Cel był taki, żeby skupić się na jednym tunerze. Przed sezonem zapadła taka decyzja. Podjął ją Anders, który uważał, że to będzie najlepszy ruch. Mieliśmy silniki tego tunera już wcześniej, więc wiedzieliśmy, jak się zachowują. Anders czuł już wcześniej, że jest ważny dla tego tunera, ale taka decyzja z dwóch stron pozwala wprowadzić współpracę na wyższy poziom i owocuje jeszcze lepszymi wynikami. Teraz nie ma już żadnych wątpliwości, że to rozwiązanie się sprawdza - podsumowuje Sudak.
ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie
Zobacz także:
Cieślak: Włókniarz nie ma drużyny
Podwójny powrót Kabały - Malarz