Torunianie przeciętnie rozpoczęli sezon 2023 w PGE Ekstralidze. Co prawda w meczu pierwszej kolejki zwyciężyli z ebut.pl Stalą Gorzów 47:43. Dwa tygodnie później jednakże nie udało im się ponownie zostawić dwóch punktów w swoim mieście, ponieważ tym razem przegrali oni z Betard Spartą Wrocław i to dość wyraźnie, 38:52. Po takim wyniku można było sobie zadać pytanie, czy For Nature Solutions KS Apator Toruń będzie miał możliwość w tym roku powalczyć o medale Drużynowych Mistrzostw Polski?
- Toruń nie jest aż tak słaby, jak pokazywał to wynik tego spotkania, zwłaszcza na własnym torze. Wrocław jechał bardzo dobry mecz i to mimo tego, że zaledwie dwa "oczka" zdobył Maciej Janowski, który zazwyczaj dobrze spisywał się na Motoarenie. To tylko pokazuje, że nawet w przypadku problemów jednego z liderów, są w stanie wysoko wygrać. Toruń miał momenty zrywów, ale Sparta miała całe spotkanie pod kontrolą, a Apator głównie nadrabiał, gdy jechał właśnie Janowski - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jacek Gajewski.
W potyczce przeciwko klubowi z województwa dolnośląskiego najwięcej punktów zdobył Emil Sajfutdinow. Rosjanin z polskim paszportem zapisał na swoim koncie 10 "oczek" w sześciu startach. Z ośmioma punktami mecz zakończył Robert Lambert, a po siedem "oczek" zgarnęli Patryk Dudek oraz Paweł Przedpełski. Tak naprawdę każda z tych zdobyczy punktowych była poniżej oczekiwań w stosunku do tych zawodników. Zdaniem byłego menadżera w Toruniu zawodzi całość, jako drużyna.
ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"
- Tu nie chodzi o rozbieranie, bo ten zrobił 10 punktów, a ten trzy, ponieważ ten, co zrobił więcej, to może być usprawiedliwiony. Cała drużyna nie prezentuje się najlepiej w tej chwili. Problemem może być też fakt, że te rozgrywki są trochę poszarpane i trudno złapać odpowiedni punkt odniesienia. Nie ma tej regularności, a to też wpływa na zespół. Nie ma sensu wskazywać jednej osoby, ponieważ zawodzą wszyscy i to nie tylko zawodnicy. Nie do końca rozumiem kwestie związane z przygotowaniem toru, czy mieszaniem w ustawianiu składu - przyznał ekspert żużlowy.
W najbliższy czwartek Apator wyjedzie do Krosna, gdzie zmierzy się z miejscowymi Cellfast Wilkami. Zespół z Podkarpacia wróci do ligowego ścigania po blisko trzytygodniowej przerwie. Dodatkowo odjedzie on dopiero pierwsze spotkanie w tym roku na własnym torze. Torunianie za to pierwszy raz w tym sezonie wystąpią poza swoim owalem. Przed tym pojedynkiem zaczęły się pojawiać głosy, według których czterokrotni mistrzowie Polski mogą ponieść kolejną porażkę.
- Ta drużyna, w takiej poszarpanej i nieregularnej lidze, może wszędzie i z każdym wygrać oraz przegrać. To nie są zawodnicy, którzy nie potrafią jeździć na żużlu. Każdy z tych seniorów jest w stanie na każdym torze zrobić dwucyfrowy wynik. Tylko problem jest też taki, żeby wszyscy, jako ekipa, zaczęli jechać. To nie jest kwestia potencjału. Trzeba to jakoś potrafić poukładać, żeby zaczęli w miarę regularnie dobrze jechać - stwierdził Gajewski.
Jeśli jednak klub z województwa kujawsko-pomorskiego przegra z Wilkami, to można się spodziewać, że jedną z prób rozwiązania problemów będzie zwolnienie Roberta Sawiny? - W Toruniu różnych ruchów w ciągu kilku ostatnich lat było sporo. Czy to wychodziło na korzyść, to nie wiem. Nie widzę, żeby od ostatniego medalu w 2016 roku, te ruchy kadrowe, jeśli chodzi o menadżerów i trenerów, miały jakiś wpływ na wynik i spowodowały lepszą jazdę tej drużyny - przyznał były opiekun torunian.
- Ja też jestem za daleko tego klubu. Mogę ocenić, że bezsensowne było stawianie Wiktora Lamparta pod "13", który jest trudnym numerem, patrząc jeszcze na to, jacy juniorzy są w Toruniu. Może jednak Sawina kierował się jego jazdą na treningach i stwierdził, że Lampart jest w stanie udźwignąć ten trudny numer. Mecz co innego pokazał, ale ja nie jestem w środku. Nie wiem, jakie relacje układają się pomiędzy trenerem a zawodnikami. Trudno mi to oceniać - dodał szczerze w rozmowie z WP SportweFakty.
Podkreślił on również, że najgorsze w tej chwili byłyby radykalne i nerwowe ruchy, ponieważ to wcale dobrze nie wpłynie na zespół. Jego zdaniem zawodnicy Apatora nie czują się dobrze po takim wyniku w spotkaniu przeciwko Sparcie, a jeśli ktoś myśli inaczej, to jest w dużym błędzie. - Oni też mają bałagan w głowach i szukają powodów oraz przyczyn gorszej postawy. Najgłupsze, co teraz można zrobić, to wykonać jakieś ruchy przeciwko zawodnikowi - zakończył Jacek Gajewski.
Czytaj także:
- Żużel. Zaskakujące słowa kierownika drużyny. "Tak naprawdę jesteśmy gośćmi"
- Żużel. Nowe informacje ze szpitala. Betard Sparta Wrocław osłabiona