Chodzi oczywiście o Maksyma Borowiaka, o którego już od jakiegoś czasu zabiegają przedstawiciele Enea Falubazu Zielona Góra. Wypożyczenia chce zresztą sam zawodnik, który już w zeszłym roku miał okazję do startów w tym klubie i spisywał się nadspodziewanie dobrze.
Transfer wciąż nie doszedł jednak do skutku, bo najpierw na drodze do finalizacji stanęła kontuzja 18-latka, a obecnie rozbieżności dotyczą spraw finansowych. Wiadomo bowiem, że działacze Fogo Unii Leszno chcieliby za roczne wypożyczenie swojego zawodnika otrzymać przynajmniej 300 tysięcy złotych.
To oczywiście pierwsza kwota, którą niedawno usłyszeli wszyscy zainteresowani jego wypożyczeniem. Chętnych do niedawna było sporo, ale cena odstraszyła mniej zdeterminowanych. Co prawda może się okazać, że podczas negocjacji stawka zostanie nieco obniżona, ale i tak mowa o gigantycznych pieniądzach. Wpływ na ostateczną wysokość wypożyczenia może mieć choćby jego długość, bo słychać, że w grę wchodzi także wieloletnia umowa.
ZOBACZ WIDEO: Menedżer wbija szpilkę w sprawie Milika. O co chodziło z kontraktem Czecha?
Jeśli faktycznie leszczynianom uda się wypożyczyć zawodnika, to będą mogli mówić o doskonałym interesie. We wcześniejszych latach za podobne pieniądze z klubu odchodzili co prawda Kacper Pludra i Krzysztof Sadurski, ale w obu przypadkach chodziło o transfer definitywny, a nie krótkie wypożyczenie. Łatwo się domyślić, że jeśli w przypadku rocznego wypożyczenia cena to 300 tys. złotych, to w przypadku dwuletniego kontraktu mowa przynajmniej o kwocie 400-500 tys. złotych.
Borowiak mógłby odejść na kilka lat do Zielonej Góry, a w razie eksplozji formy wrócić do macierzystego klubu jeszcze jako junior. Przed młodym leszczynianinem jeszcze cztery lata startów w gronie młodzieżowców.
Fogo Unia Leszno śmiało może pozwolić sobie na wypożyczenie tego zawodnika, bo w kadrze zespołu jest jeszcze trzech dobrych juniorów. Poza Damianem Ratajczakiem do dyspozycji są także Hubert Jabłoński i Antoni Mencel. Choć żaden z nich furory obecnie nie robi, to sytuacja szybko się może zmienić.
Bardziej zdeterminowani są zielonogórzanie, bo choć mają obecnie dwóch niezłych juniorów, czyli Dawida Rempałę i Michała Curzytka, to obaj kończą w tym sezonie starty jako juniorzy. Jeśli więc Falubaz poważnie myśli o awansie do PGE Ekstraligi, to już teraz musi szukać wartościowych młodzieżowców na kolejne lata. Obecnie kandydatem numer jeden jest właśnie Borowiak.
Czytaj więcej:
Odwołano mecz. Prezes przeprasza
Kłótnie spychają żużel na margines