Faktem jest, że Tomasz Gollob na PGE Narodowym był żegnany dwukrotnie. W 2015 roku w Warszawie po raz pierwszy odbył się turniej Grand Prix, w którym Gollob wystartował z dziką kartą. O tych zawodach wszyscy chcieliby jednak jak najszybciej zapomnieć. Zamiast żużlowego święta mieliśmy problemy z torem i turniej przerwany po trzech seriach startów. Zdecydowanie więcej emocji było rok później.
Wtedy to Gollob żegnał się z reprezentacją Polski, a na PGE Narodowym rozegrano mecz z drużyną Reszty Świata. Tym razem było to takie pożegnanie, na jakie nasz wielki mistrz zasłużył. Z owacją na stojąco, rundami honorowymi, podziękowaniami. Co prawda w meczu Gollob nie pojechał, ale podziwiał jazdę młodszych kolegów, którzy dziś stanowią o sile zespołu narodowego.
Przed meczem doszło do symbolicznego gestu. Gollob przekazał Bartoszowi Zmarzlikowi swoje rękawice. Tym samym namaścił go jako następcę. Zresztą Zmarzlik na każdym kroku powtarza, jak wiele zawdzięcza wychowankowi Polonii Bydgoszcz. Był i jest dla niego idolem i wzorem do naśladowania.
ZOBACZ WIDEO: Kolejne szczegóły w sprawie Pedersena. Prezes GKM mówi o wynikach badań i odczuciach Duńczyka
- To dla mnie trudny dzień. Dziękuję za 25-letnią współpracę. Jestem przekonany, że ta młodzież nie jest tutaj przypadkowo. Teraz reprezentacja będzie w ich rękach. To wszystko, co robiłem przez te 25 lat, robiłem dla was i dla naszego kraju. Jestem pewny, że mam godnych kontynuatorów moich sukcesów - mówił ze łzami w oczach Gollob.
Polska drużyna przegrała z Resztą Świata 44:46. Liderem Biało-Czerwonych był Maciej Janowski (14), a oprócz niego startowali Zmarzlik (8), Patryk Dudek (7), Piotr Pawlicki, Paweł Przedpełski (obaj po 6 punktów) i Maksym Drabik (3). W ekipie rywali najlepszy był Grigorij Łaguta (14). Golloba na torze żegnali także Niels Kristian Iversen (9), Peter Kildemand (7), Jason Doyle, Martin Vaculik (po 6) i Antonio Lindbaeck (4).
Pożegnanie Golloba z reprezentacją Polski z trybun PGE Narodowego obserwowało 25 tysięcy widzów. Żużlowiec dostał wiele prezentów od władz Polskiego Związku Motorowego i kolegów z toru. Otrzymał m.in. replikę plastronu, którego wzór zaczerpnięto z oryginału, w którym Gollob pojechał w pierwszym w swojej karierze oficjalnym meczu kadry.
Wtedy snuto plany dotyczące przyszłości Golloba w reprezentacji i polskim żużlu. - Na pewno Tomasz Gollob cieszy się dużym autorytetem i poważaniem. Jego rola w kadrze zależy od niego. Jeśli będzie chciał pomóc, doradzić czy po prostu być z tą kadrą, zawsze ma tutaj miejsce - mówił nam ówczesny selekcjoner kadry narodowej Marek Cieślak.
- Nie ma co płakać, przecież ja nie kończę kariery. Jadę dalej, a tylko usuwam się w cień w reprezentacji, dając miejsce młodemu zawodnikowi. Wydaje mi się, że jest to rzecz jak najbardziej prawidłowa. Końca kariery nie ma. Jeszcze będę wiele lat jeździć. Jest moment i możliwość rozstania się z reprezentacją na pięknym stadionie PGE Narodowym. Myślę, że każdy sportowiec chciałby się żegnać na tak wspaniałym obiekcie. W prawidłowy i naturalny sposób zostanie przekazana pałeczka moim młodym następcom - dodawał Gollob.
Karierę Golloba przerwał wypadek na motocrossie. Doszło do niego 23 kwietnia 2017 roku. Gollob wygrał walkę o życie, ale porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego. Codziennie walczy jednak o to, by stanąć jeszcze na nogi.
Czytaj także:
GKSŻ w trybie pilnym wzywa Cieślaka i kilku innych na dywanik. Będą się tłumaczyć
Po bandzie: Dobrucki nie foruje Woźniaka [FELIETON]