Żużel. Apator Toruń zatrudni Grega Hancocka? "Dostałem telefon"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Greg Hancock

Przedstawiciele Apatora Toruń wyczuli szansę na zatrudnienie Grega Hancocka i już kontaktowali się z czterokrotnym mistrzem świata. Amerykanin deklaruje, że chętnie wróci do pracy w PGE Ekstralidze i może pomóc zespołowi.

Pierwsza rozmowa władz For Nature Solutions KS Apator Toruń miała jednak na razie jedynie charakter kurtuazyjny i nie doszło do konkretów. Szczegóły rozmowy ujawnił sam zainteresowany.

- Przedstawiciele klubu faktycznie do mnie dzwonili i pytali, czy byłbym zainteresowany ofertą. Do konkretów jednak na razie nie doszło. Cieszy mnie jednak, że ludzie w Polsce wciąż o mnie pamiętają. Ostatnie dwa lata pracy dla Betard Sparty Wrocław wspominam bardzo dobrze i tęsknię za PGE Ekstraligą. Mam nadzieję, że niedługo znów będę pojawiał się regularnie przy okazji jej meczów - komentuje Greg Hancock, który przecież doskonale zna toruński klub, bo występował w nim przez kilka sezonów.

Można się jedynie domyślić, że pomysł zatrudnienia 53-latka ma związek z kiepskimi wynikami zespołu na początku sezonu oraz krytyką Roberta Sawiny, który jeszcze przed meczem w Krośnie zadeklarował, że oddaje się do dyspozycji zarządu.

ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy

Wtedy właściciel klubu Przemysław Termiński zapewnił mu wsparcie i zadeklarował, że zmiana trenera w ogóle nie jest brana pod uwagę. Dopiero później działacz ujawnił, że zachowanie szkoleniowca miało zmotywować zespół przed serią ważnych meczów wyjazdowych.

O ile temat zmiany szkoleniowca faktycznie nie jest rozważany, to już samo uzupełnienie sztabu o czterokrotnego mistrza świata wydaje się mieć więcej sensu. W kadrze Apatora jest wielu doświadczonych zawodników, ale tak naprawdę na razie zgodnie z oczekiwaniami radzi sobie tylko Emil Sajfutdinow. Największe problemy mają Patryk Dudek, Paweł Przedpełski i Wiktor Lampart oraz juniorzy. Całkiem możliwe, że pomogłyby im rady od Hancocka.

- Mam spore doświadczenie, wciąż kocham żużel i mogę sporo ciekawych rzeczy przekazać młodszym zawodnikom. Oczywiście wydaje się, że nie wszyscy potrzebują pomocy, ale nawet tym najlepszym dyskusja może pomóc wejść na wyższy poziom. Z zewnątrz widać czasem więcej. Praca w Sparcie pokazała, że mogę być przydatnym doradcą. Nie zastąpię zawodnika czy mechanika, ale potrafię zauważyć coś, czego oni nie dostrzegają. Wiadomo, że łatwiej pracuje się z juniorami i zawodnikami do 24. roku, bo ich wciąż można ukształtować. Oni wciąż się uczą i są otwarci na wiedzę. Czasami wystarczą naprawdę małe spostrzeżenia, by skierować zawodnika na właściwe tory - przyznaje Hancock i sam dodaje, że nie ma możliwości, by mógł zostać samodzielnym trenerem, a idealnie odnajduje się właśnie w roli doradcy.

Żużlowiec wciąż ma okazję testować nowinki technologiczne i doskonale orientuje się w najnowszych zmianach w żużlu. Służy więc radami nie tylko odnośnie techniki jazdy, podejścia do zawodów, ale jest także szansa, że swojemu klubowi pomógłby w uzyskaniu przewagi technologicznej nad konkurencją.

Czytaj więcej:
Warszawa to wciąż najlepsza promocja żużla
Kolejny transfer na ostatniej prostej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty