Żużel. Zawodnicy w Toruniu nie wytrzymali! Skoczyli sobie do gardeł

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren

Konfrontacja For Nature Solutions KS Apatora Toruń z Platinum Motorem Lublin kończy nam ligowe ściganie w przedostatni weekend maja. Na Motoarenie zrobiło się gorąco w jedenastym wyścigu.

Starcie For Nature Solutions KS Apatora Toruń z Platinum Motorem Lublin jest hitem tej kolejki najlepszej żużlowej ligi świata. Goście, choć osłabieni brakiem Dominika Kubery, to nie zamierzali wywieszać białej flagi i w Grodzie Kopernika bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę miejscowym Aniołom.

Na Motoarenie im. Mariana Rosego nie brakuje dobrego ścigania, emocji, ale i niestety upadków. Do fatalnej kraksy doszło w jedenastym biegu wieczoru, kiedy to na wejściu w wiraż spotkali się Fredrik Lindgren i Wiktor Lampart.

Reprezentant gospodarzy był minimalnie przed Szwedem, ale nie zamierzał go przepuszczać z prawej strony. Lindgren z kolei nie myślał o tym, by przymknąć gaz. Doszło między nimi do kontaktu i obaj z impetem wpadli w dmuchaną bandę.

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

Zarówno Polak, jak i Szwed podnieśli się z toru o własnych siłach i skoczyli sobie do gardeł. Lampart miał pretensje do Lindgrena, a Lindgren do Lamparta. Po kilkusekundowej wymianie zdań wrócili do parku maszyn.

- Chciałem się odbić od płotu, a odbiłem się od Fredki, który się tam pojawił. Pojechał trochę bez głowy, ja go nie widziałem i pojawił mi się znikąd i się zdenerwowałem. To było niebezpieczne i mogło nam się coś stać - powiedział Lampart w rozmowie z Łukaszem Benzem.

Sędzia uznał, że wciskał się on przy bandzie w miejsce, gdzie tego miejsca... nie było. Lindgren był mocno zdziwiony werdyktem, bo był przygotowany do jazdy w powtórce.

Dodatkowo kamery Canal+ Sport 5 uchwyciły moment, w którym Lindgren kilkukrotnie rzucił w czyimś kierunku zdanie rozpoczynające się dwuwyrazowym zwrotem na literę "f", który uznawany jest za wulgarny. Domyślać się można, że było ono skierowane do kogoś z teamu Wiktora Lamparta.

Czytaj także:
Trener ROW-u chciał się podać do dymisji! To usłyszał od Krzysztofa Mrozka
Wyleciał, bo powiedział o dwa słowa za dużo?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty