[b]
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Abramczyk Polonia wygrywa 48:42. Po raz kolejny potwierdza się teza, że na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata trudno o łatwe mecze.[/b]
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Podzielam ten pogląd. Widzimy, że każdy może wygrać z każdym, wyłączając z tego zestawienia Zieloną Górę. Liga jest bardzo nieprzewidywalna, wszystkie wyniki są możliwe. Tak to na dziś wygląda.
Czy można powiedzieć, że bydgoski sztab szkoleniowy jest zadowolony z tego spotkania?
Że zadowolony, to niestety nie. Mamy swoje przemyślenia. Są pewne pozytywy, ale także negatywy. Na pewno cieszy zwycięstwo. Dopisujemy dwa punkty do ligowej tabeli, co wcale nie przyszło łatwo. Trzeba wyróżnić Wiktora Przyjemskiego, który jest rewelacyjnie dysponowany. Na właściwe tory wracają Andreas Lyager i po kontuzji Daniel Jeleniewski. Obaj pojechali dobrze. To na tyle z pozytywów. Pozostała czwórka zawodników spisała się poniżej oczekiwań. Jest nad czym pracować.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
Gorsze zawody przytrafiły się Kennethowi Bjerre i Davidowi Bellego.
Zdecydowanie liczymy na więcej punktów od tej dwójki, bo mówimy przecież o liderach. W tym aspekcie jest najwięcej do poprawy. Mam nadzieję, że chłopacy wyciągną wnioski, popracują odpowiednio na treningach i błyskawicznie pojawią się efekty.
Co zawiodło w przypadku czterech żużlowców Abramczyk Polonii, którzy znów nie pokazali pełni potencjału?
Najlepiej wiedzą to zawodnicy. Zdobyliśmy jedenaście trójek, a mimo to zwycięstwo nie jest za wysokie. Tak nie powinno być. Przy tylu zwycięstwach indywidualnych, spodziewaliśmy się bardziej korzystnego rezultatu. W motocyklach niektórych żużlowców brakowało prędkości. W niektórych biegach zabrakło też lepszych startów, stąd mecz ułożył się w taki, a nie inny sposób.
Można odnieść wrażenie, że drużyna jeździ w kratkę. Trudno znaleźć takie spotkanie, kiedy wszystko zadziałało perfekcyjnie.
Rzeczywiście nie było jeszcze sytuacji, żeby w jednym meczu odpalili wszyscy. Najlepiej wypadliśmy w starciu z ROW-em, w którym jedynie Kenneth zaprezentował się poniżej oczekiwań. Tak, część zawodników raz jedzie na plus, innym razem na minus. Na pewno należy przyznać, że nie wszystkie działa odpaliły.
Kolejne dwa spotkania Abramczyk Polonia rozegra na domowym torze. To dobrze? Na przykład Wiktor Przyjemski powiedział, że nie do końca, bo utrzymanie rytmu wyjazdowego jest bardzo ważne.
Wiosna nas nie rozpieszczała. Nie wszyscy czują się przy Sportowej 2 komfortowo, gdyż do tej pory się nie rozjeździli. Przed nami sporo treningów. Jest więc szansa, by domowy obiekt stał się znowu atutem Polonii i to na pewno cieszy. Jakby nie patrzeć, do tej pory rozegraliśmy trzy mecze u siebie i wszystkie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść, miejmy zatem nadzieję, że uda nam się podtrzymać korzystną passę.
Niespodziewanie słaby początek meczu z PSŻ-em ustawił jego przebieg. Czy to wywołało w zespole nerwowość? Co zawiodło?
Tor nie różnił się od tego, na którym trenowaliśmy. Zawodnicy przespali start zarówno w pierwszym, jak i w trzecim wyścigu. W trzecim może Szymek Szlauderbach dobrze ruszył spod taśmy, rozegrał natomiast źle pierwszy łuk. Ostatecznie po trzech biegach było 6:12. Wpadliśmy w małe turbulencje, zrobiło się nerwowo, ale szybko wyciągnęliśmy wnioski. Kolejne serie były już zdecydowanie lepsze.
Kibice otrzymali już odpowiedź na pytanie, jak silna jest Abramczyk Polonia, czy jednak wciąż za wcześnie na takie prognozy?
Na pewno nie otrzymali. Sami widzimy, że w zespole potencjał jest bardzo duży, ale w każdym spotkaniu ktoś zawodzi. Na dziś głównym kandydatem do awansu jest Enea Falubaz. Pozostałe ekipy są bardzo wyrównane. My musimy w tej chwili zrobić wszystko, żeby układ sił uległ zmianie, a nasi zawodnicy ustabilizowali formę. Tu i teraz nie wyglądamy najlepiej. Trzeba popracować, żeby to się zmieniło.
Zwycięstwo ze Skorpionami było konieczne, żeby złapać oddech?
Triumf był potrzebny. Ze spotkania z Falubazem można wyciągnąć jakieś plusy, bo przez długi czas jechaliśmy przeciwko tej drużynie jak równy z równym i to na wyjeździe. W Landshut jednak pojechaliśmy bardzo słabo. Na pięć rozegranych meczów, z czterech można wyłowić pozytywy, z tego w Bawarii nie.
Jak ocenia pan potencjał następnego rywala - Zdunek Wybrzeża?
Na pewno nie można go nazwać słabszym od poprzedniego. Liga jest wyrównana, zespoły są o podobnym potencjale. Gdy zawodnicy się spasują, są groźni. Nie oczekujemy łatwiejszego spotkania. Szczerze mówiąc, nie zaprzątamy sobie tym głowy, bo wszystko w naszych rękach. Zawodnicy muszą złapać szybkość w motocyklach i wtedy będzie dobrze, gdańszczanie nic do tego nie mają.
Sztab ma jakiś konkretny plan?
Zawsze przygotowujemy się rzetelnie, więc nie ma sensu teraz mówić, że czeka nas jakaś rewolucja przed meczem ze Zdunek Wybrzeżem. Będziemy trenować na wysokich obrotach i mamy nadzieję, że wszyscy odpalą.
Reasumując, w bydgoskim obozie dużo spokoju, ale euforii brak.
Zgadzam się. O żadnej euforii nie ma mowy. Nie ma tragedii, jednak jest nad czym pracować i nie chodzi niestety tylko o detale.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Menedżer ZOOleszcz GKM-u usprawiedliwia Gleba Czugunowa. "Rzadko kiedy zawodnikom wychodzą takie mecze"
- Abramczyk Polonia musiała się napocić. Przyjemski sprawił sobie i kolegom piękny prezent