Żużel. Sztab Stali odpiera zarzuty. Tłumaczą o co chodziło z Paluchem

Po ostatnim meczu ebut.pl Stali Gorzów najmocniej za niebezpieczną jazdę oberwało się juniorowi Oskarowi Paluchowi, który spowodował wypadek Janusza Kołodzieja. Krzysztof Cegielski uważa, że junior w ogóle nie powinien wyjeżdżać do drugiego wyścigu.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Oskar Paluch WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Oskar Paluch
Przypomnijmy, że już w biegu juniorskim Oskar Paluch dość mocno uderzył o tor i długo nie podnosił się z nawierzchni. To nie przeszkodziło mu jednak w tym, by kilka minut później wystąpić w czwartym wyścigu dnia. Tam znów miał problemy, co skończyło się staranowaniem Janusza Kołodzieja.

Krzysztof Cegielski w Magazynie PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty przyznał, że wpływ na kiepskie zachowanie zawodnika w tym biegu miało to, że chwilę wcześniej brał udział w wypadku i mógł się czuć delikatnie zamroczony (wideo poniżej). Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się z kolei Stanisław Chomski.

- Po pierwszym upadku Oskara nie było żadnych przeciwskazań do wystawienia go w kolejnym wyścigu. Zawodnik czuł się dobrze i został dopuszczony do jazdy przez lekarza zawodów. Aby uniknąć kontrowersji na mecze wyjazdowe nie zabieramy swojego lekarza i jeśli tylko widzimy, że dzieje się coś niepokojącego, to wycofujemy zawodnika. Tym razem tak nie było. Zresztą nawet po drugim wypadku Oskar został dopuszczony do jazdy. Zdolny, zdaniem lekarza, był także Wiktor Jasiński, który miał wypadek w drugiej części zawodów. Wycofaliśmy ich, bo nie chcieliśmy ryzykować - wyjaśnia trener ebut.pl Stali Gorzów, Stanisław Chomski.

ZOBACZ WIDEO: Cegielski mówi o zmianach w regulaminie. Paluch nie powinien wyjechać do biegu z Kołodziejem?

Co ważne, obaj zawodnicy nie mają żadnych komplikacji i już w środę trenowali na torze w Gorzowie Wlkp. Jasiński w czwartek występował w Rzeszowie w indywidualnych mistrzostwach Polski, ale zdołał zdobyć zaledwie cztery punkty.

Zdarzenia z niedzieli na nowo rozpoczęły dyskusję o procedurach dopuszczania zawodnika do startów po poważnym wypadku. Zdaniem doświadczonego szkoleniowca głównym problemem jest czas.

- Dziwię się, że niekiedy nie ma problemu, by zrobić 10-minutową przerwę na równanie toru, a lekarz dostaje zaledwie cztery minuty, by ocenić stan zawodnika po wypadku. Przecież nawet laik wie, że to za krótki okres, by poznać rzeczywiste skutki wypadku - dodaje Chomski.

W piątek jego drużyna będzie podejmowała na własnym torze Cellfast Wilki Krosno i jest zdecydowanym faworytem tego starcia.

Czytaj więcej:
O Czugunowie piszą nawet w Moskwie
Nikt nie pokona Falubazu?

Czy zawodnicy po wypadkach powinni mieć zakaz startowania w kolejnym wyścigu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×