Jednostronny przebieg miał niedzielny mecz PGE Ekstraligi pomiędzy Platinum Motorem Lublin a For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. Gospodarze i obrońcy mistrzowskiego tytułu triumfowali u siebie aż 59:31, a dokonali tego jadąc bez wciąż nieobecnego Dominika Kubery. Po raz kolejny znakomicie spisał się Bartosz Zmarzlik, który cztery razy pojawił się na torze i za każdym razem wjeżdżał na metę jako pierwszy.
Pytany przed kamerą Canal+ Sport o to, czy już odnalazł się w pełni na torze w Lublinie, odpowiedział: - W żużlu nigdy nie ma takiej odpowiedzi, bo każdy tydzień jest inny. Trzeba mieć plan A i B. Pogoda się zmienia, tor się zmienia, silniki się zmieniają. Trzeba być cały czas czujnym i ufać sobie, swojemu zespołowi.
Ostatni tydzień był znakomity dla Zmarzlika. W minioną niedzielę mistrz świata zdobył 14 punktów w Grudziądzu (choć jego zespół poniósł srogą porażkę), w czwartek triumfował w 1 rundzie Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rzeszowie, a w sobotę dołożył kolejne zwycięstwo w cyklu Grand Prix. Na koniec tygodnia dorzucił komplet punktów w lidze.
O ile jeszcze w pierwszych tygodniach sezonu można było dostrzec, jak Zmarzlik męczy się na motocyklu, a czasem dwoi się i troi, aby mijać rywali, wydaje się, że teraz wszedł na zdecydowanie wyższy poziom.
- Tak naprawdę poczułem to "coś" na meczu w Grudziądzu. Później na IMP w Rzeszowie, na Grand Prix i dzisiaj. Cztery zawody jechałem na czterech silnikach - to mnie najbardziej cieszy. Działają - podsumował.
Czytaj także:
- Żużel. Dominik Kubera przekazał optymistyczne wieści
- Żużel. Unia ma patent na tor w Częstochowie. "Wybitnie nam pasuje"
ZOBACZ WIDEO: Cegielski mówi o zmianach w regulaminie. Paluch nie powinien wyjechać do biegu z Kołodziejem?