Żużel. Trzy filary wypadły z powodu kontuzji. Junior mówi o atmosferze w klubie

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Antoni Mencel
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Antoni Mencel

Fogo Unia Leszno przyjechała w niedzielę do Częstochowy w mocno okrojonym składzie. W siedmioosobowej kadrze znalazło się czterech zawodników do 21. roku życia. - Wyjeżdżamy z podniesioną głową - mówił po meczu Antoni Mencel.

[tag=856]

Fogo Unia Leszno[/tag] jest największym pechowcem tego sezonu w PGE Ekstralidze. W niedzielę Piotr Baron nie miał do dyspozycji trzech z czterech podstawowych zawodników, ale i zarazem żużlowców, którzy stanowią trzon Byków.

- To dla nas duża strata, ale nie ma też Chrisa, Grzegorza i Nazara. Staramy się, jak możemy i walczymy do końca. Nasi kontuzjowani zawodnicy dodają otuchy, abyśmy byli jeszcze lepsi na torze, a my jedziemy na tyle, na ile nas stać - mówił po meczu Antoni Mencel w rozmowie z WP SportoweFakty.

Nic dziwnego, że w Częstochowie zapowiadano lanie i łatwą wygraną Tauron Włókniarza. Tak się jednak nie stało, a Unia bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę rywalom. Po ósmym biegu na tablicy wyników był remis - 24:24.

ZOBACZ WIDEO: Cegielski komentuje gigantyczne kary dla PZM i PGE Ekstraligi. "To była patologia"

- Myślę, że w takiej sytuacji, w jakiej się obecnie znaleźliśmy, to te nasze mecze wyglądają naprawdę nieźle. Wiadomo, że porażka boli, ale z Częstochowy wyjeżdżamy z podniesioną głowę i w miarę zadowoleni, że powalczyliśmy, jak tylko się dało. Gospodarze jednak wygrali, więc trzeba im pogratulować - dodał nasz rozmówca.

Mencel w niedzielę na torze pojawiał się pięciokrotnie. Wywalczył pięć punktów z dwoma bonusami, a w jednym z biegów przywiózł za plecami Mikkela Michelsena. - Indywidualnie mogę być zadowolony, bo udało się odjechać fajne wyścigi - skomentował.

Fogo Unia Leszno w dziewięciu spotkaniach wywalczyła sześć punktów. Obecnie leszczynianie sklasyfikowani są na piątym miejscu, ale od ostatniego, który zarazem jest zagrożony spadkiem do 1. Ligi dzielą ich zaledwie dwa oczka.

- W klubie nie ma żadnej napinki. Mamy jeździć i bawić się żużlem. Wiadomo, że jak się wygrywa, to jest fajnie, ale nie ma też napięcia, że musimy ten czy tamten mecz. Mamy pojechać swoje, bez stresu - zakończył Antoni Mencel.

Czytaj także:
Walczył o powrót do składu nie tylko na torze
Zmarzlik komplementuje jednego z rywali w Grand Prix

Komentarze (0)