Już przed zawodami 29-latek mówił, że tory w Grand Prix są zupełnie inne i nawet jako żużlowiec ebut.pl Stali Gorzów nie będzie on mógł mówić o atucie toru na Stadion im. Edwarda Jancarza (więcej tutaj). Niestety dla niego, to się sprawdziło.
- Nie czułem się jak na domowym torze. Był kompletnie inny od tego, co mamy tu zazwyczaj na meczach Stali. Sprzęt, którego na co dzień używam w gorzowskich barwach, miałem w swoim parkingu. Byłem pogubiony, bo nic nie działało - przyznał po turnieju Anders Thomsen.
W odróżnieniu od piątku w sobotę pogoda dopisała, a nawierzchnia diametralnie się różniła od tej, z jaką zmagali się zawodnicy w SGP2. - Tor w piątek wyglądał dla mnie świetnie. W sobotę było naprawdę ślisko, jak w Grudziądzu. Kiepski dzień w biurze - mówił niepocieszony. Zapytany o to, co może zrobić po takim występie, odpowiedział krótko: - Wrócić do domu, pójść spać i wstać jutro, kiedy będzie nowy dzień.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Sawina, Świdnicki, Przyjemski i Koerber gośćmi Mateusza Puki
Na półmetku SGP Thomsen zajmuje odległą, bo 12. pozycję, tracąc do czołowej szóstki 26 punktów. Przed nim jednak jeszcze kolejnych pięć rund, w tym jedna w Danii, dokładnie w Vojens. - Oczywiście chcę być jak najwyżej. Miejsce w finale jest celem - powiedział ubiegłoroczny zwycięzca gorzowskiej rundy mistrzowskiego cyklu.
Reprezentantowi Kraju Hamleta nie poszło również w środę podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Danii (wyniki tutaj). W Slangerup zdobył 7 punktów, wygrywając jeden wyścig. To wystarczyło na 10. lokatę. - Tam tor również był bardzo śliski. Na ten moment nie mam nic takiego, co dobrze działa na takiej nawierzchni. Pracuję nad tym - wyjaśnił.
Czy to oznacza, że rywale, chcąc pokonać Duńczyka, powinni szykować śliskie nawierzchnie? - Zazwyczaj lubiłem śliskie tory, ale jak sprzęt na takich nie działa, to nic nie da się zrobić - zakończył Anders Thomsen.
Czytaj także:
Mistrzowski powrót Zmarzlika w rodzinne strony
Unia Leszno poluje na wielki transfer