Rozmowy z czołowymi zawodnikami rozgrywek są zupełnie zrozumiałe, bo jeśli Fogo Unia Leszno chce wrócić do walki z najlepszymi, to właśnie teraz musi szukać swojej szansy na choćby jeden hitowy transfer. Właśnie na to liczą władze klubu z Leszna.
W ostatnich tygodniach widać wyraźnie ofensywę transferową leszczyńskich działaczy. Wstępne zapytania z Fogo Unii otrzymali praktycznie wszyscy czołowi żużlowcy PGE Ekstraligi z Taiem Woffindenem, Andersem Thomsenem, Mikkelem Michelsenem i Max'em Fricke, czy Piotrem Pawlickim na czele. W środowisku mówi się także, że leszczynianie próbowali rozmów z Emilem Sajfutdinowem, choć zawodnik ma jeszcze ważny kontrakt z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń.
Determinacji nie ma się co dziwić, bo widać, że nieco tańszy skład okazuje się w praktyce kiepską opcją nie tylko pod względem sportowym, ale także... finansowym. Choć zawodnicy zarabiają mniej, to klub jeszcze mocniej odczuwa odpływ kibiców. Władze Canal+ najczęściej na niedzielne transmisje wybierają atrakcyjniejsze żużlowo kierunki, a przez to stadion Unii świeci pustkami.
Na pierwszym tegorocznym domowym meczu Unii przeciwko Cellfast Wilkom Krosno było osiem tysięcy fanów, a każdy kolejny mecz był pod tym względem znacznie gorszy. Na trybunach było kolejno 6, 6,5, 5 i 4 tysiące fanów. Niska frekwencja w sposób oczywisty odbija się na wynikach finansowych, a chłodna kalkulacja wskazuje, że oszczędnościowy skład sprawia, że w rzeczywistości jest on trudniejszy do utrzymania dla współwłaścicieli niż zespół walczący o medale.
Powód ostatnich działań może być jeszcze jeden - postawa Janusza Kołodzieja. Sam zawodnik w ostatnim Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty zadeklarował, że na razie zamierza spokojnie przyglądać się sytuacji i nie wie jeszcze, gdzie będzie startował w przyszłym sezonie. Coraz częściej docierają jednak głosy, że żużlowiec naciska na wzmocnienie zespołu i między innymi od ruchów transferowych uzależnia swoją decyzję odnośnie przyszłości w Fogo Unii. Jako, że klub nie może pozwolić sobie na stratę kapitana, to muszą spróbować transferu drugiego lidera.
To wcale nie będzie jednak łatwe, bo konkurencja na rynku jest duża, a rywale mają nieco większe możliwości finansowe niż klub z Leszna. Całkiem możliwe, że na poważniejsze ruchy w Lesznie będą musieli chwilę poczekać i wziąć żużlowców, którzy raczej nie będą rozchwytywani przez ligową czołówkę - potencjalnie m.in. Nicki Pedersen, czy Jarosław Hampel, o ile oczywiście ci zawodnicy będą szukali nowych klubów.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej mówi o negocjacjach z Fogo Unią Leszno
Czytaj więcej:
Wielki będą mieć problem z transferami?! Prezes zabrał głos
Wiktor Przyjemski rozchwytywany