Żużel. Staszewski przyznał się do braku odwagi. Co z jego przyszłością w klubie?

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

Arged Malesa niemal przez cały mecz prowadziła w Poznaniu, ale ostatecznie wypuściła zwycięstwo w biegach nominowanych i przegrała 44:46. Co miał do powiedzenia na temat tego spotkania Mariusz Staszewski, który w ostatnim czasie wspominał o odejściu?

Ostrowianie objęli prowadzenie już w biegu młodzieżowym i w pewnym momencie osiągnęli nawet sześciopunktową przewagę. Jednakże po gonitwie InvestHousePlus PSŻ-u Poznań jeszcze przed wyścigami nominowanymi był remis. Ten utrzymał się również po 14. biegu, ale na zakończenie spotkania miejscowi zwyciężyli 46:44, głównie za sprawą Aleksandra Łoktajewa, który dojechał do mety na pierwszej pozycji.

Arged Malesa pomimo tego, że praktycznie cały czas miała drobną przewagę, to jej zawodnicy jeździli w kratkę. Najczęściej po świetnym wyścigu, następny był co najmniej przeciętny. To był jeden z powodów przez które goście wypuścili wygraną z rąk. - Tak jest na meczu wyjazdowym, że wszyscy nie jadą tak, jakby chcieli. Grzegorz Walasek na początku miał jakieś defekty i cały czas coś grzebał. Oliver Berntzon za to stracił prędkość w końcówce - powiedział po meczu Mariusz Staszewski.

Czy problemy z równą jazdą mogły wynikać z kłopotów z odpowiednim dopasowaniem się do poznańskiej nawierzchni? Ta momentami była mocno polana, a z powodu wysokiej temperatury i świecącego słońca szybko się przesuszała. - Zawsze na wyjeździe jest problem i u siebie też zawsze jest problem, ponieważ to nie jest takie proste. Cały czas trzeba być z ustawieniami na czasie - przekazał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Sawina, Świdnicki, Przyjemski i Koerber gośćmi Mateusza Puki

Wynik najpewniej byłby inny, gdyby nie wykluczenie Szweda w 14. gonitwie. W niej ostrowski zawodnik zaatakował Kevina Fajfera na wyjściu z drugiego wirażu i doszło między nimi do kontaktu, co zakończyło się upadkiem tego drugiego. - Jego atak na ostatnim łuku być może był trochę za ostry, ponieważ już praktycznie wyprzedził rywala. Mógł trzymać krawężnik i myślę, że decyzja byłaby inna - przekonywał były żużlowiec.

W pomeczowej rozmowie Staszewski odniósł się również do biegów nominowanych. Jego zdaniem nie wszystko było idealnie rozwiązane pod względem taktycznym i drugim razem być może podjąłby inną decyzję. - Mogłem zaryzykować i puścić juniorów, ale może troszeczkę odwagi zabrakło - przyznał trener Arged Malesy.

48-latek po spotkaniu z Enea Falubaz Zielona Góra zaszokował ostrowskich kibiców i poinformował, że być może pożegna się z zespołem. - Jestem tym wszystkim bardzo zmęczony i bardzo mocno rozważam swoją dymisję. Mam już naprawdę dosyć - powiedział. Można się zastanawiać, czy takie słowa mogą wpłynąć na atmosferę w zespole?

- To trzeba się drużyny zapytać. Na razie wszyscy jesteśmy i myślę, że nikt nie zostawi statku w takim momencie i walczymy - zapewnił.

Jednakże to wcale nie musi oznaczać, że dalej będzie pracował w klubie, ponieważ zapytany o to, czy pozostanie w niej do końca sezonu, nie rozwiał wszelkich wątpliwości. - Nie wiem, zobaczymy - odpowiedział krótko Mariusz Staszewski.

Czytaj także:
Żużel. Siła charakteru Pawlickiego i spółki w Bydgoszczy. Falubaz wciąż bez przegranej!
Żużel. Szybko, łatwo i przyjemnie. Sparta przepędziła Wilki z Krosna

Źródło artykułu: WP SportoweFakty