Ostrowianie po spadku z PGE Ekstraligi mieli walczyć o czołowe miejsca w 1. Lidze Żużlowej, tymczasem sklasyfikowani są w dolnych rejonach tabeli. Do Poznania klub z południa Wielkopolski jechał po komplet trzech punktów, jednak ostatecznie udało mu się wywalczyć zaledwie "oczko".
W trakcie meczu można było zauważyć, że niektórzy zawodnicy mieli problem z odpowiednim dopasowaniem się do nawierzchni na Stadion POSiR Golęcin. Po spotkaniu Tobiasz Musielak zaznaczył, że każdy tor jest trudny do rozczytania, ale akurat ten był w porządku.
- Spotykaliśmy się w trakcie każdego równania toru, ale ja nie śledzę punktów w trakcie meczu. Praktycznie nikt z nas tego nie robi, oczywiście oprócz trenera. Jednak przekazujemy sobie to, co było i jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to się o nią ubiega i odwrotnie, jak ktoś jest spasowany, to mówi, co u niego pasuje - powiedział zawodnik Arged Malesy Ostrów.
ZOBACZ WIDEO: Czy Mateusz Świdnicki żałuje transferu do Wilków? Zawodnik zabrał głos
29-latek do tej pory nie spisywał się tak, jakby chcieli tego kibice, ale również zapewne działacze klubu. Na ten moment ze średnią 1,667 zajmuje dopiero 29. lokatę wśród najskuteczniejszych żużlowców pierwszoligowych rozgrywek. W stolicy Wielkopolski wydawało się, że tym razem będzie zdecydowanie lepiej, ponieważ po czterech wyścigach zapisał na swoim koncie 10 "oczek".
Jednym w decydującej gonitwie dnia dojechał do mety na ostatniej pozycji. - Wiadomo, od lidera oczekuje się 12 punktów minimum. Spartoliłem ten ostatni bieg. Cały czas miałem dobre starty, ale na ostatni bieg zmieniłem zapłon, ponieważ myślałem, że motocykl jest trochę za słaby motocykl i się przeliczyłem - przyznał wychowanek Unii Leszno.
Sytuacja Arged Malesy wydaje się być coraz bardziej skomplikowana, ponieważ nie tylko zajmują na ten moment ostatnie miejsce, ale przed nią dwa kolejne trudne mecze, najpierw u siebie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, a następnego dnia na wyjeździe przeciwko Enea Falubazowi Zielona Góra. Chociaż są to spotkania zaległe, to brak punktów w nich i tak może utrudnić ostrowianom zadanie.
- Staramy się myśleć pozytywnie. Wiadomo, przegraliśmy, ale mamy bonus i nim się będziemy delikatnie pocieszać. Nie załamujemy się i to jest fajnie, ponieważ w drużynie jest duch walki i chcemy jechać dalej. Najważniejsze to dostać się do szóstki. Kalendarz dla nas poukładał się średnio, bo mieliśmy po miesięcznej przerwie Polonię i Falubaz. Nie wszyscy byli też w pełni zdrowia, ale teraz wracamy na dobre tory. Nie panikujemy jeszcze - zakończył Tobiasz Musielak.
Czytaj także:
- Żużel. Podpowiadamy klubom PGE Ekstraligi. Oni powinni być na ich radarze na sezon 2024
- Szokujące doniesienia. Uczestnik cyklu Grand Prix 2 zawiesił starty na żużlu!