We wtorkowe popołudnie rozegrano kolejne mecze U-24 Ekstraligi. Jedną z konfrontacji oglądali kibice w Częstochowie, gdzie Tauron U24 Włókniarz podejmował Motor Lublin.
Po raz drugi w tym sezonie w ekipie Koziołków pojawił się Mateusz Tudzież, który niedawno trafił do Drużynowego Mistrza Polski na zasadzie wypożyczenia.
- Było więcej planów opcji, ale ten był najkonkretniejszy i na pewną jazdę. Za dużo sezonu straciłem, by dalej kombinować po innych ligach i prosić się o jazdę - powiedział Tudzież w rozmowie z WP SportoweFakty.
Rybniczanin z dużymi nadziejami wiązał się w listopadowym okienku transferowym z Texom Stalą Rzeszów. Tym bardziej że przechodził tam z ekipy, z którą zdobył Drużynowe Mistrzostwo Polski. W drużynie Żurawi skończyło się na trzech wyścigach w pięciu spotkaniach. Czy żałuje przejścia do drugiej ligi?
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Świdnicki: Na razie wydałem dużo więcej niż zarobiłem
- Tak, trochę żałuję, bo przed sezonem rozmowy były inne, a w praniu wyszło inaczej. Ale co zrobisz, taki sport. Myślę, że w innych klubach, które mi proponowały jazdę, to byłoby podobnie, że dostałbym jedną czy dwie szanse, a kolejne biegi nie wiadomo, jakby to się ułożyło - dodał nasz rozmówca.
Wychowanek ROW-u Rybnik nie ukrywa, że wypożyczenie do Motoru Lublin jest tak naprawdę dla niego ratowaniem tego sezonu, w którym startował niewiele. A ten miał być dla niego bardzo ważny, bo w przyszłym roku pojedzie po raz ostatni w kategorii U24. Czy wobec tego tym razem postawi na U-24 Ekstraligę i nie będzie zastanawiał się nad innymi ruchami?
- Nie wiem. Na razie chcę dokończyć ten sezon i jak najwięcej startować, a co będzie dalej, to się zobaczy - skomentował.
We wtorkowym meczu Tudzież już podczas próby toru zmagał się z problemami sprzętowymi. Podczas jednego z przejazdów zanotował defekt i wyraźnie podłamany podjechał pod park maszyn, bezradnie rozkładając ręce.
- Podczas próby toru straciłem swój najlepszy silnik i później musieliśmy kombinować na takim, na którym na co dzień nie jeżdżę.
Rezerwowa jednostka napędowa nie spisywała się najlepiej. Tudzież co prawda rozpoczął od wygranej, a wraz z Antti Vuolasem podwójnie pokonali parę Mitchell Cluff - Szymon Wolski, jednak później w czterech startach dorzucił tylko trzy punkty z bonusem. To pokazuje, że czeka go dużo pracy nad sprzętem.
- To jest w zasadzie mój stary silnik, bo drugi ligowy mam też w remoncie i nieco z przymusu musieliśmy z niego korzystać - dodał.
Czytaj także:
Myśli o awansie do play-off i trzyma kciuki za... ligowego rywala
Grand Prix? "Cały czas się rozwijam"