Pod koniec czerwca w Świętochłowicach odbył się pierwszy po sześciu latach żużlowy trening. Tor został tam wybudowany na nowo i minie jeszcze trochę czasu, zanim nawierzchnia będzie odpowiednio reagować. W klubie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Czasu na poprawki jest niewiele, gdyż już 15 lipca odbędą się pierwsze zawody na Skałce.
Organizacja turnieju w Świętochłowicach wiąże się z pewnego rodzaju ryzykiem. Już zawody w Gdańsku pokazały, że uczestnikom Nice Cup brakuje doświadczenia i było tam sporo upadków. Na nowym torze i nawierzchni sytuacja może się powtórzyć. Dlatego organizatorzy już myślą o rozwiązaniach, które ograniczą to ryzyko.
- Zastanawiamy się nad formułą tego turnieju. Wszystkie poprzednie rundy były zaplanowane na 24 zawodników, co oznaczało 25 biegów. Tutaj tor jest świeży i prawdopodobnie ograniczymy liczbę zawodników. Zobaczymy po treningach, jak się będzie zachowywała nawierzchnia, by w bezpiecznych warunkach zawody żużlowe wróciły do Świętochłowic - powiedział organizator Nice Cup, Wojciech Jankowski.
Osoby odpowiedzialne za przygotowanie toru zapewniają, że 15 lipca problemów nie będzie. Wszyscy liczą bowiem na organizacyjny sukces i udany powrót czarnego sportu do Świętochłowic. Zadanie może nie być łatwe, a nieoficjalnie usłyszeć można, że tak szybkie przeprowadzenie turnieju jest błędem. Wszyscy liczą jednak na sukces.
- Trwa dopieszczanie toru, by był gotowy i perfekcyjny. Z naszej strony jest stuprocentowe przygotowanie, by odbyły się tutaj zawody. Reagujemy bezpośrednio na informacje od trenera i zawodników. Tor wymaga troszeczkę poprawy, ale jestem przekonany, że będzie perfekcyjnie przygotowany - zapewnił Jacek Kamiński, członek zarządu MPUK w Świętochłowicach, spółki odpowiedzialnej za prace na torze.
Czytaj także:
Domowa porażka Włókniarza. Prezes klubu wyciągnie konsekwencje?
Maciej Janowski: W naszej drużynie są jeszcze rezerwy potencjału
ZOBACZ WIDEO: Czy Przyjemski może zostać na kolejny sezon w Polonii? Jest jasna deklaracja