Żużel. Domowa porażka Włókniarza. Prezes klubu wyciągnie konsekwencje?

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Michał Świącik w rozmowie z Kacprem Woryną
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Michał Świącik w rozmowie z Kacprem Woryną

Przed niedzielnym spotkaniem pojawiały się głosy, że Włókniarz Częstochowa będzie pierwszym zespołem, który da radę zatrzymać Spartę Wrocław. Przewidywania te zostały jednak szybko brutalnie zweryfikowane i to goście zwyciężyli 51:39.

[tag=859]

Betard Sparta Wrocław[/tag] niemal od razu objęła wysokie prowadzenie w meczu z Tauron Włókniarzem Częstochowa i po sześciu biegach prowadziła 25:11, kontrolując w późniejszym czasie przebieg spotkania. Lwy tak naprawdę przełożyły się dopiero w trzeciej serii, ale wówczas było za późno na odrobienie strat.

- Trudno ocenić i powiedzieć, co się stało. Początek ustawił cały mecz i trudno było cokolwiek zrobić. Przez całe zawody nie potrafiliśmy czegokolwiek nadrobić. Powiedziałem trenerowi, który uważał, że jest dobrze i mamy próbować oraz walczyć, że nie było dobrze. Praktycznie do 10. biegu nikt z nas nie miał prędkości, żeby w ogóle walkę nawiązać. Błądziliśmy jak dzieci we mgle - przyznał po meczu Kacper Woryna na antenie Canal+ Sport5.

Do stanu nawierzchni odniósł się także Michał Świącik, który również nie krył rozczarowania nie tylko z samego wyniku, ale być może przede wszystkim ze sposobu przygotowania toru w Częstochowie. Przypomnijmy, że gospodarze zdołali wygrać drużynowo zaledwie dwa biegi. W Canal+ Sport5 prezes Lwów przekazał, że teraz wszystkich czeka rozmowa, po których zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski.

ZOBACZ WIDEO: Mateusz Świdnicki: Na razie wydałem dużo więcej niż zarobiłem

- Zatrudniam fachowców, płacę im niemałe pieniądze za przygotowanie toru i jeżeli coś nie gra i zawodnicy zaczynają to mówić, to muszę też reagować, ponieważ na końcu zderzakiem jestem ja. To ja rozmawiam ze sponsorami, muszę tłumaczyć się przed kibicami, a nie osoby, które moim zdaniem powinny tym zawodnikom robić warunki takie, na jakie zasługują zawodnicy PGE Ekstraligi - powiedział.

- Może czasami popadamy w hurraoptymizm i coś potrafimy przeoczyć. Zawodnicy później mają problem. Słyszę czasami od jednego czy drugiego, że tor na treningu jest inny, to po co trenować? Lepiej naszym żużlowcom idzie na wyjeździe niż u siebie, więc coś z tym trzeba zrobić. Będziemy o tym dyskutować ze sztabem i zawodnikami - dodał Świącik.

Klub spod Jasnej Góry do tej pory w sześciu domowych meczach zwyciężył trzy razy, dwa razy przegrał i raz zremisował. Prezes klubu, zapytany o to, w którym spotkaniu częstochowska nawierzchnia była najlepiej dopasowana pod zawodników, odpowiedział dość zaskakująco i przewrotnie.

- Przed meczem z Toruniem dostałem informacje, że tor nie wyszedł nam w ogóle, a okazało się, że wyszedł nam najlepiej. Po meczu poprosiłem, żeby nie wychodził on na wszystkie spotkania. Słyszałem za to, że wyszedł na mecz z Lesznem. Po meczu powiedziałem, że jakby Fogo Unia Leszno przyjechała pełnym składem, to byśmy przegrali. Według mnie w potyczce z Wrocławiem ten tor był bardzo podobny do tamtego - zakończył Michał Świącik.

Czytaj także:
- Prezydent miał zostać ogłoszony zawodnikiem małego klubu. Tak Kwaśniewski walczył o głosy
- Żużel. Włókniarz buduje skład na przyszły rok. Zaczęli z grubej rury!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty