Żużel. Tego nie mógł zrozumieć trener Tauron Włókniarza. "Taka była decyzja"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

Tauron Włókniarz Częstochowa przegrał w niedzielę w Gorzowie Wielkopolskim (38:51). Kolejny raz zespół Lwów zaliczył fatalne wejście w mecz, które okazało się kluczowe dla losów spotkania.

Tauron Włókniarz Częstochowa jechał do Gorzowa Wielkopolskiego z nadziejami na zrewanżowanie się za mecz na swoim obiekcie. Wówczas to ekipa spod znaku Lwa mogła odnieść pewną wygraną, ale ebut.pl Stal w ostatnich wyścigach wyrwała im remis.

To im się jednak nie udało. Już po pierwszej serii startów było 18:6 dla gospodarzy. Podopieczni Lecha Kędziory zdołali się przebudzić, odrobili dużą część strat (różnica wynosiła cztery punkty).

Jednak ostatnie trzy starty to praktycznie deja vu z pierwszego starcia, czyli dominacja gorzowian - 5:1, 3:2 i 5:1.

ZOBACZ WIDEO: Kluby z PGE Ekstraligi kontaktowały się z Pedersenem ws. kontraktu na 2024

- O zwycięstwie Stali zadecydowała dobra dyspozycja juniorów, którzy zdobyli siedem punktów. Dla nas ciosem były wyścigi numer 2, 3 i 4. Potem "dociągnęliśmy", przegrywaliśmy czterema punktami. O naszej porażce zadecydował trzynasty wyścig, w którym nie wyszliśmy ze startu i przegraliśmy 1:5. Nie mówię już o biegach nominowanych... W czternastym wyścigu wyskoczyliśmy na 5:1, ale przykry upadek Kacpra Woryny postawił kropkę nad "i", że tego meczu nie wygramy - powiedział Lech Kędziora w rozmowie z klubowymi mediami.

Szkoleniowiec Tauron Włókniarza był pytany o słaby początek swoich zawodników. To drugi z rzędu taki przypadek, bo identycznie było w konfrontacji z Betard Spartą Wrocław na własnym owalu. - Dla mnie niezrozumiała była woda, która poszła po drugim wyścigu, ale taka była decyzja sędziego i nie mamy na to żadnego wpływu.

Przed zawodnikami Tauron Włókniarza chwila na złapanie oddechu, a za niespełna dwa tygodnie Lwy udadzą się do Lublina. Faworytem w obecnej sytuacji będą gospodarze, którzy przy Alejach Zygmuntowskich będą bronić ośmiopunktowej zaliczki z północy województwa śląskiego.

- Widzicie sami, że sprzętowo znów odstawaliśmy i to się ciągnie za nami. Przyszły silniki dla Michelsena i Drabika po serwisie, ale na tym sprzęcie po pierwszym wyścigu Maksym ten silnik odstawił, a Mikkel szukał. Wydawało się, że jest wszystko OK, bo rezerwa taktyczna została wykorzystana, ale ostatecznie zabrakło - skomentował Kędziora.

Czytaj także:
Nie gryźli się w język w sprawie Nickiego Pedersena
Walczy o utrzymanie oraz swoją przyszłość. Ten ruch na przyszły sezon uważa za najrozsądniejszy

Komentarze (8)
avatar
Fan121
15.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niech nam zyje Dyzma Nikodem 
avatar
s.fan
11.07.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Woda to podstawa . Wszyscy sedziowie Stasia sie boja, zeby im meczu nie przerwal, to polewaja sami. 
avatar
maks pierwszy
11.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Fredka powinna zostać u nas i Kowalski ale trzeba być fachowcem a nie tandeciarzem 
avatar
maks pierwszy
11.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Włókniarz ma czterech zawodników po 10 punktów reszta ma zdobyć 6 pun. to takie trudne ??? 
avatar
Skoro123
11.07.2023
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Działacze Lublina na prawdę mieli świetne oko. Fredka bardzo dobry sezon, Jack najlepszy od lat, Bartek rakieta jak zawsze, a Mikkel spadł z obrotów, Maksym podobnie jak rok temu czyli dobre me Czytaj całość