Żużel. Fogo Unia przed trudnym wyborem. "Kolejny mecz da odpowiedź na wiele pytań"

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey

Fogo Unia Leszno jest blisko utrzymania w PGE Ekstralidze. To sprawia, że odżywają dyskusje na temat przyszłorocznego składu Byków. Działacze muszą się zmierzyć z trudnym wyborem. Trzeba pożegnać co najmniej jednego zawodnika.

Faza zasadnicza sezonu 2023 w PGE Ekstralidze powoli dobiega końca. Fogo Unia Leszno w ostatniej kolejce przerwała serię siedmiu porażek z rzędu i wysoko pokonała ZOOleszcz GKM Grudziądz (55:35). To sprawia, że Byki mocno zbliżyły się do utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Obecnie mają pięć punktów przewagi nad ostatnimi Cellfast Wilkami Krosno.

Zapewne rozgrywki wyglądałyby dla leszczynian inaczej, gdyby mieli do dyspozycji pełny skład. Tymczasem spotkanie z GKM-em było dopiero czwartym, które Unia odjechała w pełnym zestawieniu. Praktycznie każdy z seniorów zasłużył na pochwały, a to rodzi ból głowy u działaczy w kontekście kadry drużyny na następne rozgrywki. I to tym bardziej że Jaimon Lidsey nie będzie mógł być zawodnikiem na pozycji U24.

W jego miejsce wskoczy najpewniej Keynan Rew, a z obecnego seniorskiego składu co najmniej jeden zawodnik będzie musiał odejść. Gdyby tak się nie stało, to stworzyłaby się rywalizacja o skład, a tego stara się uniknąć wiele drużyn. Jest też opcja, w której z leszczyńskiego zespołu odejdzie dwóch żużlowców. Wszystko po to, by zrobić miejsce dla ewentualnego nowego lidera.

ZOBACZ WIDEO: Nicki Pedersen sprzedał jeden z najlepszych silników. Wyjaśnia powody

- Nie mamy informacji o decydującym elemencie potrzebnym do transferów, czyli zabezpieczeniu finansowym. To najważniejszy czynnik w żużlu. Oczywistym jest fakt, że Unia powinna najpierw postarać się o pozostanie Janusza Kołodzieja. Jestem przekonany, że propozycje nowych umów otrzymają Grzegorz Zengota i Bartosz Smektała. Pytanie, co z Chrisem Holderem i Jaimonem Lidseyem. Dlatego w kontekście przyszłości kluczowy jest mecz ze Spartą Wrocław. On da odpowiedź na wiele pytań. To po nim będzie można powiedzieć jeszcze więcej o możliwościach żużlowców - mówi nam Rufin Sokołowski, były prezes leszczyńskiej drużyny.

- Jeśli ten zespół potrafiłby wygrać u siebie z Wrocławiem, to wielkich zmian bym nie dokonywał. Na pewno przed Unią trudny wybór, co do składu, bo nawet jeśli ktoś miałby odejść, to kto? Przykładowo Lidsey nie jest liderem, ale też nie jedzie słabo. Gdy większość drużyny leczyła kontuzje, to do spółki ze Smektałą notowali przyzwoite rezultaty - dodaje Sokołowski.

Mecz z Betard Spartą Wrocław odbędzie się już w piątek, 21 lipca. Dotychczas pięciokrotni mistrzowie Polski wygrali wszystkie 12 spotkań ligowych. Na leszczyńskim owalu też zazwyczaj czują się dobrze. Mecz będzie miał dodatkowy smaczek w postaci Piotra Pawlickiego.

28-latek po 11 sezonach spędzonych w Lesznie przeniósł się do Wrocławia. Prawdopodobne jest jednak to, że wróci do macierzystego klubu już w kolejnym sezonie. Sokołowski ma wątpliwości, czy to dobry pomysł.

- Nie wiem czy po to Piotr Pawlicki odchodził z Unii, by już po roku wracać do tego środowiska. Poza tym nie jest to zawodnik, który kandyduje do miana lidera drużyny z prawdziwego zdarzenia. Może przywieźć w jednym spotkaniu 12 punktów, by w kolejnym zdobyć ledwie 4 - kończy nasz rozmówca.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Menadżerowie poróżnili się o reprezentantów Polski. Powodem decyzja Rafała Dobruckiego
Tak wyglądała walka o Andersa Thomsena. Trzy kluby od razu zaakceptowały jego warunki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty