Kilkanaście miesięcy temu Karol Baran kupił bowiem silnik od holenderskiego tunera Berta van Essena. Specjalista od silników był jeszcze wtedy szerzej nieznany w środowisku, a czołowi zawodnicy w ogóle nie zaglądali do jego warsztatu. Tuner nie stosował więc szczególnej selekcji i z chęcią przyjmował kolejnych klientów.
Dziś sytuacja jest już zupełnie inna, bo van Essen po ostatnim sezonie uznawany jest za czołowego żużlowego inżyniera świata. Obecnie przygotowuje sprzęt dla Emila Sajfutdinowa, Jasona Doyle'a, Fredrika Lindgrena, Kaia Huckenbecka i wielu innych.
Problem w tym, że ze względu na sytuację rodzinną, Holender przynajmniej na jakiś czas zawiesił przyjmowanie nowych klientów, ale jednocześnie zobowiązał się, że będzie serwisował sprzęt, który już wypuścił na rynek. Posiadacze tych jednostek napędowych należą więc do wąskiego grona szczęśliwców. Tuner w ostatnim czasie odmówił choćby Patrykowi Dudkowi, a także dziesięciu innym zawodnikom z czołówki.
Jedyną szansą na zdobycie silnika i wdarcie się do grona klientów Berta van Essena jest więc odkupienie jednostki napędowej od jednego z jego obecnych zawodników. Większość uznaje, że najłatwiejsze negocjacje będą z Karolem Baranem. Zawodnik w listopadzie podpisał tzw. kontrakt warszawski z Śląskiem Świętochłowice, ale żadna z drużyn ligowych nie była do tej pory zainteresowana jego usługami.
Pozostali żużlowcy od jakiegoś czasu próbują go przekonać, by odsprzedał cenny sprzęt. Układ wydaje się korzystny dla obu stron, bo 42-latek mógłby sporo zarobić, a przynajmniej jeden z zawodników zyskałby sprzęt, na którym może ścigać się z najlepszymi.
Okazuje się jednak, że silnik od Berta van Essena wciąż jest w warsztacie Barana, a ten nie zamierza się go pozbywać. Zawodnik nie kończy kariery i wciąż czeka na oferty z ligowych klubów. Atutem przy jego zatrudnieniu ma być właśnie jazda na sprzęcie z najwyższej półki.
ZOBACZ WIDEO: Betard Sparta nie będzie podpisywać prekontraktów. Andrzej Rusko wyjaśnia dlaczego
Czytaj więcej:
Cierniak zmuszony przez lekarzy do odpoczynku
Pawlicki poznał pierwsze diagnozy. Fatalne wieści