Żużel. "Nikt mnie nie chciał dopuścić do polewaczki". Kołodziej zabrał głos

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Fogo Unia Leszno dokonała tego, czego nie udało się dotychczas żadnej innej drużynie w PGE Ekstralidze. Zatrzymała wrocławski walec zwyciężając 48:42. Po meczu wiele mówiło się o ostatnich wydarzeniach w Lesznie.

W ostatnich dniach tematem numerem jeden związanym z Fogo Unią Leszno było rozstanie klubu z dotychczasowym toromistrzem Janem Chorosiem. Były już pracownik Byków nie ukrywał w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym", że komuś zależało na tym, by jego już wśród pracowników na obiekcie im. Alfreda Smoczyka nie było (więcej TUTAJ).

Padło nawet stwierdzenie, że jeden z prezesów Unii dopiął swego z pomocą "pupila", którym określono Janusza Kołodzieja. Anita Mazur, która prowadziła mix zonę po meczu Byków z Betard Spartą Wrocław rozpoczęła rozmowę z tarnowianinem od tego wątku.

- Jest sytuacja taka, że jestem kapitanem i mam swoje funkcje. Mam pomagać kolegom z toru i jak czasami trzeba było, to też w sprzęcie. Chodziło też o to, aby dopilnować toru, by był taki, jak chcemy. Myślę, że po meczu z Grudziądzem i po tym, to widać. Niech to będę ja tym złym w tym wszystkim, ale jeśli mamy wygrywać, to niech tak będzie - mówił Kołodziej.

ZOBACZ WIDEO: Betard Sparta Wrocław pozyska więcej niż jednego juniora?!

Janusz Kołodziej wielokrotnie przygotowywał tory żużlowe, bo przez wiele lat mocno zaangażowany był w swoją akademię żużlową i to właśnie on dbał o to, by jego wychowankowie mieli dobre warunki do jazdy.

- Problem był w tym, że nikt mnie nie chciał dopuścić do traktora, czy polewaczki. W końcu się udało i to kolejne spełnione marzenie. To nie jest prosta sprawa i doceniam wszystkich toromistrzów, ale też nie każdy rozumie zawodników - skomentował.

Były Indywidualny Mistrz Polski nie ukrywał, że z pomocą nowych-starych toromistrzów od piątkowego poranka pracowali nad tym, by na wieczorny mecz mieć tor pozwalający na walkę z Betard Spartą Wrocław. Chwalił sobie... opady deszczu, które pomogły gospodarzom.

- Miałem duży stres i czułem się, jak junior, bo zależało mi, aby wszystko się ułożyło. Obroniliśmy się przed spadkiem i pojawił się temat play-offów. Mamy cały skład, więc zupełnie inaczej się jeździło. Do tego brakowało nam identycznego toru, jak na treningu. Nie powiem, że może wyszło inaczej niż przypuszczaliśmy, ale przy tym deszczu wyszło to dobrze. Cały czas analizowaliśmy, co mamy robić, aby było dobrze. Wygraliśmy i to jest bardzo ważne - zakończył Kołodziej.

Przygotowanie leszczyńskiego toru komplementował Artiom Łaguta. - Pamiętam z czasów, kiedy jeździliśmy w Tarnowie, że Janusz robił tor i był bardzo dobry. Przygotowano dziś bardzo dobry tor, można było jechać i przy krawężniku, jak i szerzej. Czułem radość z jazdy - powiedział Rosjanin z polskim paszportem.

Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty