InvestHousePlus PSŻ Poznań wciąż walczy o to, by utrzymać się w 1. Lidze Żużlowej, ale z każdym meczem nadzieje na sukces maleją. Teraz zawodnicy walczą nie tylko o to, by zostawić poznański PSŻ na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata, ale i o własną przyszłość.
Część zawodników już na brak ofert nie narzeka. Na przykład Jonasem Seifertem-Salkiem interesuje się kilka klubów PGE Ekstraligi. Szczególnie mocno jego angaż ma rozważać For Nature Solutions KS Apator Toruń.
- To jest zawodnik na 1. Ligę. Jest młody, jest rozwojowy i ciągle się uczy, ale PGE Ekstraliga, to nie jest jeszcze ten poziom dla niego. Ale jestem też realistą. Mam świadomość, że gdyby trzeba było za rok jechać w 2. Lidze, to może być problem z zatrzymaniem zawodników i raczej trzeba będzie poszukać ich następców - powiedział otwarcie prezes poznańskiego klubu, Jakub Kozaczyk w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
ZOBACZ WIDEO: Czy Piotr Baron odchodzi z Unii przez konflikt z Januszem Kołodziejem? Trener odpowiada
Dla niektórych spadek PSŻ-u może być... na rękę. W 2. Lidze mogliby poszukać odbudowy i mieliby pewne miejsce w składzie zespołu, który z marszu będzie myślał tylko i wyłącznie o awansie. Jednym z takich reprezentantów Skorpionów jest Antonio Lindbaeck. Ze Szwedem wiązano ogromne nadzieje, a prezes klubu z Golęcina widział w nim materiał na solidne pierwszoligowe ogniwo. Początek sezonu napawał optymizmem, ale do czasu.
- Po to go sprowadziliśmy, żeby nie straszył nazwiskiem, a przywoził sporo punktów. Miał być liderem tego zespołu, bo uważaliśmy, że ma na to potencjał. Nie wyglądało źle, bo pierwsze trzy mecze tego sezonu Szwed robił po 12-13 punktów i byliśmy z tego zadowoleni... - powiedział prezes poznańskiego klubu w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Działacz przyznał, że dla Lindbaecka kluczowym momentem był mecz PSŻ Poznań - Gwiazdy Ligi, kiedy stracił najlepszy silnik. Od tamtego momentu Szwed już nie istniał. A więcej oczekiwano nie tylko od byłego uczestnika Grand Prix właśnie, ale również od Adriana Gały.
- A kto mógł się spodziewać, że Adrian zapomni, jak się jeździ na żużlu? Nikt nie wie, co się stało. Chyba coś siedzi w głowie i nad tym trzeba popracować - skomentował Jakub Kozaczyk.
Prezes beniaminka 1. Ligi Żużlowej przyznał, że rozmawiał już z zawodnikami na temat przyszłego sezonu, ale wiele będzie zależeć od tego, w której lidze ostatecznie poznanianie wystartują. A chętnych na usługi obecnych Skorpionów nie brakuje.
Czytaj także:
- Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
- Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"