Opolanie przystępowali do tego pojedynku w roli lidera rozgrywek, a tarnowianie mając "nóż na gardle" musieli go wygrać za trzy punkty, licząc na awans do fazy play-off. Gospodarze od początku spotkania je kontrolowali, budując coraz większą przewagę. Co zatem mogło być powodem słabszej dyspozycji liderów tabeli?
- Nie zaskoczę nikogo, gdy powiem, że tarnowski tor jest specyficzny. Na nim konieczne jest stosowanie takich przełożeń, jakich ten owal aktualnie wymaga, a inne nie mają racji bytu. Trzeba zatem szukać ich przez całe zawody. Teraz oczywiście jesteśmy już nieco mądrzejsi, ponieważ przez cały mecz próbowaliśmy się dopasować. Ten tor bez wątpienia jest atutem tarnowian i to był na pewno znaczący czynnik, który pomógł im w tej wygranej - skomentował wynik ostatniego pojedynki Robert Chmiel, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Nie miał żadnych oczekiwań
Dotychczas nasz rozmówca podkreślał, że nie za bardzo lubi startować na tarnowskim owalu. Tym razem był on jednak liderem swojej ekipy. Czy mogło zaskoczyć to również jego samego?
- Przyznam, że jechałem na ten mecz kompletnie bez oczekiwań i na nic nie liczyłem. Po prostu chciałem pojeździć, oczywiście robiąc to najlepiej jak potrafię. Był to chyba mój najlepszy występ na tym torze w dotychczasowej karierze, wszystko zatem idzie w dobrym kierunku. Miałem jedną "zerówkę" w sześciu biegach, niestety ona się wkradła, ale wiem, że mógłbym coś jeszcze wyciągnąć - ocenił swój indywidualny występ wychowanek rybnickiego ROW-u.
ZOBACZ WIDEO: Ten transfer może się Włókniarzowi Częstochowa opłacić
Zapytaliśmy zatem lidera opolan, co było przyczyną słabszej postawy w jednym z biegów, skoro w pozostałych był on bardzo szybki i prezentował się wyjątkowo dobrze.
- W tym wyścigu na pewno nie zabrałem się dobrze ze startu i zostałem wzięty przez gospodarzy "w kleszcze". Zarówno Miesiąc, jak i Bach na dystansie są na tyle szybcy, że ciężko im wtedy zrobić krzywdę. Jeśli im nie ucieknie się spod taśmy, to jest praktycznie po biegu. Jeżeli oni wygrają start, to są najszybsi i nie ma o czym mówić. Ciężko jest ich wówczas złapać. Naprawdę trzeba byłoby tworzyć jakieś „cuda na kiju”, aby wyprzedzić tych zawodników na trasie - podkreślił Chmiel.
Żużel bywa nieobliczalny
Końcowa kolejność w tabeli 2. Ligi Żużlowej nie jest jeszcze znana. Można jednak wyraźnie zauważyć, że tarnowscy rywale w ostatnich tygodniach złapali "wiatr w żagle" i prezentują się znacznie lepiej niż na początku bieżącego sezonu.
- Widać, że w żużlu tak się dzieje. My praktycznie przez połowę sezonu jechaliśmy bez porażki, jak natchnieni. Wszystko wygrywaliśmy i zanotowaliśmy dwa remisy. Naprawdę cały czas to się zmienia. To jest żużel, czyli taki sport, w którym nigdy nic nie wiadomo, a tym bardziej teraz, gdy w pierwszej i drugiej lidze mamy takie wyrównane drużyny, że ciężko cokolwiek przewidzieć. Po prostu jedziemy do końca i zobaczymy, co się wydarzy - zaznaczył nasz rozmówca.
Następne, zaległe spotkanie ligowe, w którym OK Bedmet Kolejarz Opole zmierzy się na własnym stadionie z Enea Polonią Piła, będzie dla tej drużyny ostatnim w rundzie zasadniczej. Trzeba pamiętać, że pilanie pokonali w poprzednim spotkaniu faworyzowanych rzeszowian. Czy zatem z niżej notowanym rywalem Chmiel spodziewa się lżejszej przeprawy, czy o tym nie może być mowy?
- Potwierdza się dokładnie to, co mówiłem. Żużel jest nieprzewidywalnym sportem. Będziemy sporo trenować i dopasowywać się. Oczywiście mamy zamiar wyciągnąć z tego meczu trzy punkty (w spotkaniu w Pile opolanie wygrali 51:39 - przyp. red.), zatem tutaj nie będzie mowy o żadnym spacerku. Pojedziemy "na maxa" i damy z siebie wszystko, tak jak zwykle - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Robert Chmiel.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Rzadko spotykana sytuacja w Krośnie. Aż 10 literek przy nazwiskach zawodników
Faworyt obronił mistrzostwo kraju. Wiemy, kto pojedzie z "dziką kartą" w Cardiff