Żużel. Ten karambol mógł się skończyć bardzo źle. Opowiedział, jak to wyglądało z jego perspektywy

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oliver Berntzon
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Oliver Berntzon

W niedzielę na torze w Ostrowie Wielkopolskim doszło do fatalnie wyglądającego wypadku, w którym uczestniczyli Francis Gusts, Nicolai Klindt oraz Oliver Berntzon. Szwed opowiedział nam, jak to zdarzenie wyglądało z jego perspektywy.

Niedzielny mecz Arged Malesy ze Zdunek Wybrzeżem (51:39) był bardzo pechowy dla Olivera Berntzona. Szwed pierwszy upadek zaliczył już w swoim pierwszym starcie, kiedy to zabrakło dla niego miejsca w pierwszym łuku. Po tym zdarzeniu szybko się pozbierał i o własnych siłach udał do parku maszyn. W powtórce przywiózł dwa punkty, a w kolejnych dwóch startach trzy "oczka" i dwa bonusy.

Do groźniejszej sytuacji doszło w biegu 13. Coraz szybszy tego dnia Oliver Berntzon śmiałym atakiem starał się wyprzedzić Michaela Jepsena Jensena. Gdy wydawało się, że zawodnik gospodarzy wyprzedzi Duńczyka, złapał on przyczepność, przez co nie opanował motocykla i odbił się od dmuchanej bandy, po czym wpadł wprost pod koła nadjeżdżających Nicolaia Klindta oraz Francisa Gustsa.

- Zarówno Francis jak i ja, dobrze wystartowaliśmy, ale on wyjechał zbyt szeroko i został wyprzedzony. Czułem dużą szybkość w swoim motocyklu, budowałem prędkość jadąc po szerokiej przez trzy kolejne łuki, po czym zauważyłem, że Michael Jepsen Jensen spojrzał do tyłu i myślał, że zobaczył tam Nicolaia Klindta, kiedy to ja faktycznie jechałem za nim. Doszedłem do wniosku, że Michael zostawi drzwi otwarte myśląc, że za nim jedzie Nicolai. Zdecydowałem się przeprowadzić atak zaskakując go. Niestety, zbudowałem zbyt dużą prędkość w motocyklu, przez co wyjechałem zbyt szeroko, a na domiar złego jeszcze mnie podniosło, przez co byłem zbyt blisko bandy i nie miałem szansy, aby uratować kolegów i siebie przed upadkiem - powiedział Oliver Berntzon w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: GKM nie chce Wiktora Przyjemskiego. Prezes klubu wyjawił powody

- Taki jest żużel, mogę tylko przeprosić i życzyć im szybkiego powrotu do zdrowia. Ja teraz jestem w trybie rehabilitacji. Mam "tylko" uraz mięśnia oraz ścięgna w biodrze. Mamy nadzieję, że będę gotowy do ścigania się już w ten weekend. W sobotę planuję być w Gislaved, a w niedzielę w Rybniku - dodał nasz rozmówca.

Przypomnijmy, że w sobotę odbędzie się finał eliminacji do przyszłorocznego cyklu Grand Prix, gdzie Berntzon ma pełnić rolę pierwszego rezerwowego. Z kolei w niedzielę na torach 1. Ligi rusza faza play-off i czekają nas pierwsze spotkania ćwierćfinałowe.

Zobacz także:
- Popękany kask, zniszczony motocykl. Nowe wieści po fatalnym wypadku w Ostrowie
- Ściganie w cieniu fatalnego upadku. Fantastyczna postawa ostrowskich juniorów

Komentarze (0)