Kolejna wojna zawodników z prezesami?! Najlepsi mogą stracić na nowym pomyśle kilkaset tysięcy złotych

Do ostatniego konfliktu pomiędzy zawodnikami, a klubami doszło do 2017 roku. Powodem był pomysł ograniczenia miejsc reklamowych dla prywatnych sponsorów zawodników. W tym roku pomysł ożył i znów możemy być świadkami starcia prezesów z żużlowcami.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Frederik Jakobsen (na pierwszym planie) WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Frederik Jakobsen (na pierwszym planie)
Obecnie bowiem wśród ośmiu klubów PGE Ekstraligi panuje jednomyślność co do pomysłu, by już od przyszłego roku każdy z zespołów jeździł w jednolitym zestawie kevlarów. W ten sposób zawodnicy zostaliby pozbawieni kilkunastu miejsc, które do tej pory są przeznaczone dla ich prywatnych sponsorów.

Chęć wprowadzenia pomysłu potwierdziliśmy u kilku prezesów klubów PGE Ekstraligi.

W praktyce oznacza to, że reklama sponsora będzie mogła znaleźć się na jego kostiumie klubowym tylko wtedy, gdy sponsor ten zostanie oficjalnym partnerem klubu i będzie płacił za reklamy danemu ośrodkowi. Nie będzie też możliwości wykupienia reklamy tylko u jednego zawodnika, bo każdy z żużlowców będzie nosił dokładnie taki sam kevlar. Jeśli więc dany sponsor wykupi reklamę na prawym ramieniu, to znajdzie się ona na strojach wszystkich zawodników.

To gigantyczna zmiana, która na pewno nie spodoba się żużlowcom. Do tej pory każdy z nich ma kilkanaście miejsc, które może przeznaczyć dla prywatnych sponsorów. Dzięki temu najlepsi zawodnicy mają szansę zarobienia nawet kilkuset tysięcy złotych rocznie.

Obecnie do wyłącznej dyspozycji zawodników są miejsca na nogawkach kevlaru, z wyłączeniem kolan i prawego uda.

Kluby chcą zabrać żużlowcom także te miejsca, a jedyne przestrzenie reklamowe przeznaczone dla żużlowców mają pozostać na obszyciach motocykla, czapce, kasku i bidonie. Dla zawodników, którzy nierzadko mają kilkudziesięciu prywatnych sponsorów, takie rozwiązanie może być gigantycznym ciosem.

Władze poszczególnych zespołów argumentują jednak, że kontrakty są dzisiaj na tyle wysokie, że nie ma powodów, by żużlowcy mieli być opłacani dodatkowo przez prywatnych sponsorów. Każdy z działaczy woli oczywiście, by partnerzy zawodników podczas meczów PGE Ekstraligi reklamowali się za pośrednictwem klubów i to im płacili za miejsca reklamowe. Niektórzy szacują, że taka zmiana może sprawić, że do budżetów każdego z ośrodków może trafić nawet dodatkowe 0,5-1 mln złotych.

Pytanie, jak zareagują na to sami zawodnicy, którzy przy podobnej próbie w 2017 roku, byli gotowi zablokować okno transferowe i przez kilka dni faktycznie zawiesili podpisywanie umów z klubami.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Pawlicki przeprosił trenera Betard Sparty za swoje słowa

Czytaj więcej:
Jest nowa data i lokalizacja finału IMP
Trzy kluby zainteresowane transferem Łoktajewa

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×