Chaos. Tak można jednym słowem określić to, co działo się w parku maszyn Tauron Włókniarza Częstochowa przy okazji półfinałowego meczu z Platinum Motorem Lublin. W pewnym momencie w buty trenera Lecha Kędziory zaczęli wchodzić Leon Madsen czy Sebastian Ułamek.
Duńczyk nie chciał jechać w biegu dziewiątym z rezerwy taktycznej, natomiast Ułamek, który niedawno dołączył do sztabu szkoleniowego, doradzał Kędziorze, by we wspomnianej 9. gonitwie pojechał Kacper Woryna. W pewnym momencie trener Włókniarza nie wytrzymał. - Co wy ze mnie idiotę robicie? - rzucił (więcej TUTAJ).
Zamieszanie, jakie panowało w boksach częstochowian, w Magazynie PGE Ekstraligi w Eleven Sports skomentował menedżer Lwów, Jarosław Dymek.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
- To jest taki temat, który też kilkanaście lat temu przerabiałem podczas mojej przygody z żużlem. Podpowiadanie nie zawsze przynosi efekt. Trener Lech Kędziora decyduje, kto jedzie w danym wyścigu. W dziewiątym miał za Kacpra Worynę wystartować Leon Madsen. Pojawiły się jednak dyskusje, a każdy głos zza pleców czy z boku powoduje mętlik w głowie (...) - mówił Dymek.
Menedżer Włókniarza odniósł się też do obecności Sebastiana Ułamka w parku maszyn. - Nie wiem, czy Sebastian Ułamek za dużo mówił. Na pewno cieszę się, że dołączył do naszego zespołu, bo on dobrze przekaże wiedzę młodym zawodnikom. Osobą decyzyjną we Włókniarzu jest natomiast Lech Kędziora - dodawał.
To jednak nie wszystkie zarzuty w kierunku Włókniarza Częstochowa. Materiał telewizyjny pokazał, że ponownie na odprawach nie pojawiali się wszyscy zawodnicy. Raz zespół musiał szukać Franciszka Karczewskiego, a innym razem w swoim boksie osamotniony siedział Maksym Drabik.
- Kuchnia meczu to dwuminutowy wycinek z pojedynku, który trwa dwie i pół godziny. Każdy chce pokazać "mięso. Nawet w drużynie, która wygrywa mecz, też dałoby się zmontować jakieś delikatnie nieporozumienia. Tutaj było szukanie spornych sytuacji. Już narada wywołała kontrowersje, że nie wszyscy na niej byli, a byli, tylko część odeszła wcześniej, bo przygotowywała się do swoich wyścigów. Afera została zrobiona z niczego - zakończył Dymek.
Zobacz także:
Cieślak ostro o Włókniarzu