Żużel. Komarnicki: To zawodnicy jeździli, a nie trener Kędziora. Potrzeba szkoleń i psychologa

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu (od bandy): Robert Lambert, Maksym Drabik i Leon Madsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu (od bandy): Robert Lambert, Maksym Drabik i Leon Madsen

Niedzielna kuchnia meczu Włókniarza z Motorem w Canal+ Sport 5 wywołała niemałe zamieszanie, gdyż ukazała kolejne wewnętrzne problemy częstochowian. Władysław Komarnicki w rozmowie z WP SportoweFakty mówi, jak częstochowianie mogą je rozwiązać.

To, że Koziołki będą faworytem półfinałowego dwumeczu pomiędzy nimi i Lwami było niemal oczywiste. Mało, kto spodziewał się jednak, że tak naprawdę do rozstrzygnięcia dojdzie już pod Jasną Górą. Miejscowi ulegli na Arenie Zielona-Energia.com 36:54 i prawie całkowicie pozbawili się szans na awans do finału.

Wydaje się, że bardzo niekorzystny wynik spotkania nie jest jedynym zmartwieniem Tauron Włókniarza Częstochowa. Jeszcze bardziej może martwić zamieszania, które niemal przez cały mecz towarzyszyło drużynie. Kuchnia meczu, zarejestrowana przez kamery Canal+ Sport 5 ukazała, że ponownie na odprawach nie pojawiali się wszyscy zawodnicy.

W momencie, gdy trener Lech Kędziora chciał przeprowadzić zmianę taktyczną, usłyszeliśmy, że Leon Madsen nie chce jechać trzech biegów z rzędu, a dodatkowo do pozostawienia Kacpra Woryny w obsadzie wyścigu namawiał Sebastian Ułamek. Ogromny chaos spowodował, że szkoleniowiec Częstochowy krzyknął nawet. - Co wy ze mnie idiotę robicie? (Więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

Zamieszanie, jakie panowało po częstochowskiej stronie parku maszyn w Magazynie PGE Ekstraligi w Eleven Sports skomentował Jarosław Dymek. Menedżer zespołu potwierdził, że różne podpowiadanie może spowodować spore zamieszanie w głowie głównego szkoleniowca. Odparł za to zarzuty, według których nie wszyscy żużlowcy stawiali się na odprawach (Więcej TUTAJ)

Władysław Komarnicki w rozmowie z naszym portalem podkreśla, że przede wszystkim takie sceny nie powinny mieć miejsca w PGE Ekstralidze. Skoro mamy najlepszą żużlową ligę świata i samych czołowych zawodników, to również różne zachowania muszą temu wszystkiemu przystawać. Takie zamieszanie nie wpływa korzystnie na wizerunek profesjonalnych rozgrywek.

Jego zdaniem być może potrzeba przeprowadzić dodatkowe szkolenia dla sztabów trenerskich i menedżerskich, aby w przyszłości radzili sobie w takich momentach lepiej. To podniosłoby ich umiejętności, co wpłynie także pozytywnie na samą ligę. Ekspert żużlowy dodaje, że w trakcie meczów potrzebna jest zimna krew, aby móc wszystko dokładnie przeanalizować i podjąć najlepsze decyzje.

Dlatego w każdym klubie przydałby się psycholog, który potrafiłby nauczyć, jak radzić sobie w takich chwilach. Nasz rozmówca zwraca uwagę na ogromną rolę Julii Chomskiej-Kuffel w ebut.pl Stali. - W gorzowskiej ekipie za każdym razem można dostrzec ogromny spokój we wszystkich podejmowanych rozporządzeniach. Podjęcie współpracy z córką Stanisława Chomskiego było świetnym pomysłem. Korzystają na tym wszyscy, ponieważ każdy może liczyć na pomoc od pani psycholog.

Senator Rzeczpospolitej Polskiej przyznaje, że źle patrzyło się na to wszystko, co działo się w Częstochowie. Zaznacza jednak, że odpowiedzialność za niekorzystny wynik nie można zrzucić na Kędziorę, gdyż to nie on rywalizował na torze. Dodał, że w przeszłości on sam był ostatnią osobą, która krytykowała trenerów. - Włókniarz ma świetnych zawodników, którzy przecież potrafią jeździć i to oni zaprezentowali się słabo.

- Jeszcze, gdy byłem prezesem Stali, nie zrzucałem winy na szkoleniowców, a krytykowałem żużlowców. Kiedyś, jako jeden z pierwszych, nazwałem swoich obecnych zawodników spasionymi kotami. Wówczas obraził się na mnie za to Tomasz Gollob. Jednakże po latach przyznał mi rację i przeprosił - wspomina wieloletni działacz żużlowy.

Uważa również, że Lwy cały czas mogą wywalczyć brązowy medal, ponieważ tę kadrę na to stać, ale najpierw trzeba rozwiązać zaistniały problem. Na pewno nie przeprowadzałby w tym momencie żadnych zmian w sztabie szkoleniowym, ponieważ na to był czas we wcześniejszej fazie sezonu. Gdyby był na miejscu Michała Świącika odbyłby szczerą rozmowę z trenerami, zorganizował wspólny obiad z nimi oraz z zawodnikami i wyjaśnił wszystkie niejasności.

Czytaj także:
Żużel. W Ostrowie nie kryją oburzenia słowami prezesa ROW-u. "Pan Mrozek myli pojęcia i szuka sensacji"
Żużel. Wyczyn Emila Sajfutdinowa. Na taki dorobek w lidze czekał kilkanaście lat

Źródło artykułu: WP SportoweFakty