Żużel. Cieślak zwrócił uwagę na poważny problem Włókniarza. "To się zmieniło"

Marek Cieślak uważa, że od pewnego czasu Tauron Włókniarz ma spory problem. Zawodnicy, którzy opuszczają klub, zaczynają jechać lepiej i odżywają w nowym otoczeniu. Z kolei pozyskani w ich miejsce żużlowcy jadą gorzej niż wcześniej.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Michał Świącik (z lewej) i Mikkel Michelsen WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Michał Świącik (z lewej) i Mikkel Michelsen
Doskonałym przykładem jest Mikkel Michelsen. Duńczyk pojawił się w Częstochowie w miejsce Fredrika Lindgrena. Jego sprowadzenie było jednym z największych hitów poprzedniej giełdy transferowej. Niestety, 29-latek po opuszczeniu Motoru Lublin nie jest tym samym zawodnikiem co przed rokiem. Jego średnia biegopunktowa mocno spadła. W sezonie 2022 Michelsen był szóstym najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Teraz plasuje się dopiero na 13. miejscu.

- Oczywiście, że środowisko, w którym się jeździ, ma znaczenie. Chcę jednak powiedzieć, że Włókniarz przez lata był klubem, w którym zawodnicy się odradzali lub notowali progres. Zaliczył go między innymi Kacper Woryna, a jeśli cofniemy się dalej, to i Leon Madsen stał się w Częstochowie bardzo dobrym zawodnikiem i pozostaje nim do dziś. Problem polega jednak na tym, że obecnie to się zaczyna zmieniać i klub musi coś z tym zrobić - mówi nam Marek Cieślak.

Doświadczony szkoleniowiec ma swoją teorię, dlaczego zawodnicy nie notują progresu po transferze do Włókniarza. - Kiedy patrzę na to wszystko z boku, to w mojej ocenie została zachwiana równowaga pomiędzy zawodnikami, zarządem klubu, a trenerem. Włókniarz musi to wyprostować. Żużlowcy muszą znać swoje obowiązki, a szkoleniowiec musi być człowiekiem z autorytetem. Wtedy wszystko może wrócić na właściwe tory. Z kolei zarząd klubu powinien rozliczać jednych i drugich, ale najpierw dać im swobodnie działać - przyznaje.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Witkowski uderza w żużlowców. "Zarabiają za dużo, to są łatwe pieniądze"

Co ciekawe, w tym sezonie znacznie lepiej spisują się zawodnicy, którzy opuścili Częstochowę. Nieco odżył Bartosz Smektała, który trafił do Fogo Unii Leszno. Świetnie jeździ Fredrik Lindgren. - Z tym drugim jest zupełnie inna sytuacja. Uważam, że to nie transfer jest przyczyną jego lepszej jazdy. Kiedy Szwed jeździł w Częstochowie, to miał problemy ze zdrowiem. Dwa razy złapał covid, który mocno rozbił jego organizm. Lepsza wersja Lindgrena wynika z tego, że jest zdrowy - uważa Cieślak.

- Zgadzam się jednak z teorią, że jazda w tak mocnym klubie jak Motor Lublin też ma znaczenie. Wszyscy zawodnicy jadą bez stresu. Wystarczy rozejrzeć się w parkingu, by zobaczyć, że przegrana takiego Lindgrena nie oznacza porażki w meczu. Za chwilę na tor wyjeżdża przecież Bartosz Zmarzlik i wygrywa. To samo mogą zrobić inni. Kiedyś we Włókniarzu jeździłem ja, Józef Jarmuła czy Andrzej Jurczyński i było tak samo. Teraz na tym siła polega Motoru - podsumowuje Cieślak.

Zobacz także:
Oto bohater Betard Sparty Wrocław
Padła cena za 16 - latka

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zgadzasz się z Markiem Cieślakiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×