W piątek Bartłomiej Kowalski świętował zdobycie brązowego medalu w SGP2 w Vojens, a dzień później był cieniem samego siebie. Taka metamorfoza mogła być ogromnym zaskoczeniem, ponieważ wszyscy mieli w głowie choćby kapitalne występy 21-latka w półfinałowym dwumeczu z Apatorem Toruń.
Okazuje się, że młodzieżowiec Betard Sparty Wrocław nie mógł startować na swoim najlepszym silniku. Wszystko przez kontrolę sprzętu, którą Kowalski musiał przejść po piątkowych zawodach w Vojens.
Informacje te po finałowym meczu w Lublinie przekazał Łukasz Benz, dziennikarz stacji Canal+ Sport.
ZOBACZ WIDEO: Uderza w PZM i mówi o wstydzie. "Dlaczego to jest ukrywane?"
- W piątek został rozebrany silnik Bartłomieja Kowalskiego i po złożeniu silnik ten nie nadawał się do niczego. Jednostka poszła na serwis - powiedział Benz. Informacje te potwierdził stojący obok Dariusz Śledź.
Trener Betard Sparty zaznaczył, że strata wspomnianego silnika niewątpliwie przyczyniła się do słabszego występu 21-latka. Śledź podkreślił jednak, że nie był to jedyny powód.
Zasiadający w studiu Magazynu PGE Ekstraligi w Canal+ Sport 5 Krzysztof Cegielski zdradził, że z jego informacji wynika, iż podobną kontrolę silnika musiał przejść Mateusz Cierniak.
Dodajmy, że pierwsze finałowe starcie zakończyło się zwycięstwem Platinum Motoru Lublin w stosunku 51:39. Rewanż w niedzielę 24 września.
Zobacz także:
Emocjonalne pożegnanie Przyjemskiego
Co za emocje w Bydgoszczy!