Plusy według Mateusza Puki:
Emil Sajfutdinow. Mając lidera w takiej formie, torunianie mogą spokojnie myśleć o utrzymaniu 10-punktowej przewagi w rewanżowym meczu o brązowy medal w Częstochowie. Bardziej trzeba się martwić, co zrobić, by tak dobrego zawodnika zdołać zatrzymać w Toruniu nie tylko na sezon 2024, ale także kolejne.
Można założyć w ciemno, że już na początku przyszłego roku po Rosjanina z polskim paszportem ustawi się kolejka chętnych, by podpisać z nim kontrakt na sezon 2025. Taki lider to skarb, bo nie dość, że jest pewnym punktem, to nie sprawia problemów poza torem, jest dobrym duchem drużyny, a swoją widowiskową jazdę zachwyca fanów - po prostu ideał. Może się okazać, że za rok For Nature Solutions KS Apatorowi trudniej niż o medal, będzie powalczyć o przedłużenie umowy z Sajfutdinowem.
Wiktor Lampart. Zawodnik potwierdził, że odstawienie go po dwóch wyścigach w poprzednim meczu we Wrocławiu było gigantycznym błędem. 22-latek znów szarpał i był bardzo dynamiczny na dystansie. Całkiem możliwe, że jego podwójne zwycięstwo w parze z Pawłem Przedpełskim w 14. biegu może przesądzić o brązowym medalu dla Apatora.
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Kowalski mówi o najlepszej decyzji w karierze
Dzięki niespodziewanemu zwycięstwu, torunianie zwiększyli przewagę z czterech do ośmiu punktów, a chwilę później jeszcze ją powiększyli. Ewidentnie widać, że Lampart jest w coraz lepszej dyspozycji. Przesiadka na silniki Jacka Rempały i pomoc w boksie Grzegorza Rempały były strzałami w dziesiątkę.
Jarosław Hampel. Jego występy to dowód na to, że na formę zawodnika nie ma wpływu to, czy podjął już ostateczną decyzję odnośnie swojej przyszłości. Co roku wśród fanów trwają dyskusje, czy po ewentualnym sfinalizowaniu rozmów z innym klubem, zawodnikowi będzie się chciało wygrywać w barwach dotychczasowego pracodawcy. Hampel potwierdza, że to motywuje jeszcze bardziej. Za rok doświadczony zawodnik będzie ścigał się dla Falubazu, ale do końca tego sezonu zrobi wszystko, by to Motor był mistrzem Polski.
Juniorzy Enea Falubazu Zielona Góra. O ile zwycięstwo Falubazu w meczu z Arged Malesa Ostrów od początku wydawało się formalnością, o tyle aż 14 punktów i cztery bonusy wywalczone w sumie przez dwójkę juniorów tego klubu jest już zupełnym zaskoczeniem. Maksym Borowiak i Michał Curzytek pojechali najlepszy mecz w sezonie, a to bardzo dobry sygnał przed finałowymi meczami w 1. LŻ. Dzięki temu zielonogórzanie mogą być zupełnie spokojni, że nic nie zagrozi ich planom.
Minusy według Łukasza Kuczery:
Dyskwalifikacja Bartosza Zmarzlika z GP Danii. Trudno przejść obojętnie obok tego, co w sobotni wieczór wydarzyło się w Vojens. Chociaż Polacy utrzymują mistrzowski cykl i płacą miliony za prawa do organizowania turniejów, to po raz kolejny napluto nam w twarz. Jak długo będziemy udawać, że to padający deszcz? W oczy rzuca się, że w Danii wśród oficjeli nie było żadnego Polaka, a przewodniczącym Jury podczas zawodów był Szwed Tony Olsson. Na jego decyzji o wykluczeniu Bartosza Zmarzlika zyskał Fredrik Lindgren, również Szwed. Przypadek?
Przewaga Zmarzlika nad Lindgrenem zmalała do 6 punktów. To dużo i mało. Teoretycznie wydawało się, że Polak będzie mógł jechać z czystą głową do Torunia na ostatni turniej SGP w tym sezonie, bo obrona tytułu będzie formalnością. Tymczasem może się okazać, że trzeba będzie wjechać do finału i zająć w nim co najmniej trzecie miejsce, także może jeszcze być gorąco.
Patryk Dudek. W obliczu kontuzji Macieja Janowskiego i dyskwalifikacji Bartosza Zmarzlika był jedynym reprezentantem Polski w GP Danii i niestety pokazał się z fatalnej strony. Trzynasta pozycja na zakończenie turnieju mówi wszystko. Problem żużlowca, który swego czasu miał zadatki na najlepszego jeźdźca globu, wydaje się być głębszy i chyba nie chodzi wyłącznie o silniki.
Być może Dudkowi dobrze zrobiłaby przerwa od cyklu SGP i niewykluczone, że do niej dojdzie. Wszakże obecnie wywodzący się z Zielonej Góry zawodnik jest skazany na łaskę działaczy przyznających stałe "dzikie kart". Z zadowoleniem taki ruch przyjęliby też w Toruniu, bo 31-latek zdobył przecież tylko 3 punkty w meczu o brązowy medal DMP z częstochowskimi "Lwami".
Tauron Włókniarz Częstochowa. Na papierze mamy w zespole dwóch mocnych liderów w postaci Leona Madsena i Mikkela Michelsena, solidną drugą linię w osobie Kacpra Woryny i Maksyma Drabika, a także jednego z lepszych zawodników U24 w lidze za sprawą Jakuba Miśkowiaka. Tymczasem od oglądania "Lwów" w tym roku aż bolą oczy i zęby. Dobitnie świadczy o tym przegrany 40:50 mecz w Toruniu o brązowy medal DMP.
Wiemy już, że częstochowianie przystąpią w niemal niezmienionym składzie do sezonu 2024, bo dojdzie do roszady jedynie na pozycji zawodnika U24. Zmieni się za to trener. To ciekawe, bo przyszły rok pokaże nam, czy to właśnie w szkoleniowcu Lechu Kędziorze tkwił problem. Jeśli nie, trzeba będzie przywołać znane powiedzenie, że ryba psuje się od głowy. Chociaż może się to nie spodobać prezesowi Michałowi Świącikowi.
Czytaj także:
- Kulisy dyskwalifikacji Zmarzlika. W parkingu miało dojść do przepychanek!
- Polały się łzy. Emocjonalne pożegnanie Wiktora Przyjemskiego