Kilka dni temu doszło do sporego skandalu przy okazji GP Danii. Z zawodów w Vojens wykluczony został Bartosz Zmarzlik. Decyzja o dyskwalifikacji trzykrotnego mistrza świata podyktowana była tym, że założył on niewłaściwy kombinezon w kwalifikacjach. Zabrakło na nim logotypów sponsora SGP, jak i loga FIM oraz flagi narodowej.
Brak punktów w Vojens sprawił, że skomplikowała się sytuacja Polaka w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. 28-latek nadal przewodzi cyklowi, ale jego przewaga nad drugim Fredrikiem Lindgrenem stopniała z 24 do ledwie 6 punktów. Dlatego decydujące w kwestii tytułu będzie najbliższe GP Polski w Toruniu.
Teoretycznie Zmarzlikowi przysługiwała możliwość odwołania się do panelu prawnego FIM. Żużlowiec odrzucił jednak taką możliwość, o czym w rozmowie z polskizuzel.pl poinformował Piotr Szymański. - Oferowaliśmy Bartoszowi Zmarzlikowi naszą pomoc w kolejnym odwołaniu. Stoimy murem za naszym zawodnikiem i byliśmy gotowi walczyć do samego końca o prawdę, rozpatrując różne ścieżki odwołania - powiedział przewodniczący GKSŻ.
ZOBACZ WIDEO: Tak Platinum Motor Lublin przypieczętował zdobycie tytułu mistrza Polski
- Team zawodnika po przemyśleniu sprawy stwierdził jednak, że nie chce tego robić, że chce się skupić na stronie czysto sportowej i przygotowaniu do zawodów. Musimy to uszanować. Zawodnik tej klasy, co Bartosz najlepiej wie, co jest dla niego najlepsze - dodał Szymański.
Przewodniczący GKSŻ w rozmowie z polskizuzel.pl odniósł się też do sugestii, jakoby PZM nie pomógł w sposób wystarczający najlepszemu żużlowcowi świata. - To nie jest prawda. Tamtego wieczora polska federacja zrobiła wszystko, co można było, żeby pomóc naszemu zawodnikowi - stwierdził Szymański.
- Napisaliśmy Bartoszowi odwołanie od decyzji jury zawodów, w którym zwróciliśmy uwagę na to, że regulamin Grand Prix nie jest w kwestii kar jednoznaczny. Mówi o nieregulaminowym stroju, ale jury może, ale nie musi karać za to zawodnika grzywną w wysokości 600 euro i wykluczeniem z zawodów - dodał polski działacz.
Szymański podkreślił, że "do jury nie trafiły ani te argumenty, ani to, że regulamin dyscyplinarny FIM mówi o karach adekwatnych do przewinienia i zgodnych z duchem sportu". W przypadku dyskwalifikacji za niewłaściwy kombinezon w kwalifikacjach trudno mówić o sankcji adekwatnej do winy, bo Zmarzlik nie zyskał żadnej w przewagi w "czasówce" za sprawą nieregulaminowego stroju.
- Przed zawodami w Vojens nie tylko napisaliśmy odwołanie, ale i też wykonaliśmy szereg innych działań mających na celu uczciwe potraktowanie naszego zawodnika. Kontaktowaliśmy się nawet z prezydentem FIM Jorge Viegasem, żeby poinformować go o problemie i prosić o pomoc. Nasze argumenty nie trafiły ani do jury, ani do dyrektora CCP FIM Armando Castagni - wyliczył działania związku Szymański.
Decyzja Zmarzlika o rezygnacji z odwołania do panelu prawnego FIM nie powinna dziwić. Trudno oczekiwać, aby działacze zmienili decyzję podjętą w Vojens, wywołałoby to poważne konsekwencje - być może z koniecznością powtórzenia GP Danii włącznie. Ruch polskiego żużlowca sprawia, że należy zapomnieć o wydarzeniach sprzed paru dni i w pełni skupić się na GP Polski w Toruniu, gdzie aktualnemu mistrzowi świata przyjdzie bronić 6-punktowej zaliczki nad Lindgrenem.
Czytaj także:
- Zbudował hegemona za państwowe pieniądze. Wszyscy boją się drużyny z Lublina
- Kontrowersje wokół startu Taia Woffindena. Brytyjczyk zabrał głos