Żużel. Tak Zmarzlik radził sobie w Toruniu. Już raz stracił tutaj tytuł

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

W 2021 roku o złoty medal IMŚ zaciekle rywalizowali Bartosz Zmarzlik oraz Artiom Łaguta. Polak przed podwójną rundą w Toruniu miał punkt straty do Rosjanina i ostatecznie nie obronił swojego tytułu. Jak radził sobie w pozostałych sezonach?

Jeszcze przed rundą Speedway Grand Prix w Vojens wydawało się, że 28-latkowi właściwie nikt i nic nie jest w stanie przeszkodzić w sięgnięciu po czwarty tryumf w klasyfikacji generalnej cyklu. Wszystko zmieniła dyskwalifikacja za niewłaściwy kevlar. Całe zamieszanie wykorzystał Fredrik Lindgren, odrabiając większość strat do swojego rywala.

Szwed przed ostatnim turniejem na Motoarenie im. Mariana Rosego traci do Polaka sześć punktów. To oznacza, że walka o złoto może trwać do samego finału. Jest jeszcze możliwość, że o wszystkim zadecyduje bieg dodatkowy. To się wydarzy, jeśli 38-letni żużlowiec zrówna się dorobkiem punktowym w klasyfikacji generalnej z Bartoszem Zmarzlikiem. Ten za to, jeśli nie chce oglądać się na przeciwnika, to musi po prostu zakończyć zawody w czołowej trójce.

To z kolei w przeszłości w Toruniu zdarzyło mu się pięciokrotnie. Ostatni raz w ubiegłym sezonie, gdy zajął drugą lokatę. Polak poprzedni cykl zakończył w bardzo dobrym stylu i jeszcze przed ostatnią rundą był już pewny trzeciego mistrzowskiego tytułu. Dlatego też do województwa kujawsko-pomorskiego przyjechał z dużym spokojem, ale z chęcią odniesienie tryumfu w trzecim turnieju z rzędu.

Wychowanek ebut.pl Stali Gorzów dobrze spisał się w rundzie zasadniczej i pewnie awansował do półfinału, w którym przekroczył linię mety na pierwszej pozycji. W finale obok niego po taśmą stanął Martin Vaculik oraz dwójka medalistów Leon Madsen i Maciej Janowski. Zmarzlik ostatecznie przegrał wyłącznie ze Słowakiem, który wystrzelił atomowo ze startu i pomknął po zwycięstwo.

Urodzony w Szczecinie żużlowiec wygrał za to rok wcześniej, w drugiej rundzie na Motoarenie, lecz ta wygrana była już tylko na osłodę porażki, jaką była utrata tytułu. Wówczas Artiom Łaguta tak naprawdę przypieczętował swoje złoto, a to dlatego, że Zmarzlik przeciętnie spisał się dzień wcześniej. Jeszcze przed piątkową imprezą Polak tracił zaledwie "oczko" do Rosjanina.

Obaj w rundzie zasadniczej spisali się podobnie, ale tak naprawdę o wszystkim zadecydował półfinał. Reprezentant Betard Sparty Wrocław w swoim tryumfował, nasz rodak za to był trzeci, a przegrał z Taiem Woffindenem i Maciejem Janowskim, czyli z kolegami z zespołu Łaguty. Ten w decydującej gonitwie ponownie przekroczył metę na pierwszym miejscu i bardzo przybliżył się do swoje pierwszego i jak na razie jedynego tytułu indywidualnego mistrz świata.

Trzeba jednak pamiętać, że to, co Polak stracił w 2021 roku, zyskał wcześniej. Zresztą to w sezonie 2020 zwyciężył w Toruniu po raz pierwszy, jednocześnie przypieczętowując swój drugi krążek z najcenniejszego kruszcu. Aczkolwiek to było drugiego dnia, gdyż pandemia spowodowała, że w kujawsko-pomorskim odbyła się podwójna runda. W pierwszej ówczesny 25-latek wcale nie zaprezentował się tak dobrze.

Przed zawodami za jego plecami plasował się... Lindgren, który tracił siedem punktów. W fazie zasadniczej Zmarzlikowi nie szło najlepiej, został nawet raz wykluczony, przez co zakończył zmagania w niej z dziewięcioma "oczkami". W półfinale tryumfował, ale w finale był czwarty. Na jego szczęście jeszcze słabiej spisał się Szwed, a na drugie miejsce wysforował się Woffinden. Drugiego dnia gorzowski zawodnik złoto zapewnił sobie w półfinale.

W podobnej sytuacji były indywidualny mistrz świata juniorów był jeszcze sezon wcześniej, gdy na Motoarenę przyjechał z siedmiopunktową zaliczką nad Emilem Sajfutdinowem. Niespodziewanie w trakcie turnieju groźniejszym rywalem okazał się Leon Madsen, który zresztą wygrał z kompletem punktów i w klasyfikacji generalnej stracił tylko dwa "oczka" do Zmarzlika. Ten samą rundę zakończył na czwartym miejscu, ale pierwszy tytuł mistrzowski zapewnił sobie w półfinale.

We wcześniejszych latach wychowanek gorzowskiej Stali na podium w Toruniu stanął dwa razy. W 2017 roku "trójkę" wywalczył wyłącznie w swoim pierwszym starcie. To mimo wszystko i tak pozwoliło mu wejść do finału, a w nim przyjechał do mety za Patrykiem Dudkiem i Taiem Woffindenem. W sezonie 2016 Zmarzlik także jechał w finale i znów musiał uznać wyższość dwójki przeciwników. Z kolei w 2018 roku zdobył 14 "oczek" w fazie zasadniczej, ale odpadł w półfinale.

W swoich pierwszych pięciu rundach w Toruniu Polak stanął na podium dwa razy. W następnych czterech trzykrotnie. 28-latek nigdy nie zajął gorszej pozycji, niż piątej. Średnio we wszystkich występach zdobywał 14,3 punktów biegowych, czyli takich, które zostały wywalczone w wyścigach. Jeśli chodzi o lokatę, to suma wszystkich miejsc, podzielona przez liczbę zawodów, daje 3,1. To oznacza, że statystyki stoją za Bartoszem Zmarzlikiem, ale wszystko i tak wyjaśni się na torze w sobotni wieczór.

Występy Bartosza Zmarzlika w poszczególnych turniejach GP w Toruniu

RokZdobyte punkty biegoweMiejsce
2022 17 2.
2021 (II) 18 1.
2021 (I) 12 5.
2020 (II) 14 1.
2020 (I) 12 4.
2019 14 4.
2018 15 5.
2017 14 3.
2016 13 3.

Czytaj także:
Żużel. Termiński opowiedział o przyszłości Apatora i wyróżnił jedną osobę. "Srebro to byłoby zbyt dużo"
Żużel. Grzmi po tym, co robi PZM. Namawia kluby do buntu!

Komentarze (1)
avatar
Don Ezop Fan
30.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekanski juz w Toruniu na starym miescie krzyczy Tylko Magik!!!".