Został mistrzem świata i główną twarzą Orlenu. Początkowo słyszał, że jest "za mały"

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w środku) świętujący tytuł z bliskimi
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w środku) świętujący tytuł z bliskimi

W wieku 28 lat może w pełni myśleć o tym, by zostać najlepszym żużlowcem wszech czasów. Bartosz Zmarzlik umiejętnie łączy sukcesy na torze z rolą ambasadora sportu, o czym świadczy m.in. kontrakt z Orlenem. Początki kariery nie były jednak różowe.

- Mamy problem. Ten chłopak jest za mały i gdy siedzi na motocyklu, to nogami nie sięga do ziemi - usłyszał prezes Władysław Komarnicki, gdy Bartosz Zmarzlik szykowany był do pierwszych treningów na motocyklu żużlowym. Już wtedy głośno było o jego talencie, który w wieku siedmiu lat wypatrzył Bogusław Nowak. To on zaprosił Zmarzlika na pierwsze treningi na minitor w Wawrowie.

Zmarzlik "za mały" na żużel

Niski wzrost prześladował Zmarzlika, bo później w szkółce Stali Gorzów niekoniecznie widział go też trener Stanisław Chomski. - Mówiłem mu, że ma przyjść do mnie jak trochę podrośnie, że to jednak jest motocykl o pojemności 500 ccm, że waży trochę kilogramów - opowiadał szkoleniowiec, który wpadł na nietypowy pomysł.

Na ścianie na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie powstała specjalna kreska. Miała ona wyznaczać poziom wzrostu, jaki musiał osiągnąć Zmarzlik, aby rozpocząć treningi na torze przy ul. Śląskiej. - Pewnego dnia zobaczyłem, że sięga do tej kreski. Po chwili patrzę, a on ma założone kozaki mamy. Po takiej sytuacji musiałem się zgodzić, nie miałem wyjścia. Warto było - przyznał Chomski w rozmowie z Canal+.

ZOBACZ WIDEO: Co może czuć Bartosz Zmarzlik po tym, co wydarzyło się w Vojens?

Wydarzenia sprzed lat mogą być śmieszną anegdotą, ale pokazują determinację człowieka, który w wieku 28 lat został po raz czwarty żużlowym mistrzem świata. Obecnie zawodnik Platinum Motoru Lublin może myśleć o rekordzie wszech czasów. Sześciokrotnie po tytuły sięgali Tony Rickardsson i Ivan Mauger. W środowisku nie mówi się już o tym, czy Polak pobije osiągnięcia Szweda i Nowozelandczyka, ale kiedy to zrobi.

Zmarzlik, mimo kolejnych sukcesów, twardo stąpa po ziemi. - Nigdy o celach i marzeniach nie mówię publicznie. Zachowam to dla siebie. Myślę, że jak kolejne uda mi się spełnić, to jeszcze parę razy tu porozmawiamy - powiedział żużlowiec po zdobyciu drugiego tytułu mistrza świata w sezonie 2020.

Gollob najlepszym nauczycielem

Bartosz Zmarzlik swoimi sukcesami zapracował na miano jednego z najbardziej rozpoznawalnych sportowców w kraju. Po pierwszym tytule mistrzowskim został nawet Sportowcem Roku, wygrywając rywalizację w plebiscycie z Robertem Lewandowskim, co wywołało wtedy lawinę komentarzy. Wtedy też podpisał kontrakt sponsorski z Orlenem.

Obecnie zawodnik Platinum Motoru Lublin jest jedną z głównych twarzy giganta multienergetycznego z Płocka. Można go zobaczyć na wielu produktach państwowej firmy, jego zdjęcia znajdują się na stacjach paliw, co kiedyś było nie do pomyślenia. Uczeń przerósł mistrza - można stwierdzić, porównując Bartosza Zmarzlika do Tomasza Golloba.

Bydgoszczanin w latach 90. i na początku XXI wieku był synonimem słowa "żużel" w Polsce. Jeśli ktoś myślał o speedwayu, to od razu wymieniał nazwisko "Gollob". Po latach Zmarzlik przebił osiągnięcie swojego mentora. Ma nie tylko więcej medali mistrzostw świata, ale też wyszedł poza żużlową bańkę i poprzez wizyty w "śniadaniówkach" otworzył dyscyplinę na nowe osoby.

- Przeżywam to tak, jakbym to ja zdobywał ten tytuł. Pamiętam te moje chwile w 2010 roku, gdy sięgałem po tytuł. Każdy metr na tym torze zbliżał Bartka do tytułu. On o nim marzył od dziecka i to się spełniło - mówił Gollob w Canal+ przed kilkoma laty, gdy Zmarzlik świętował pierwsze mistrzostwo świata.

To wszystko sprawia, że Zmarzlik zarabia w polskim żużlu pieniądze, o jakich wcześniej nikt inny nie marzył. Po transferze do Lublina jego kontrakt w PGE Ekstralidze ma opiewać na kwotę ok. 5,5-6 mln zł. Do tego dochodzi umowa sponsorska z Orlenem i inne przedsięwzięcia. Niektórzy twierdzą, że daje to rocznie nawet 10 mln zł, choć trzeba pamiętać, że czterokrotny mistrz świata musi z tej sumy odliczyć wydatki na sprzęt i mechaników.

Duda i Morawiecki gratulują Zmarzlikowi

Obecnie Zmarzlik kojarzony jest nie tylko z Orlenem, ale też z obozem władzy. Na jego sukcesy obojętne nie są osoby z rządu Zjednoczonej Prawicy. "Gratuluję" - napisał jeszcze w sobotni wieczór premier Mateusz Morawiecki, zaś prezydent Andrzej Duda w trakcie kampanii prezydenckiej w 2020 roku określił go mianem "wzorca młodego Polaka sukcesu".

Bartosz Zmarzlik może się zresztą poszczycić tym, że jest jedynym żużlowcem, który gościł w domu prezydenta Polski. Głowa państwa wizytowała Kinice w trakcie starań o reelekcję w 2020 roku. Nie obyło się przy tym bez kontrowersji, bo pierwotny plan zakładał, że Andrzej Duda pojawi się na gorzowskim stadionie.

Gorzowski klub zarządzany był wtedy przez Marka Grzyba, który nie należał do sympatyków Zjednoczonej Prawicy i niekoniecznie chciał słyszeć o wizycie Andrzeja Dudy na obiekcie przy ul. Śląskiej. Dlatego wybór miał paść na dom Zmarzlika.

- Żużel to dyscyplina, w której jesteśmy światową czołówką - mówił Duda w obecności Zmarzlika. - Jesteśmy bardzo dumni, że pan Bartosz, młody człowiek z naszego kraju, tak pięknie nas reprezentuje na międzynarodowych arenach w tym sporcie, który jest ogromnie widowiskowy i cieszy się wielką popularnością - dodawał prezydent i gratulował Orlenowi, że sponsoruje "młodych, zdolnych zawodników".

Zmarzlik ma teraz czas dla rodziny

O skali sukcesu i dominacji żużlowca pochodzącego z Gorzowa świadczyć może to, że w sezonie 2023 zdobył tytuł, chociaż w absurdalnych okolicznościach został zdyskwalifikowany z GP Danii. Była to kara za skorzystanie z niewłaściwego kombinezonu w kwalifikacjach. Zabrakło na nim logotypu głównego sponsora mistrzostw świata, pojawił się za to sporych rozmiarów znak Orlenu.

Decyzja z Danii buzowała w Zmarzliku na tyle, że gdyby stracił przez nią tytuł mistrzowski, miał myśleć o rezygnacji z jazdy w cyklu SGP. - Przez ten jeden dzień w Vojens, skróciłem pewnie sobie życie o pięć lat. Tyle mnie to zdrowia kosztowało. Przez dwa dni się nie odzywałem, ani w domu, ani też nie komunikowałem się ze światem. Najważniejsze było uspokojenie się, bo wiedziałem, że piękny dzień jeszcze może nadejść - powiedział mistrz świata w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zmarzlik od początku miał świadomość, że to on był winien w sytuacji z Vojens, bo nie zauważył, że założył zły kombinezon. Rodziło się jednak pytanie, czy kara była proporcjonalna do przewinienia. - Już nigdy więcej pewnie nie będzie takiej kary, że ktoś zostanie zdyskwalifikowany za coś takiego - przyznał Tony Rickardsson, zapowiadając najpewniej zmianę regulaminu i przyznawanie jedynie sankcji finansowej w tego typu sytuacjach.

Swoim błędem Polak sprawił, że w Toruniu mieliśmy dodatkowe emocje, których na początku września nikt nie byłby w stanie przewidzieć. Teraz Zmarzlik może powoli myśleć o odpoczynku po niemal idealnym sezonie. Wygrał ligę z ekipą z Lublina, został indywidualnym mistrzem kraju, a reprezentację poprowadził do zwycięstwa w Drużynowym Pucharze Świata. Czego chcieć więcej?

Teraz z obecności Zmarzlika w domu mogą się cieszyć jego bliscy - żona Sandra oraz syn Antoni.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zmarzlik powiedział to przed kamerami. "Byłem zrujnowany"
Przewiduje historyczny wynik Zmarzlika. "Może to zrobić"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty