Żużlowy cykl Speedway Grand Prix utrzymuje się głównie za sprawą polskich samorządów, które płacą rekordowe stawki za prawa do organizacji turniejów. W tym roku zawody odbyły się w Warszawie, Gorzowie Wielkopolskim i Toruniu. W sezonie 2024 Bartosz Zmarzlik i spółka mogą rywalizować aż na czterech polskich stadionach.
Do kalendarza SGP ma powrócić Wrocław, ale niewykluczone, że zabraknie w nim Gorzowa Wielkopolskiego. Wynika to z faktu, że zdaniem działaczy tamtejszej ebut.pl Stali impreza nie przynosi aż tak dużych profitów. Problem polega na tym, że gorzowianie nabyli prawa do turniejów Grand Prix aż do 2025 roku. Dlatego pojawił się pomysł wydzierżawienia licencji innemu ośrodkowi.
Gorzów nie chce Grand Prix?
Plotki na temat rezygnacji z Grand Prix pojawiły się w Gorzowie już kilka dni temu. Głos w tej sprawie postanowił zabrać Waldemar Sadowski. - Jesteśmy na etapie budowania budżetu na rok 2024 i Grand Prix jest tego elementem. Układamy wszystkie klocki i ten budżet GP mocno nam obciąża, bo to nie jest impreza rentowna. Ma to kolosalne znaczenie na cały budżet (klubu - dop. aut.) - powiedział prezes ebut.pl Stali w rozmowie z Radiem Gorzów.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Sadowski nie wyklucza ciągle scenariusza, że SGP pozostanie w Gorzowie, ale nieoficjalnie wiadomo, że decyzja uzależniona jest m.in. od ruchów władz miasta, które mogłyby wziąć na siebie większą część kosztów związanych z organizacją turnieju. Możliwe jest też, że zawody opuszczą stadion im. Edwarda Jancarza tylko na rok.
- Rozważamy różne scenariusze. Na pewno z naszych ust nie padają słowa "sprzedaż", nie ma żadnych słów szantażu. Być może na rok GP opuści Gorzów. To nie jest przesądzone - dodał Sadowski.
Polsat Plus Arena z turniejem Grand Prix?
W licznych dyskusjach najmocniej mówi się o możliwym przejęciu turnieju SGP przez Gdańsk. W tym przypadku nie chodzi jednak o mocno zaniedbany obiekt, z którego na co dzień korzystają żużlowcy Zdunek Wybrzeża, a o nowoczesną Polsat Plus Arenę. Skąd w ogóle pomysł, by żużlowe mistrzostwa świata trafiły nad Bałtyk?
- Każdy operator tak dużego stadionu szuka dodatkowych eventów. Takie obiekty muszą żyć. Gdańsk sobie zaprosił firmę, która buduje sztuczne tory, tak aby zrobiła pomiary. Chcą mieć świadomość, czy w przyszłości mogą się tam odbywać takie imprezy. To się zgrało w czasie - odpowiedział Sadowski w Radiu Gorzów.
Rozmowy ws. organizacji turnieju SGP potwierdził też Paweł Buczyński, prezes Arena Gdańsk Operator. - Czekamy na wyliczenia, bo musimy wiedzieć, ile kosztować nas będzie przystosowanie obiektu. Wtedy będziemy podejmować dalsze kroki - powiedział w rozmowie z trojmiasto.pl.
Jeśli chodzi o duże imprezy, Gdańsk na razie ma potwierdzone na rok 2024 dwa koncerty Dawida Podsiadły i szuka kolejnych wydarzeń, które niekoniecznie są związane z piłką nożną. - Wszystko musi się jednak zgadzać pod kątem finansowym. Na razie jest jeszcze za wcześnie na wiążące deklaracje - dodał prezes Arena Gdańsk Operator.
Na razie gdańszczanie nie znają jeszcze odpowiedzi na kluczowe pytania - czy tor żużlowy w ogóle zmieści się na Polsat Plus Arenie, nie wiedzą też jakie są koszty budowy parku maszyn i ułożenia nawierzchni. Decyzja w sprawie ewentualnego przejęcia turnieju musi jednak zapaść jeszcze w 2023 roku, bo promotor mistrzostw w postaci Warner Bros Discovery Sports nie może zwlekać z publikacją terminarza SGP 2024 w nieskończoność.
PGE Narodowy z konkurencją?
Polska organizuje już jeden turniej SGP na dużym i nowoczesnym stadionie - mowa o PGE Narodowym w Warszawie. Zawody w stolicy od lat przyciągają niemal komplety publiczności. Czy jako kraj mamy aż taki potencjał wśród kibiców żużla, by zapełnić dwa sporych rozmiarów obiekty? Wszakże na Polsat Plus Arenie w Gdańsku ściganie Zmarzlika i reszty światowej czołówki mogłoby oglądać ponad 30 tys. osób.
- Wszystko zależy od promocji imprezy. Gdańsk ma ten plus, że może do siebie ściągnąć kibiców ze Szwecji czy Danii. Być może się to uda i Gdańsk nie będzie stanowił wewnętrznej konkurencji dla Warszawy. Na pewno taki duży i nowoczesny stadion byłby mile widziany w kalendarzu i trzeba kibicować działaczom w realizacji tego pomysłu - powiedziała WP SportoweFakty Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.
Półtorak zwróciła uwagę, że jeszcze kilka lat temu w cyklu Grand Prix były takie obiekty jak Parken w Kopenhadze i Ullevi w Sztokholmie, a obecnie obok PGE Narodowego w Warszawie i Principality Stadium w Cardiff próżno szukać nowoczesnych aren. - Przy czym w Cardiff coraz częściej trybuny świecą pustkami, co jest niepokojące - dodała była działacz.
- Wiemy, jak wygląda sytuacja dyscypliny, że Polska ciągnie żużel za uszy. Mamy teraz boom związany z sukcesami Bartka Zmarzlika, więc dlaczego mamy tego nie wykorzystać? Turniej w Warszawie jest współorganizowany przez PZM, Speedway Ekstraligę, ma swoją otoczkę. Zawody w Gdańsku mogłyby być zupełnie czymś innym - podsumowała Półtorak.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Jakub Kępa mówi o relacjach z byłymi zawodnikami. Jest jeden wyjątek
- Duża niespodzianka w Falubazie. Dopięli kolejny ważny transfer!