Nie jest tajemnicą, że pierwszy sezon zarówno w PGE Ekstralidze jak i w Indywidualnych Mistrzostwach Świata jest bardzo trudny. Najczęściej zawodnicy spotykają się z czymś, z czym wcześniej nie mieli do czynienia. Sprawa może skomplikować się jeszcze bardziej, gdy debiutuje się w obu rozgrywkach jednocześnie.
Oczywiście Jan Kvech miał już okazję do występów w elicie, ale były to tak naprawdę pojedyncze epizody. Do tej pory pojechał w zaledwie dziewięciu wyścigach. Zresztą Czech w sezonie 2023 nie był nawet wielką gwiazdą w 1. Lidze Żużlowej, gdyż zdobywał średnio 1,821 punktu na bieg, co dało mu 24. miejsce na liście klasyfikacyjnej. Mimo wszystko za rok będzie podstawowym żużlowcem Enea Falubazu w najlepszej żużlowej lidze świata.
Nie dziwią więc obawy o to, jak w sezonie 2024 poradzi sobie były indywidualny wicemistrz świata juniorów. Oczywiście na pozycji U24 jest on na pewno jednym z najlepszych zawodników, lecz w Zielonej Górze każdy punkt może być niezwykle istotny. W samym mistrzowskim cyklu także oczekuje się czegoś więcej. Marcin Kuźbicki w rozmowie z WP SporotweFakty przyznał, że wszystko zależy do tego, jak 22-latek poukłada kwestie logistyczne.
ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera z medalem w Grand Prix? Menedżer nie ma wątpliwości
- Umiejętności posiada, ale z tego, co słyszę, jest u niego problem z zapleczem. To będzie wpływało na to, czy będzie najsłabszym seniorem Falubazu i jak sobie poradzi w Grand Prix. Jeśli nie zajdzie jakaś rewolucja, nie znajdzie sobie sponsorów i nie zbuduje lepszego teamu, to może mieć problemy. Sam przeskok z pierwszej ligi do PGE Ekstraligi to już sporo, a dojście do tego GP może spowodować, że będzie to bardzo trudny rok dla niego - powiedział komentator sportowy.
Zresztą podejrzewa on, że sami włodarze beniaminka na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce mogą nie być zachwyceni z powodu awansu Czecha do IMŚ. Aczkolwiek na pewno nie zostawią go samego. - Myślę, że Falubaz pomoże mu pod względem sprzętowym. Być może wesprą go również przy rozbudowywaniu teamu. Moim zdaniem, to by się wydarzyło nawet bez awansu do SGP, bo Zielonej Górze Kvech jest potrzebny w elicie.
Mało prawdopodobne jest również, aby urodzony w Strakonicach zawodnik nie wystąpił w mistrzostwach. - Przypadki rezygnacji zdarzały się raczej ze względów regulaminowych. Każdy sportowiec ma ambicje, a Grand Prix w żużlu jest na samym szczycie. Mimo wszystko na miejscu Janka bym nie odpuszczał, bo to jest coś, czego warto spróbować. Jeśli się odbije od cyklu, a to jest najbardziej prawdopodobne, to trudno. Jednakże przynajmniej nie będzie mógł sobie zarzucić, że nie spróbował - stwierdził dziennikarz Eleven Sports
Nie ukrywał on jednak, że obecnie w samej PGE Ekstralidze łatwiej jest prezentować przyzwoity poziom, niż kilka lat temu. Przede wszystkim pojawił się przepis o zawodniku do 24. roku życia, a dodatkowo poziom polskich juniorów nie jest najlepszy i niewiele wskazuje, aby poprawiło się to za rok. Wręcz może być jeszcze gorzej, ponieważ młodzieżowcami nie będą już Bartłomiej Kowalski oraz Mateusz Cierniak. Dlatego Jan Kvech kilka "oczek" w każdym spotkaniu powinien wywalczyć.
- Dużo zależy od ułożenia składu. Jeżeli w meczach domowych pojedzie z numerem 10, który jest najłatwiejszy, to można wówczas zdobywać punkty na juniorach i jeszcze podbić sobie średnią bonusami. Jeśli jednak dostanie "12", to będzie mu dużo trudniej. Na pewno nie spodziewam się jakiejś rewelacji i średniej powyżej 2,0, ale na ten moment jest to wróżenie z fusów. Aczkolwiek przy rozbudowie zaplecza i dobrym numerze startowym, może być solidną drugą linią - zakończył Marcin Kuźbicki.
Czytaj także:
- Dwóch żużlowców zdyskwalifikowanych! W ich organizmie wykryto kokainę
- Żużel. Cały czas nie traci nadziei. Wierzy, że jego klub przetrwa