PGE Ekstraliga i jej zaplecze przeżyją prawdziwą rewolucję. Drugi szczebel rozgrywkowy już od przyszłego sezonu zmieni nazwę i będzie funkcjonował pod szyldem "Speedway 2. Ekstraliga" (więcej -> TUTAJ). To jednak jedynie przedsmak przed poważnymi zmianami, które zostaną wprowadzone w 2025 roku.
Do fazy play-off awansują najlepsze cztery zespoły. Ponadto zwycięzca rundy zasadniczej będzie mógł wybrać rywala w kolejnej rundzie. To samo tyczy się drugiej ścieżki (piąta drużyna zdecyduje, z kim się zmierzy), w ramach której pozostałe ekipy powalczą o utrzymanie w tak zwanym "play-down". - Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego zdecydowano się skorzystać z takiej nazwy zamiast zastosować "play-out". Drugi wariant bardziej pasuje do naszych językowych przyzwyczajeń i brzmi po prostu lepiej. Nie skupiałbym się natomiast na tym, co mało istotne - mówi Piotr Markuszewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zwycięzcy pierwszej rundy rozgrywek dolnej części tabeli zakończą sezon na lokatach 5-6, zaś przegrani rozegrają dwumecz, który wyłoni spadkowicza i uczestnika barażów (więcej -> TUTAJ). - Cieszę się, że siódma drużyna rozgrywek będzie musiała zawalczyć o utrzymanie z wicemistrzem niższego szczebla. Również korzystny jest fakt, że żaden zespół nie zakończy sezonu po rundzie zasadniczej. Zdecydowano się na właściwe rozwiązania. Decyzje oceniam jak najbardziej na plus - zauważa były zawodnik GKM-u.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Jensen, Krużyński, Cegielski i Szymański
- Niemniej zabrakło najważniejszego. Filaru, od którego trzeba było zacząć reformy. Uważam, że PGE Ekstraliga powinna być rozszerzona do 10 drużyn. Dodatkowo należy wprowadzić KSM. Gdyby taka formuła weszła w życie, wcale nie trzeba byłoby rezygnować z drugiej ligi. Nie brakuje okrojonych rozgrywek w graniczących z nami krajach. Skoro na najniższym szczeblu rywalizuje już jeden zespół z Łotwy, a kolejny z Niemiec, dlaczego nie można byłoby pozwolić na starty innym drużynom zza granicy, na przykład z Czech - kontynuuje nasz rozmówca.
Do gustu Markuszewskiemu przypadła także zupełna nowość w postaci wyboru pierwszego przeciwnika po rundzie zasadniczej. - Teoretycznie to powinno zniwelować oddawanie meczów w końcówce rundy zasadniczej, celem wylosowania bardziej korzystnego przeciwnika w play-offach. Z drugiej strony trudno mówić, ze taki proceder doskwierał formule rozgrywek i wiele zespołów postępowało nieuczciwie. Wręcz przeciwnie. W praktyce po tej reformie drużyny znajdujące się w bardziej korzystnym położeniu zapewne zdecydują się na wybór rywala, który ma słabszą końcówkę przed półfinałami - mówi były żużlowiec.
- Reasumując, same zmiany wydają się ciekawe i uzasadnione. Z drugiej strony musimy poczekać i zobaczyć, czy sprawdzą się w praktyce. Ja na przykład przyzwyczaiłem się do play-offów, w których bierze udział sześć drużyn. Nowa formuła faktycznie może mieć korzystny wpływ na rozgrywki, nie chcę natomiast na tym etapie wyrokować, czy faktycznie tak się stanie - podsumowuje Piotr Markuszewski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Abramczyk Polonia skradła show bieżącym okienku? Rewolucja była nieunikniona
- Prezes ZOOleszcz GKM-u odpowiada Krakowiakowi. "Musi pracować nad sferą mentalną"