Australijczyk zresztą na Monmore Green ścigał się od 2016 roku. Wiadomo jednak, że Wolverhampton Wolves w przyszłym sezonie nie będzie rywalizowało w brytyjskiej lidze, z powodu wypowiedzenia umowy na korzystanie ze stadionu.
Dlatego 32-latek musiał poszukać sobie nowego zespołu, a ostatecznie zdecydował się podpisać kontrakt z Leicester Lions, które wcześniej porozumiało się z Maxem Frickiem.
Nowy klub Sama Mastersa w tegorocznych rozgrywkach Premiership nie zdołał awansować do fazy play-off i oficjalnie zakończył zmagania na piątym miejscu. W przyszłym sezonie celem ma być jednak poprawa tego wyniku.
W Leicester nie ukrywają, że chcieliby, aby dwójka Australijczyków była liderami zespołu. Menadżer drużyny liczy na jeszcze lepszą jazdę Mastersa w przyszłorocznych rozgrywkach, gdyż sezon 2023 był w jego wykonaniu trochę słabszy od tych wcześniejszych.
- Tego roku nie miał tak dobrego, jak poprzednie dwa lub trzy lata. Szkoda, że dołącza do nas w takich okolicznościach, ale myślę, że zmiana toru dobrze mu zrobi - powiedział Stewart Dickson w rozmowie z leicesterspeedway.com.
ZOBACZ WIDEO: Nowy przewodniczący GKSŻ. Krzysztof Cegielski wielokrotnie ścierał się z Ireneuszem Igielskim
Czytaj także:
- Żużel. Skąd obcokrajowcy w pierwszej lidze? Jedna nacja ma swojego zawodnika w każdej drużynie
- Żużel. Miśkowiak i Woryna ponownie w jednej drużynie. Kontrakt podpisany