20-latek sezonu 2023 nie może zaliczyć do najbardziej udanych. W 35 biegach dla H.Skrzydlewska Orła Łódź wywalczył zaledwie 27 punktów, co przełożyło się na średnią 0,790 "oczka" na wyścig.
Aleksander Grygolec ma świadomość, że kolejny rok może być dla niego ostatnią szansą na przedłużenie kariery, lecz jest na to gotowy. Fizycznie oraz sprzętowo jest dobrze przygotowany, ale pozostała jeszcze praca nad głową. Wie on, że bez tego nie można osiągnąć przyzwoitego rezultatu. Gdyby jednak się nie udało, ma już plany na to, co robić po przygodzie z żużlem.
- Od razu zacznę przygotowania do startu w triathlonie i to w Ironmanie. Pływać potrafię nieźle, biegać też, problem tylko z jazdą na rowerze. To jedno z moich największych marzeń i na pewno prędzej, czy później je spełnię. Biegać zresztą nie przestanę. Może wrócę do rywalizacji w tej dyscyplinie? Aczkolwiek nie będę się teraz nad tym zastanawiał, ponieważ liczy się tylko żużel - powiedział w rozmowie z orzel.lodz.pl.
ZOBACZ WIDEO: Prezes PGE Ekstraligi o regulaminie szkoleniowym. Czy to był błąd?
Co ciekawe, jego droga do jazdy na żużlu nie była łatwa. Na poddaszu domu, w którym mieszkał, stał rozebrany motocykl, jednak do złożenia i odpalenia go, potrzebował czerwonego paska na półrocze. Następnie jeszcze dwukrotnie musiał osiągnąć dobre wyniki w nauce. To wszystko się udało, w czym pomogła motywacja. Pierwsze kroki jednakże były trudne.
- Mieszkaliśmy na górce i miałem pod nią podjechać po odpaleniu motocykla. Trochę zamieniłem kolejność i zjeżdżałem z niej, nieświadomie dodając gazu. Miałem na sobie luźne dresy, które wplątały mi się w tylne koło. Wylądowałem w winorośli sąsiada, ale na szczęście nic mi się nie stało. Kolejne próby kończyły się podobnie. Wywróciłem się i strasznie poobcierałem na żwirze, a na deser odpaliłem sprzęt na łące i wjechałem do lasu, powodując dość duży pożar - przyznał Grygolec.
20-latek jest świadomy swoich słabych startów, nad którymi musi cały czas pracować. Dobre wyjścia spod taśmy powinny mu pomóc w wygrywaniu z przeciwnikami, gdyż na trasie prezentuje się zdecydowanie lepiej. - Tor w Łodzi jest dobry do ścigania. Na jednym łuku można bardzo wiele zyskać i stracić. Duże nachylenie powoduje, że przy płycie jedzie się zdecydowanie wolniej, ale dystans do pokonania jest dużo krótszy - skwitował.
Czytaj także:
- Żużel. Kartka z kalendarza. Nicki Pedersen wrócił do jazdy. W marcu działo się nie tylko na torach
- Żużel. Szymona Woźniaka czeka trudne zadanie. "Z roku na rok poprzeczka się podnosi"