Nie bez przyczyny tamten skład PSŻ-u sprzed reaktywacji w 2017 roku wielu kibiców wspomina z wielką nostalgią. Mimo że Skorpiony zazwyczaj broniły się przed spadkiem i nie liczyły się w walce o awans do elity, to tacy zawodnicy jak Rafał Trojanowski, Norbert Kościuch, Robert Miśkowiak, czy obecny opiekun drużyny, Adam Skórnicki, zapisali się na kartach historii Golęcina.
To wyżej wymienieni zawodnicy bardzo mocno przyczynili się do aż 20-punktowego zwycięstwa nad Startem Gniezno. Najwyższego w historii PSŻ Poznań nad rywalem zza miedzy. To były jednak lata świetności Skorpionów, do których klub dąży żeby nawiązać. Ostatecznie w sezonie 2010 nie udało się powtórzyć sukcesu sprzed roku i awansować do play-off, ale brakowało naprawdę mało. Za to tej sztuki dokonał Start.
Obie drużyny spotkały się już w 2. kolejce sezonu w 2010 roku. Poznaniacy mieli coś do udowodnienia przed tym spotkaniem. Ostatnie spotkanie zakończyło się klęską dla Skorpionów i porażką 25:67. Nie był to mecz jak każdy inny, mimo że zawodnicy próbowali tonować nastroje.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl
Co ciekawe, uważa się, że tor przygotowany na to spotkanie był jednym z najlepszych w historii poznańskiego Golęcina. Wszyscy podkreślali, że był on wyśmienicie przygotowany, co pokazały zresztą zawody. Wielu ekspertów twierdzi, że to najlepsze spotkanie w Poznaniu w historii.
- Już nikt nie może powiedzieć, że w Poznaniu nie potrafią przygotować toru - podkreślali przed spotkaniem Rafał Trojanowski i Norbert Kościuch . Ich słowa przekuły się w czyny, bo 2 maja 2010 roku nie zabrakło efektownych akcji, jak choćby ta Norberta Kościucha z biegu trzynastego, gdy przedostał się z ostatniej pozycji na prowadzenie.
Mecz jednak zaczął się od mocnego uderzenia poznaniaków. Dobra postawa liderów pozwoliła na pewne 10-punktowe prowadzenie po siedmiu biegach. Norbert Kościuch, Adam Skórnicki i Mateusz Szczepaniak byli nieomylni. Za to Start przy życiu trzymał jedynie Linus Sundstroem, który wygrał dwa swoje pierwsze biegi. Szwed jednak w dalszej części zawodów nie był już tak skuteczny.
Pałeczkę po nim przejęli Krzysztof Jabłoński i Michał Szczepaniak, ale ciężko było trzymać wynik, gdy naprzeciwko stała tak równa i mocna drużyna jaką był PSŻ tego dnia. Poznaniacy skutecznie dokładali kolejne punkty tak, że zwycięzca był już znany po dwunastym biegu, w którym "Squra" z Adrianem Szewczykowskim przywieźli podwójne zwycięstwo.
Adam Skórnicki z Norbertem Kościuchem poprowadzili PSŻ do wysokiego zwycięstwa. Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Indywidualny mistrz Polski z 2008 roku wrócił na Golęcin w wielkim stylu po rocznym rozbracie z żółto-czarnym kevlarem. Kompletu pozbawił go dopiero Krzysztof Jabłoński w ostatnim biegu.
Ale największą siłą Skorpionów, co podkreślali, eksperci była drużyna. Nie było słabego punkty w zespole z Poznania. Pięciu fighterów na pozycjach seniorskich i Adrian Szewczykowski jako junior, który dorzucał cenne punkty. A tego dnia prawie wszystko zagrało jak stwierdził trener PSŻ-u Lechma Poznań, Zbigniew Jąder.
- Wielkie gratulacje należą się moim zawodnikom. Korzystając z okazji, pragnę im podziękować za walkę. Powiem teraz prawdę - nie wierzyłem, że wygramy aż tak wysoko. Bardzo dobrze przygotowywaliśmy się do tego spotkania. Prawie wszystkim wszystko pasowało. - mówił.
Lider Startu Gniezno Krzysztof Jabłoński również był zaskoczony postawą poznańskich zawodników. - Rzeczywiście, to nie tak miało wyglądać. Spodziewaliśmy się w Poznaniu cięższego toru i bardziej wyrównanej walki. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna - tor był wzorowo przygotowany, a my po prostu dostaliśmy "baty". Musimy natychmiast wyciągnąć wnioski z tego pojedynku, a później o nim zapomnieć. Trzeba lada moment zacząć myśleć o kolejnym spotkaniu.
Wynik z pewnością bardzo cieszył kibiców zgromadzonych na Golęcinie, ale też liczba mijanek była powalająca jak na poznański owal. - Jeżeli dochodzi do sytuacji, że w pewnym momencie przegrywamy wyścig 5:1, a kończymy go naszym zwycięstwem, to doskonale można sobie uzmysłowić, co działo się na torze. Była taka walka, że aż miło się na to patrzyło - komentował po meczu trener "Skorpionów".
Mimo zwycięstwa 55:35 nad Startem nie udało się zdobyć punktu bonusowego w spotkaniu rewanżowym w Gnieźnie. "Skorpiony" doznały w pierwszej stolicy Polski dotkliwej porażki 27:64.
PSŻ Poznań - 55
9. Norbert Kościuch - 13+2 (3,2*,2*,3,3)
10. Mateusz Szczepaniak - 11+2 (2*,3,3,2,1*)
11. Adam Skórnicki - 13+1 (3,3,2*,3,2)
12. Rafał Trojanowski - 6 (1,1,3,1,0)
13. Robert Miśkowiak - 6+1 (1,3,1,1*)
14. Damian Celmer - 2 (2,0,-,-,-)
15. Adrian Szewczykowski - 4+2 (1*,1,0,2*)
Start Gniezno - 35
1. Michał Szczepaniak - 9 (w,2,3,3,1,0)
2. Mirosław Jabłoński - 1 (1,0,-,0,-)
3. Peter Ljung - 5 (2,0,1,-,2)
4. Adrian Gomólski - 0 (0,-,0,-)
5. Krzysztof Jabłoński - 11+2 (2*,1,2*,1,2,3)
6. Kacper Gomólski - 0 (0,-,0,-,0)
7. Linus Sundstroem - 9+1 (3,3,2,0,0,1*)
Zobacz także:
- Apator walczy o transfer byłego mistrza świata. Pierwsze rozmowy już się odbyły!
- Buczkowski mówi o obietnicy ze strony władz Polonii. "Tak się umówiliśmy"