Agustin Kreder jest początkującym zawodnikiem z argentyńskiej prowincji La Pampa. Ma czternaście lat i czeka na kolejne urodziny. Wówczas będzie mógł już oficjalnie trenować i ścigać się w klasie 500cc. Marzy, by za kilka lat trafić do Europy i stać się zawodowcem.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Dla kibiców, którzy nie śledzą młodzieżowych rozgrywek na motocyklach o mniejszej pojemności, będziesz dosyć anonimowym zawodnikiem. Zacznijmy od tego, abyś na początek nam coś o sobie opowiedział.
Agustin Kreder, młody żużlowiec z Argentyny: Pochodzę z prowincji La Pampa, mam czternaście lat i na torach jestem już od czwartego roku życia. W zawodach zadebiutowałem jednak dopiero w 2018 roku w kategorii mini 50cc.
Skąd u ciebie zainteresowanie żużlem?
Zaczęło się od mojego dziadka, który był mechanikiem niektórych zawodników w okolicy, a także od taty, który sam był w przeszłości żużlowcem. Kiedy byłem mały, to oni zaszczepili we mnie miłość do tego sportu. Pierwsze zawody, które widziałem na żywo, to tak jak mówiłem, miałem wtedy cztery lata. Od tamtego momentu wiedziałem, że to jest to, co chcę robić.
Najpopularniejszym sportem w Argentynie jest piłka nożna i wielu młodych chłopców chciało iść w ślady Diego Maradony, czy Lionela Messiego. Czy mimo wszystko nie myślałeś, by iść w tym kierunku?
Nie, nie. Ja chciałem kontynuować to, co zaczął mój tata.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl
Twój dziadek Tito kupił ci pierwszy motocykl. A jaką rolę w tym wszystkim odegrał Carlos Eber Ampugnani?
Mój dziadek był jego mechanikiem i to właśnie Eber pożyczył mi pierwszy motocykl, na którym rozpocząłem poważne treningi.
Obaj wywodzicie się z La Pampa. Czy w waszych okolicach wiedzą, czym jest żużel i czym się zajmujecie na co dzień?
Prawda jest taka, że jest to sport, o którym w sumie niewiele osób wie. Kiedy zaczęliśmy zbierać fundusze na wyjazd do Szwecji, to okazało się, że wiele osób z sąsiednich miejscowości nie znało tej dyscypliny. Fakt, że kariera Ebera wyraźnie się rozwinęła i nabiera tempa, co sprawia, że w naszej okolicy ten żużel zaczyna się stawać coraz popularniejszy. Dla mnie to obecnie nie ma większego znaczenia, bo zawody w klasie 500cc są tymi, które cieszą się największą popularnością.
Trudno jest być młodym żużlowcem w Argentynie?
Tak, gospodarka w kraju wszystko bardzo utrudnia, części zamienne i akcesoria są w większości importowane. Są rzeczy, które nie są u nas dostępne. Nie mamy też wsparcia ekonomicznego, czy od rządu, jak na przykład piłkarze. Trudno jest pozyskać sponsorów, dlatego posiadanie najwyższej klasy motocykla i obecność na każdych zawodach, to ciężka praca, która wymaga wielu poświęceń ze strony moich rodziców.
Żużel jest bardzo kosztownym sportem, niezależnie od tego, w jakim kraju się go uprawia. Jak ty sobie z tym radzisz?
Odkąd zacząłem jeździć, to miałem szczęście, że zawsze byli przy mnie ludzie, którzy pomagali mi pokryć wydatki. Robimy co możemy, jak na przykład organizacja loterii, czy sprzedaż pieczonych kurczaków.
W Argentynie szaleje niesamowicie wysoka inflacja. Jak odczuwa to twoja rodzina i jak to się przekłada na finansowanie jazdy na żużlu?
Wiadomo, że inflacja utrudnia wszystko i to bardziej, niż zwykle. Musieliśmy przeanalizować, co robić, ponieważ wiek nie pozwala mi na jazdę w innej kategorii, niż 50cc. Mamy mały budżet, więc na przykład na dziś pomysł zakupu motocykla o pojemności 500cc jest marzeniem trudnym do zrealizowania.
Uważasz, że inflacja może wpłynąć na sytuację całego żużla w Argentynie?
Na każdych zawodach widać, że jest coraz mniej zawodników, bo sytuacja sprawia, że nie stać nas na to, by regularnie serwisować sprzęt. Druga sprawa, że to wszystko przekłada się też na większe koszta podróży i utrzymania.
Porozmawiajmy chwilę o ubiegłym sezonie. Co możesz powiedzieć o swoich wynikach?
Prawda jest taka, że jestem bardziej niż szczęśliwy, bo ze swoją kategorią żegnałem się jako mistrz kraju. Zawsze byłem blisko, ciągle brakowało mi kilku punktów. Do tego udało mi się wziąć udział w zawodach poza Argentyną, co też było dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
No właśnie, w lipcu przyleciałeś do Szwecji, by wystartować w Grand Prix 4 w Malilli. Zacząłeś zawody bardzo dobrze, bo od zwycięstwa. Czego zabrakło w dalszej fazie zawodów, by osiągnąć lepszy rezultat?
Podczas treningu miałem problemy z motocyklem, musiałem dopasować się do warunków. Sprawę komplikował mi tor, bo był znacznie krótszy niż te, do których jestem przyzwyczajony, a co za tym idzie, były mniejsze prędkości i jazda bardziej techniczna.
Gdyby nie wykluczenie, to zapunktowałbyś w każdym swoim wyścigu. Zatem chyba ze swojego występu w Szwecji możesz być zadowolony?
Jestem zadowolony. Byłem pierwszym Argentyńczykiem, który wziął udział w tych zawodach i udało mi się spełnić pewne marzenie. Dla mnie to już było niczym zwycięstwo.
Kolejnym przystankiem w twoim europejskim tournee miał być camp organizowany przez Speedway Ekstraligę. Z powodu finansów do Polski jednak nie przyleciałeś. Czujesz rozczarowanie, niedosyt?
Na pewno byłoby to niesamowite przeżycie, ale nie czuję się zawiedziony. Miałem okazję uczestniczyć w podobnym campie u nas w Argentynie, który naprawdę bardzo wiele mi pomógł i pozwolił mi nabrać nowej wiedzy, która zaprocentuje w przyszłości.
W tym roku w Europie cię nie zobaczymy, bo choć młodzi zawodnicy często szukają okazji do jak największej liczby startów, to ty podjąłeś decyzję o rocznej przerwie od żużla. Czym to jest spowodowane?
Zamierzamy skupić się na tym, aby zakupić motocykl o pojemności 500cc. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wystartuję w letnich mistrzostwach, bo na razie mamy podwozie i różne części. Pozostaje kwestia silnika, ale wysokie koszta sprawiają, że to się opóźnia.
Brak jazdy to brak progresu. Nie obawiasz się, że przez tych kilka miesięcy rówieśnicy ci dosyć mocno odjadą?
Nie, bo mam to szczęście, że udało mi się pożyczyć motocykl i w moim mieście mam tor do treningów, więc o ile nie będę brał udziału w zawodach, to będę trenował tyle, ile będę w stanie to uczynić, aby zyskiwać pewność siebie. Co do rówieśników, to każdy idzie swoją ścieżką.
Nie da się ukryć, że chcąc coś osiągnąć w żużlu, trzeba myśleć o Europie i startach w Polsce albo w Wielkiej Brytanii. Myślisz już powoli o tym, co zrobić w momencie, kiedy będziesz mógł ścigać się w klasie 500cc?
Jeśli dopisze mi szczęście i pozwolą na to finanse, to chciałbym dotrzeć do Europy. To jest marzenie każdego argentyńskiego zawodnika.
Czytaj także:
1. Marzy o karierze w Polsce i startach we Włókniarzu
2. Nowy nabytek Włókniarza powtórzył wyczyn Madsena i Michelsena