- Chyba każdy widział, jaki był dla mnie ten rok. Było naprawdę bardzo nieciekawie. Nie wiodło mi się zarówno pod względem sportowym jak i w życiu prywatnym. Na pewno nie zaliczę tego roku do udanych. Niestety, stało się tak, jak się stało. Można jednak chyba powiedzieć, że był to najgorszy rok w mojej karierze - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Robert Kościecha.
Zawodnik Unibaxu miał trochę czasu na wyciągniecie wniosków po zakończonych rozgrywkach. - Było trochę wolnego. Mogłem wyjechać na wczasy. Wnioski są w sumie bardzo konkretne. Na samym początku wiodło mi się raz lepiej raz gorzej. Później było już jednak tak, jak widzieliśmy. Do tego wszystkiego doszła śmierć mojego ojca. Było mi bardzo trudno się zebrać i związać koniec z końcem. To naprawdę ciężka sytuacja - tłumaczy.
Zespół Roberta Kościechy awansował do finału Ekstraligi, gdzie uległ Falubazowi Zielona Góra. - Wcześniej pewnie każdy brałby finał w ciemno. Należy jednak pamiętać, że apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenia. Tak było w naszym przypadku. Awansowaliśmy do decydującej rozgrywki i na pewno chcieliśmy obronić złoty medal. Zielona Góra okazała się jednak lepszym zespołem od naszego. Wszystko pokrzyżował fakt, że cała rozgrywka bardzo się przyciągała. Na pewno nie było to bez znaczenia i miało jakiś wpływ na całą rywalizację - podsumowuje.
Wiele wskazuje na to, że po tym sezonie Kościecha będzie musiał poszukać sobie nowego pracodawcy. Unibax Toruń najprawdopodobniej nie będzie zainteresowany dalszym korzystaniem z jego usług. - Nie ukrywam, że żadnych rozmów z obecnym klubem nie było i pewnie nie będzie. Na pewno jednak nie zamierzam się poddawać. Chcę w dalszym ciągu uprawiać ten sport, ponieważ kocham to, co robię. Będę musiał poszukać sobie nowego pracodawcy - wyjaśnia.
Żużlowiec nie ukrywa jednak, że trudno będzie rozstać mu się z Toruniem. - Na pewno będzie żal. Musiałem się jednak z tym już pogodzić. W końcu mieszkam w tym mieście, spędziłem tutaj całą młodość, mimo że urodziłem się gdzieś indziej. Jak już powiedziałem, na pewno czuję żal, ale takie jest życie - mówi Kościecha.
Zawodnik chciałby jednak kontynuować swoją karierę w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Myślę, że w Ekstralidze słabiej już jeździć nie mogę. Wszyscy widzieliśmy, jaką miałem średnią w minionym sezonie. Była ona naprawdę bardzo niska. Myślę, że będę nadal startował w Ekstralidze. Takiego klubu będę sobie właśnie szukał. Nie ukrywam jednak, że trzeba jeszcze przespać parę nocy i się nad tym wszystkim spokojnie zastanowić. Na pewno skonsultuję się również z kilkoma osobami. Wcześniej byłem już poza Toruniem przez parę lat i jeździło mi się dobrze. Wiadomo, że inaczej startuje się w mieście, gdzie mieszka rodzina. Jazda w ośrodku, z którym jest się związanym to na pewno coś innego. Co za tym idzie, to wszystko różni się także w miejscu, z którym nie ma więzi emocjonalnej - powiedział Kościecha.
- Na zakończenie chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców i moich sponsorów. Do zobaczenia na żużlowych torach w nowym sezonie - dodał na zakończenie.