Jannick de Jong przez wiele lat był w światowej czołówce wyścigów na długim torze. W 2015 roku Holender spełnił swoje wielkie marzenie związane z tym, by zostać mistrzem świata. Miał na swoim koncie również trzy tytuły mistrza Europy w odmianie trawiastej.
Miał ogromną szansę na to, by nie zatrzymywać się na jednym złotym medalu. Zaprzepaścił szanse na kolejne sukcesy, kiedy w jego organizmie wykryto obecność amfetaminy. Problemy zaczęły się w kwietniu 2017 roku, kiedy został wytypowany do kontroli antydopingowej.
To był początek... końca. Wyleciał ze sportu na cztery lata. Nie poddał się i wrócił w 2022 roku. Od początku wysoko zawieszał sobie poprzeczkę. Chciał znów być w mistrzostwach świata i walczyć o najwyższe cele. Nie udało się.
"Z różnych powodów podjąłem decyzję o zakończeniu kariery ze skutkiem natychmiastowym. Celem mojego powrotu do sportu była jazda w Grand Prix. Niestety, ale w ubiegłym sezonie z powodu paskudnej kontuzji nerwu musiałem opuścić eliminacje. Z urazem borykam się do dziś, co zadecydowało o mojej decyzji" - poinformował Jannick de Jong.
Holender przyznał, że będzie bardzo miło wspominał swoją karierę i wszystkie sukcesy, zarówno te indywidualne, jak i z kadrą narodową. Zawodnik z Drachten był również siedmiokrotnie mistrzem kraju w klasycznej odmianie żużla. Nigdy nie było mu dane sprawdzić się w polskiej lidze.
Czytaj także:
1. Żużel doczeka się reprezentanta Japonii? "Byłbym bardzo szczęśliwy"
2. Zawiodła ich postawa Niemców. "Trochę nie fair"
ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?