W ostatnich tygodniach wyszło na jaw, że dług Grupy Azoty wynosi prawie 10 mld zł. W tej sytuacji nowe władze firmy muszą wprowadzić plan naprawczy, który wiąże się z licznymi cięciami wydatków. Obejmą one m.in. budżety sponsorskie. W poniedziałek ujawniono, że państwowy gigant po wielu latach kończy współpracę z żużlową Unią Tarnów.
Grupa Azoty posiada jednak oddziały w wielu miastach Polski, stąd też jako firma jest jednym z większych mecenasów sportu w naszym kraju. Jej wsparcie finansowe pozwoliło zbudować w Policach hegemona siatkarskiego, a zawodniczki Chemika zaczęły seryjnie zdobywać mistrzostwo Polski. W Kędzierzynie-Koźlu na pieniądze z pobliskich zakładów azotowych mogą liczyć siatkarze ZAKSY.
Natomiast w środowisku żużlowym nie tylko Unia Tarnów była dotąd sponsorowana przez Grupę Azoty. Firma poprzez zakład w Puławach stała się jednym z ojców sukcesu Orlen Oil Motoru Lublin. Czy cięcia wydatków doprowadzą do zakończenia współpracy z aktualnym mistrzem Polski? Okazuje się, że sprawa nie jest przesądzona.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
"Obecna sytuacja finansowa wymaga od spółek Grupy Azoty dokonania analizy wszystkich prowadzonych działań społeczno-sponsoringowych" - przekazała nam Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa prasowa firmy, pytana o to, czy należy się spodziewać decyzji o zakończeniu współpracy z Orlen Oil Motorem Lublin.
Z informacji WP SportoweFakty wynika, że spokojnie mogą spać w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie działacze siatkarskiej ZAKSY najprawdopodobniej nadal będą mogli liczyć na sponsoring państwowego giganta, choć najpewniej w nieco mniejszym wymiarze. Te doniesienia dziwią nieco Martę Półtorak, byłą prezes Stali Rzeszów i właścicielkę kilku firm na Podkarpaciu.
- Dlaczego postanowiono całkowicie zrezygnować ze współpracy z Unią Tarnów, a w przypadku innych klubów taki sponsoring prawdopodobnie nadal będzie możliwy? Biorąc pod uwagę sprawy wizerunkowe, należałoby proporcjonalnie obciąć każdemu ośrodkowi kwoty ze sponsoringu zamiast doprowadzić do sytuacji, w której ktoś nie dostanie nic, a ktoś tylko trochę mniej - mówi Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Decyzja o dalszym wspieraniu siatkarzy ZAKSY czy też żużlowców Motoru może się jednak obronić finansowo i wizerunkowo. Oba kluby startują w najwyższej klasie rozgrywkowej i poprzez występy w PlusLidze i PGE Ekstralidze generują Grupie Azoty pokaźny ekwiwalent reklamowy. Trudno o takowy w przypadku żużlowców z Tarnowa, którzy wylądowali na najniższym szczeblu rozgrywek, a większość meczów Krajowej Ligi Żużlowej nie trafia do telewizji.
- Nie wiem, czy ta argumentacja trafi do kibiców z Tarnowa. Oni mogą pozostać z przeświadczeniem, że ich klub nie dostał nic, a równocześnie Grupa Azoty pozostała w innych dyscyplinach. Dlatego dla firmy bardzo ważne będzie komunikowanie, dlaczego w trudnej sytuacji pozostaje w danym ośrodku albo nie - dodaje Półtorak.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Tak prezydent Lublina zareagował na słowa ministra sportu
- Grupa Azoty uśpiła Tarnów. Czas na dywersyfikację sponsorów