"Chcę być w przyszłości mistrzem świata". Wiktor Przyjemski jest gotowy na PGE Ekstraligę

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski

- Czuję się najlepszym zawodnikiem zaplecza minionych rozgrywek. Nowe wyzwania mnie motywują, a nie przytłaczają. Jestem gotowy na walkę o mistrzostwo Polski - zapowiada przed sezonem nowy nabytek Orlen Oil Motoru Wiktor Przyjemski.

[b]

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Atakujesz PGE Ekstraligę, jednak nie na domowym torze, a w Lublinie. To generuje dodatkowe trudności, ale czy wywołuje obawy?[/b]

Wiktor Przyjemski, zawodnik Orlen Oil Motoru Lublin i wychowanek Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Szkoda, że tak się stało. Bardzo mi na tym zależało. Niemniej podejrzewam, że w Lublinie również nie będzie mi źle. Lubię wyzwania i cieszą mnie kolejne. Wiem, że poznam ciekawych ludzi. Raczej w moim podejściu nic się nie zmieniło.

Nie nakładam na siebie dodatkowej presji. Udowodniłem, że potrafię jeździć na żużlu i to bardzo dobrze, jak na swój wiek. Za mną bardzo udany sezon, niestety zakończony pechową kontuzją. Pora na PGE Ekstraligę. Bez wątpienia łatwo nie będzie, ale wydaje mi się, że dołożę parę punktów.

Będziesz trenował i rozgrywał mecze domowe na pechowym dla siebie torze. Właśnie w Lublinie doznałeś kontuzji, o której wspomniałeś. Odczuwasz niepokój? 

To tylko nowe doświadczenie. Przy Sportowej także przytrafiły mi się różne rzeczy. Nie zadręczałem się z tego powodu, po prostu jeździłem dalej. Nie przywiązywałbym większej wagi do tego, że uraz spotkał mnie w Lublinie. Mogłem doznać tej kontuzji wszędzie indziej. Zawsze lubiłem jeździć w tym ośrodku i dobrze rozpoznawałem ścieżki, przede wszystkim w zawodach młodzieżowych. Myślę optymistycznie.

Lubelski tor zalicza się do jednego z twoich ulubionych? 

Wychowałem się w Bydgoszczy, spędziłem na tamtejszym owalu wiele godzin i znam go doskonale. To obiekt, na którym jeździ mi się najlepiej. Poza stadionem przy Sportowej czuję się komfortowo w wielu miejscach. Lublin się do nich zalicza. Oczywiście zobaczymy, co powiem po sezonie.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Hansen i Okoniewski

Na którym miejscu nowe miejsce pracy plasuje się w twojej hierarchii?

Myślę, że na trzecim.

A drugi?

Być może postawiłbym na Gdańsk, a może Poznań... Jest jeszcze Gorzów, gdzie trzeba wykazać się techniką, co jednak mi nie przeszkadza. Niekiedy trudno się tam natomiast spasować z nawierzchnią, o czym również przekonałem się w minionym sezonie, ostatecznie szczęśliwie zwyciężając w Brązowym Kasku. Mogę wymienić wiele obiektów. Warunki nie są bez znaczenia. Mogę odjechać w danym miejscu świetne zawody, by tydzień później zaprezentować się dużo gorzej.

Mówisz o braku presji. Takową jednak nakłada się na ciebie z zewnątrz. Robią to przede wszystkim media, stawiające cię w roli poważnego kandydata do miana najskuteczniejszego juniora całych rozgrywek. Bierzesz to do siebie?

Odpowiem inaczej. Zawsze stawiam sobie najwyższe cele. Jestem zawodowcem i chciałbym być kiedyś mistrzem świata. Nie zmienia to faktu, że podchodzę do swojej pracy z chłodną głową. Zostałem najlepszym zawodnikiem zaplecza najlepszej żużlowej ligi świata w bardzo młodym wieku.

Wielu konkurentów było bardziej doświadczonych i nie boję się dodać, że lepszych technicznie niż ja. Za to liczby przemawiają w tej statystyce na moją, a nie ich korzyść. Trudno jednak to przekładać na PGE Ekstraligę. Nowe środowisko, warunki, inne wyzwania... Na pewno będzie trudno, ale jestem gotowy. Inaczej nie zdecydowałbym się na taki ruch.

Czujesz się komfortowo na wielu torach, ale zbyt wielu okazji, by zmierzyć się z seniorami rywalizującymi na co dzień w elicie jeszcze nie miałeś. Przynajmniej nie na ekstraligowych owalach.

Zwiedziłem wszystkie obiekty. Na niektórych jeździłem rzadziej, na innych częściej. Zebrałem doświadczenie jeździeckie i wiem, jak dopasować sprzęt do takich torów. To będzie coś innego, ale jak junior miałem przetarcie. Pierwsze biegi w PGE Ekstralidze powiedzą mi wiele. Na tej podstawie zdecyduję się na kolejne ruchy, będę wiedział nad czym muszę więcej pracować. Tor wszystko zweryfikuje.

Zostajemy przy wątku ekstraligowym. Gdzie najbardziej nie lubisz jeździć? 

W Toruniu. Motoarena jest specyficzna i mi nie leży. O innych ośrodkach raczej tak nie mogę powiedzieć.

For Nature Solutions Apator natomiast walczył o twój podpis pod kontraktem.  

Kiedyś będę musiał się nauczyć tam jeździć. Co roku rozgrywa się tam najważniejsze, bo ostatnie Grand Prix w roku. Nie chciałem się rzucać na zbyt głęboką wodę i robić tego teraz.

Motor ma jeden cel - kolejne Drużynowe Mistrzostwo Polskie. To przytłacza, czy motywuje?  

Przede wszystkim spory przeskok. Do tej pory walczyłem o awans do elity, teraz o złoto. Nikt nie nakłada na mnie presji. Poznałem już środowisko od środka, nie licząc zawodników, których poznałem na torach. Mogę powiedzieć, że zmieniają się tylko cele. Nie wymaga się ode mnie samych trójek.

Jak ustalaliście zapisy w kontrakcie? Mocna kadra sprawia, że trudniej o miejsce w wyścigach nominowanych. Niekiedy bardziej doświadczeni koledzy oddają w nich miejsce. Doprecyzowałeś ten aspekt w trakcie negocjacji?  

Z tego, co wiem, nie mam tego spisanego na papierze. Zupełnie szczerze, nawet nie przeczytałem całego kontraktu. Jestem od jeżdżenia. Jeśli chcę znaleźć się w wyścigach nominowanych, muszę udowodnić na torze, że na nie zasługuję i wykorzystać każdą szansę.

Liczysz na tego typu epizody, czy w tej chwili omawiany przez nas wątek raczej brzmi abstrakcyjnie? Mówimy o rywalizacji w gronie najlepszych na świecie. 

Wszystko jest możliwe. Na pewno to ważne biegi. Z drugiej strony mam pewne doświadczenia w tym temacie. Może nie w PGE Ekstralidze, ale jednak. Wiem, jak to jest czuć presję związaną z występem w odsłonach, które mogą decydować o losach spotkania. Nie wydaje mi się, że stres rywalizacji w takich biegach na zapleczu, czy w elicie czymś się różni. Każdy chce wygrywać mecze, niezależnie od tego w jakiej klasie rozgrywkowej. Wiele razy przechylałem szalę zwycięstwa na korzyść Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Teraz muszę zrobić to samo. Cała filozofia.

Czujesz się najlepszym zawodnikiem pierwszej ligi, pod względem umiejętności, czy po prostu wykorzystałeś swój moment? 

Bardziej podekscytowała mnie wysoka średnia. Faktycznie, przylgnął do mnie ten tytuł, ale nie patrzyłem na to w ten sposób.

Nazwałbyś się najlepszym zawodnikiem 1. Ligi? Abstrahując od liczb. 

Jednak tak. Rozgrywki nie były obsadzone słabymi żużlowcami, podczas gdy ja zastępowałem liderów swojej drużyny. Bronię się punktami i postawą na torze. Człowiek uczy się całe życie i nie jestem wyjątkiem. Może brakuje mi jeszcze umiejętności, ale nie determinacji i świetnych startów. To chyba pozwala mi nazwać siebie najlepszym żużlowcem zaplecza. Nie mogę również powiedzieć, że nie potrafiłem wyprzedzać przy Sportowej, co oczywiście ułatwiła mi doskonała znajomość toru. Nie ma sensu natomiast oglądać się za siebie. Za zasługi w zawodowym sporcie nie przysługują żadne benefity.

Zgodzisz się z takim zdaniem? Wiktor Przyjemski miał najlepsze starty w rozgrywkach, ale nie był najlepszy jeśli chodzi o umiejętność walki na dystansie.

Tak, całkowicie. Cały czas nad tym pracuję, przede wszystkim nad orbitowaniem po szerokiej, co już mi wychodzi. Wprawdzie w zawodach niższej rangi, ale w mistrzostwach Europy w Gorzowie pokazałem, że potrafię pojechać z deflektorem ocierającym się o bandę. Do perfekcji jeszcze wiele brakuje, lecz czuję że zmierzamy w dobrym kierunku. Pokazywałem już, że umiem przebić się z ostatniego miejsca na pierwsze. Wiele zależy od sprzętu i dyspozycji dnia.

Twoja pięta achillesowa?

Rywalizacja na trudnych torach. Jest coraz lepiej. W Szwecji zdobyłem cenne doświadczenie, choć kilka owalów sprawiło, że przed meczem trzęsły mi się nogi. Ostatecznie dałem radę.

Hipotetyczny scenariusz. Abramczyk Polonia za rok wchodzi do elity. Wiktor Przyjemski na pewno dostaje propozycję transferu. Jaką podejmuje decyzje?

Jeśli utrzymam taką wysoką formę i średnią to podejrzewam, że otrzymam oferty od wszystkich klubów, z Bydgoszczy również, ale w tej chwili o tym nie myślę. Skupiam się na nadchodzących rozgrywkach.

Dyplomatycznie. Serce kazało by tobie wracać do domu?

Na pewno. Wspomnienia, emocje... Nie da się od tego uciec. Bydgoszcz jest i zawsze będzie w moim sercu. Wszystko wyjdzie w praniu. Wszystko jest możliwe, ale zobaczymy, jak wyjdzie.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Luke Becker chce jeździć w Ekstralidze
- Te słowa Mrozka mogą ucieszyć kibiców

Źródło artykułu: WP SportoweFakty