Kurek z kasą zakręcony. "Odpłynęło" 7,5 mln. "Pomału wraca normalność"

Grupa Azoty oraz Enea - to spółki Skarbu Państwa, które ostatnio wycofały się ze sponsorowania klubów żużlowych. Wiele osób obarcza za to winą Władysława Komarnickiego. - Nie ma powodów, abym się samobiczował - odpowiedział senator.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Władysław Komarnicki PAP / Rafał Guz / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
W ostatnim czasie w polskim żużlu sporo mówiło się o finansach. Niestety najczęściej były to złe wiadomości. Jak udało nam się ustalić, tylko w minionych tygodniach z polskiego żużla "odpłynęło" nawet 7,5 mln złotych.

To wszystko efekt kłopotów finansowych Grupy Azoty i decyzji władz tej spółki dotyczącej ograniczenia środków na sponsoring sportu. W zeszłym tygodniu "zmiany w polityce sponsoringowej" ogłosiły także władze kolejnego potentata, czyli spółki Enea. W kolejce już czeka Tauron.

Unia Tarnów straciła około 3,5 miliona złotych. Polonia Piła z kolei 600 tysięcy. Zmiany w pewien sposób dotknęły także NovyHotel Falubaz Zielona Góra, PSŻ Poznań, Fogo Unię Leszno czy ebut.pl Stal Gorzów. Wiele osób oraz działaczy uważa, że spora w tym wina Władysława Komarnickiego, który otwarcie krytykował sposób finansowania polskich klubów przez spółki Skarbu Państwa, nazywając to "patologią". Część środowiska uważa jednak, że kierował się zazdrością i robił to, by osłabić ligowych rywali swojej ukochanej Stali (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Wywiesili transparent dotyczący Tomasza Dryły. Pojawiły się konsekwencje?

- Pomału wraca normalność w Polsce. Chodziło o to, aby wszystko usystematyzować. Jestem po rozmowie ze znaczącymi osobami w naszym państwie. Zapewniam, że nawet gdybym nie udzielił żadnego wywiadu, to tych spółek i tak by nie było. Sam minister sportu Sławomir Nitras oświadczył i zrobił to przed naszą dyskusją. Nie ma powodów, abym się samobiczował w tej sprawie - powiedział senator w Magazynie PGE Ekstraligi, emitowanym na portalu WP SportoweFakty.

Dodał, że nieprawdą jest również, że wycofują się wszystkie spółki Skarbu Państwa. Podziękował firmie PGE za bycie stałą w uczuciach do żużla, ponieważ sam w przeszłości zabiegał o tego sponsora, ale nie dla Stali Gorzów, a całej ligi. Podkreślił jednocześnie, że nie ma nic przeciwko pieniądzom ze spółek państwowych, ale muszą być one odkładane na "czarny sport" w racjonalny sposób.

- Nie może być tak, że pewien polityk według własnego uznania przeznacza środki na klub, który mu się spodobał lub taki, który obiecywał mu poparcie. Ten chaos finansowy dotyczy nie tylko żużla, ale wszystkich dyscyplin sportu. Moja intencja od samego początku była taka: Jest Speedway Ekstraliga, jej zarząd oraz Rada Nadzorcza i większościowy właściciel w postaci Polskiego Związku Motorowego. Są to władze, które gwarantują sprawiedliwy podział tych pieniędzy. Wówczas byłaby normalna rywalizacja, a nie napychanie różnych ośrodków, co wypacza wynik - przekonywał Komarnicki.

- Dzisiaj Speedway Ekstraliga bierze pierwszą ligę pod swoje władanie i jestem za tym, aby stworzyć system rozdziału tych pieniędzy. Z tego się nie wycofuję. Nastąpiła zmiana i rzucanie pieniędzy według uznania minie bezpowrotnie. To już jest historia - dodał.

Senator RP najczęściej za przykład wykorzystywania państwowych środków podawał Motor Lublin. W Ostatnim czasie Jakub Kępa oświadczył, że budżet jego klubu składa się w 20, maksymalnie 30 procentach z tych pieniędzy. - Jeżeli jest tak, jak mówił, to mogę mu pogratulować. Jestem źle rozumiany i mnie się wtłacza ten Lublin. Ja pokazuję chory system - podsumował Władysław Komarnicki.

Czytaj także:
Mówi o patologii w żużlu. Krajową Ligą Żużlową nazywa "niechcianym dzieckiem"
Wypalił na antenie "zdechł pies". Teraz polityk PiS się tłumaczy

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×