Fiałkowski chce rewolucji w polskim żużlu. "Kluby mogły oszczędzić minimum sześć milionów"
Po podpisaniu nowego kontraktu telewizyjnego ruszyła dyskusja o zarobkach zawodników. Zbigniew Fiałkowski z ZOOleszcz GKM-u cieszy się, że siedmiu prezesów chce powrotu do KSM. Jego zdaniem będzie to oznaczać gigantyczne oszczędności.
Prezesi są jednak pełni obaw, że nadwyżka pieniędzy trafi na konta zawodników. Większość z nich chce tego za wszelką cenę uniknąć. To dlatego aż siedmiu z nich jest gotowy zagłosować za powrotem do KSM. W tym gronie jest nawet szef Orlen Oil Motor Lublin Jakub Kępa, a przecież jego klub dysponuje ogromnym budżetem.
- Wartość kontraktu telewizyjnego w PGE Ekstralidze doszła do sufitu, ale co z tego, skoro pod względem wartości kontraktów zawodników został on przebity w 2022 roku podczas podpisywania umów na sezon 2023. Przed zbliżającym się rozgrywkami poszliśmy jeszcze dalej i nasze głowy wystają z tego sufitu już prawie całe. To może się skończyć bardzo źle dla kilku ośrodków - mówi Zbigniew Fiałkowski, członek rady nadzorczej w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?Zdaniem byłego wiceprzewodniczącego GKSŻ powrót do KSM i ustalenie go na radykalnym poziomie to konieczność. - Od czterech lat byłem za tym, żeby rok, a nawet dwa lata temu wprowadzić KSM, który by pomógł złapać klubom finansowy oddech. Wtedy panowała w tej sprawie cisza. Mam jednak wrażenie, że po podpisaniu ostatniego kontraktu telewizyjnego prezesi zaczęli myśleć. Moje wyliczenia są bardzo konkretne. Przy KSM na poziomie 37 niektóre kluby oszczędzą między trzy a pięć milionów złotych rocznie. Gdyby zostało to wprowadzone dwa lata temu, to w kasach działaczy byłoby teraz minimum sześć milionów więcej - dodaje Fiałkowski.
Działacz proponuje KSM na konkretnym poziomie. W jego ocenie jego wartość powinna wynosić 37. Wtedy przepis powinien spełnić swoją funkcję. - Czytałem ostatnio wypowiedź prezesa Michała Świącika, który poszedł już po bandzie, bo stwierdził, że powinien on wynosić maksymalnie 36. Ja myślałem o poziomie 37. Dodam, że przeciwnikiem takich regulacji był jeszcze niedawno Wojciech Stępniewski, a teraz zaczyna powoli przechodzić na stronę jego zwolenników - zaznacza Fiałkowski.
Były członek GKSŻ ma także konkretne pomysły dotyczące wysokości KSM dla juniorów. Jego rozwiązanie z pewnością spodoba się klubom, które stawiają na szkolenie. - Moim zdaniem w przypadku wychowanków powinien on wynosić 2,50, a dla juniorów transferowanych z innych ekip być znacznie wyższy. Trzeba jednak rozmawiać, zamiast mówić nie bo nie. A mam wrażenie, że merytorycznych rozmów o KSM brakuje, bo szybko pojawiają się ataki ad personam na jego zwolenników. Po mojej wypowiedzi zapewne też tak będzie - zaznacza.
Fiałkowski uważa, że zdecydowana reakcja władz polskiego żużla jest konieczna, bo działacze stali się zakładnikami żużlowców. - Opowiem pewną anegdotę, która dobrze obrazuje problem. Kiedy byłem prezesem, to jeden z zawodników był u mnie na rozmowach. Dwa tygodnie później zadzwonił do mnie inny prezes, który zapytał, czy chcę posłuchać, jakie warunki kontraktowe proponuję. Zostałem nagrany, a rozmowa puszczona podczas rozmów. Mogłem sobie jej posłuchać. Trafiło jednak na mojego dobrego kolegę. W dodatku był on na tyle uczciwy, że oznajmił mi, iż nie zamierza podpisać umowy z tym żużlowcem i mogą go kontraktować. To jednak ewenement. Ta historia pokazuje jednak, jak działają żużlowcy. Prezesi temu ulegają i uczestniczą w licytacjach. Trzeba to zatrzymać - podsumowuje Fiałkowski.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>