Żużel. Tonuje nastroje po wysokiej wygranej. Chwali dwóch swoich podopiecznych

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski /  Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

Bardzo dobrze u progu sezonu spisują się żużlowcy Arged Malesy Ostrów. Mariusz Staszewski w rozmowie z WP SportoweFakty podkreśla jednak, że w sparingach nie chodzi o imponujące wyniki. A o złapanie formy na ligę.

W środowe popołudnie Arged Malesa Ostrów udała się na sparing do Częstochowy. Ekipa Mariusza Staszewskiego na południu naszego kraju zameldowała się w najmocniejszym składzie. Gospodarze nie mogli liczyć na zagranicznych liderów, wobec czego szansę dostali Steven Goret i Szymon Ludwiczak.

Goście to wykorzystali. Imponująco radzili sobie na starcie i to w tym elemencie wykorzystywali problemy Tauron Włókniarza. Na papierze wynik 56:34 na tle czwartego zespołu w kraju budzi podziw.

Staszewski po meczu mówił otwarcie, że rezultaty są sprawą drugorzędną i nie ma co przywiązywać do nich dużej roli.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Syn Leigh Adamsa w roli mechanika. Pomaga gwieździe z Grand Prix

- Nie do końca w sparingach o to chodzi. Każdy czegoś szuka i punkty nie zawsze odzwierciedlają. Niektórzy już te dobre silniki odłożyli pod kątem rozgrywek ligowych, a inni szukają czegoś w rezerwach. U nas też różnie to bywa, bo te najszybsze sprzęty czekają na pierwszą kolejkę - powiedział trener Arged Malesy w rozmowie z WP SportoweFakty.

Arged Malesa Ostrów rozgrywki ligowe zainauguruje 14 kwietnia wyjazdem do Bydgoszczy. Czy na chwilę obecną jest jakiś zawodnik, o którego dyspozycję trener już się nie obawia? - Taki spokojny, to ja będę we wrześniu (uśmiech). Sezon jest długi i wiele może się wydarzyć. Na pewno cieszy nas, że Chris Holder w końcu znajduje starty, bo nawet w tych meczach czy turniejach, które miał dobre, to punkty były bardziej po walce, bo starty kulały. Teraz to wyglądało lepiej - dodał.

W Częstochowie bardzo dobrze spisał się Gleb Czugunow. Rosjanin z polskim paszportem na północ województwa śląskiego dotarł po drobnych perturbacjach związanych z pociągami (więcej TUTAJ), ale na torze nie znalazł pogromcy.

- Na razie miał jedne słabsze zawody. Mówił, że spodziewał się przyczepnego toru i takie też zabrał silniki, a było twardo. Na razie wygląda dobrze, w każdym meczu, poza startem w Memoriale Bronisława Idzikowskiego oraz Marka Czernego (trzy starty, dwa zera i defekt - dop. red.). Wydaje mi się, że mogę być spokojny o niego - skomentował Staszewski.

Czytaj także:
1. Te zawody na pewno odbędą się w Świętochłowicach
2. Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki

Komentarze (0)