Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Przed nami inauguracja sezonu. Zatem udało się, Falubaz dokonał wszystkich wymogów Ekstraligi i może na spokojnie rozpoczynać sezon.
Wojciech Domagała, prezes NovyHotel Falubaz Zielona Góra: Tak, zakończyliśmy ten obowiązkowy dla Ekstraligi etap. Teraz z niecierpliwością czekamy na sezon.
Wielu zmian potrzebowaliście po tych dwóch latach niebytu w PGE Ekstralidze?
Cały czas tych zmian się uczymy, nasiąkamy nimi. Sądzę, że wiele tematów pojawi się jeszcze w trakcie sezonu. Natomiast Ekstraliga ewaluowała. Kiedy spadaliśmy z ligi, to wchodził duży kontrakt telewizyjny, który determinował również wiele zmian organizacyjnych, formalnych, kadrowych. Struktura klubów w znaczący sposób została rozbudowana. Przez te dwa lata w pierwszej lidze funkcjonowaliśmy w reżimie przygotowań do Ekstraligi tak, by ten klub i struktura działały. Powrót do Ekstraligi to nie tylko skompletowanie składu, ale również logistyki i administracji. Na to byliśmy gotowi.
ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?
Udało się zbudować także ciekawy skład.
Tak, stworzyliśmy drużynę, która daje nam dość duże szanse w walce o utrzymanie w Ekstralidze. Mamy fajny team, który może jeszcze namieszać w rozgrywkach.
Powrót do PGE Ekstraligi jest więc potężnym, pozytywnym kopem dla klubu.
Oczywiście, zawsze jazda i funkcjonowanie na najwyższym poziomie jest czymś ważnym. Powoduje to inne nastawienie psychofizyczne. Jest Ekstraliga, z tego się cieszymy i to chcemy utrzymać dla Zielonej Góry. Chcemy, by było to utrzymanie w fajnym stylu.
Te dwa lata pokazały, że jest do czego tęsknić.
Tak, choć nie możemy uciec od tego, że pierwsza liga zmieniła się na tyle, że ta rywalizacja w niższej klasie jest niejednokrotnie bardziej emocjonująca i zacięta niż niektóre mecze ekstraligowe. Pokazał to sezon, w którym nie udało nam się awansować w finale z Wilkami Krosno. Podobnie było w ostatnim roku. Co prawda, wygraliśmy 20 meczów, ale każdy z nich był odrębnym pojedynkiem, którego fatalny wynik mógł spowodować, że na kolejny sezon mogliśmy zostać w pierwszej lidze.
Rozpoczęliście sezon od oryginalnego pomysłu prezentacji drużyny i kevlaru. Niejednokrotnie ten klub zaskakiwał w swoich pomysłach marketingowych. W ostatnich latach jednak macie kogo gonić. Motor Lublin postawił również wysoko poprzeczkę.
Falubaz zawsze zaskakiwał i to się nie zmieniło. Z każdym rokiem oczekiwano czegoś nowego i spektakularnego oraz wybijającego się ponad wszystko. Motor Lublin wrócił, zaskoczył w swoim stylu przede wszystkim na wschodzie, gdzie tego wcześniej nie było. Natomiast wszystko determinują określone potrzeby i nie ma sensu tego powtarzać. Jeśli Motor Lublin wymyślił, że drużyna przyleci samolotem czy zostanie wykorzystany helikopter, to nie ma sensu na siłę tego kopiować. Zielona Góra ma możliwości lotnicze, jednak nie chodzi tutaj o powielanie pomysłów. Z drugiej strony, w Zielonej Górze wszystkie niespodzianki marketingowe wychodzą z ducha tej drużyny, kibiców, a nie jest to na siłę promowane przez profesjonalne agencje reklamowe. Tu pomysły powstają w głowach ludzi, którzy kochają ten sport.
Nowym sponsorem tytularnym został NovyHotel. To bardzo ważne wsparcie dla klubu, zwłaszcza że Enea nie będzie już wspierać Falubazu. Czy jej brak mocno naruszył wasz plan budżetowy?
W przeciwieństwie do innych klubów nie opieraliśmy się na tym, więc i nie musieliśmy odpruwać logo. Trzeba zawsze przewidywać i myśleć dwa kroki do przodu. Oczywiście, mieliśmy takie założenie, prowadziliśmy intensywne rozmowy z Eneą na temat przedłużenia kontraktu sponsorskiego. Zawsze jednak trzeba kalkulować, że coś może się nie udać. Cieszę się, że właścicielem klubu, sponsorem, mecenasem i przyjacielem jest pan Stanisław Bieńkowski, który zawsze jest tym filarem, na którego możemy liczyć. Dzięki niemu mamy sponsora tytularnego i wchodzimy bezpieczni i stabilni w sezon ekstraligowy.
Przed Falubazem sezon pełen wyzwań. Jaki cel został przez was określony przed sezonem?
Postawmy sobie pragmatyczny cel, naszym założeniem jako beniaminka jest utrzymanie się. Natomiast resztę zweryfikuje tor. Wszelkie kalkulacje, które pojawiają się od zawsze w żużlu na temat tego, kto zostanie, kto spadnie, są wyłącznie założeniami. Były drużyny przedstawiane jako dream teamy, zbudowane na gwiazdach nieosiągalnych dla innych klubów, a okazywało się, że jednak nie zostawały mistrzem Polski. To jest żużel i zostawmy na kolejne miesiące weryfikację, kto w którym miejscu znajdzie się na przełomie sierpnia/września.
Przypomina mi się od razu sezon 2009, kiedy skazywany na porażkę Falubaz odniósł wielki sukces.
Po wielu latach Falubaz został wówczas mistrzem Polski, a właśnie też nie był postrzegany jako drużyna, która będzie bić się o największe cele. Awansowaliśmy do fazy play-off z ostatniego miejsca, co było rozczarowaniem. Rozegraliśmy ciężki finał w określonych, niezapomnianych warunkach i udało się złoty medal zdobyć. To jest właśnie piękno tego sportu.
Aktualna drużyna nieco przypomina tamten team składający się z "młodych wilków" głodnych tego sukcesów.
Na pewno tę drużynę tworzą charakterni zawodnicy, którzy potrafią podjąć ryzyko nie tylko na torze, ale także w decyzjach życiowych. Mieli świadomość, że możemy nie awansować, a mimo wszystko podjęli decyzję, by podpisać kontrakt z Falubazem. To odmłodzona drużyna, nieprzewidywalna. Dajmy im szansę. Życzę im i sobie, by drużyna oceniana jako beniaminek, potrafiła wielokrotnie sprawić niespodziankę i stworzyć świetne widowisko dla kibiców z Zielonej Góry.
Mówiono, że dwa lata na zapleczu PGE Ekstraligi doprowadzą do ciężkich czasów w Falubazie. Nadal macie silne wsparcie kibiców i sponsorów?
Mamy ich ogromne wsparcie, ale jest też wielu przeciwników tej drużyny. Niezależnie od ich opinii ten klub jest, był i będzie, bo tworzą go ludzie, którzy kochają sport żużlowy i drużynę Falubazu. Dopóki tak będzie, nie mamy się czego obawiać.
Po dwóch latach znowu dojdzie też do derbów Ziemi Lubuskiej.
Oczywiście, że tęskniliśmy za tymi pojedynkami. Każdy, kto pochodzi z Zielonej Góry, Gorzowa i okolic, żył tym wydarzeniem. To element tej kultury, naszej lokalnej Ziemi Lubuskiej.
Czyli jest ten głód żużla?
Jest i to ogromny, nie możemy już doczekać się sezonu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Polska poznała rywali w Speedway of Nations 2024
Po bandzie: Rodzinna firemka Zmarzlika [FELIETON]